[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwie go podanie Zakuta-Zarzecki lub po prostu tylko Zakuta.Pochodził z dostojnego,pańskiego rodu.O mil kilka od Aysej Góry stał zamek jego ojca, tam się chował ze starszymbratem, ale brat jego był słaby i wątły, Zakuta czerstwy, krzepki i silny.Matka obu synówzarówno kochała, domownicy najwięcej Zakutę, ojciec stary wojewoda starszego tylko, bo doniego był podobny.Umarła matka, dzieci płakały, ale dłużej Zakuta płakał.Ojciec po pogrzebie żony wyje-chał na pocieszenie na dwór króla do Krakowa, synowie zostali pod okiem starego dworzani-na.W kilka dni wraca wojewoda i widzi, że Zakuta starszego brata przewrócił i bije.Roz-gniewany kazał go przyprowadzić do zamku i tam srodze ukarał, bity rózgami aż do krwi anisyknął z bólu.Kiedy go puszczono, wieczorem znikł z zamku, żupanik nad strugą głębokąrzucony i czapka pływająca świadczyły, że śmierć w niej znalazł.Ojciec zbladł tylko, ale niepłakał, stary dworzanin gorzko płakał, starszy brat się cieszył, że już go bić młodszy więcejnie będzie.Wojewoda odtąd nie wyszedł krokiem za zamek, modlił się częściej w kaplicymiejscowej i w wieczór jesienny, kiedy się czuł słabszym, kazał przywołać starego dworza-nina.143 Ja dziś, jutro umrę, we śnie widziałem nieboszczkę żonę moję, ona mi powiedziała, żesyn mój młodszy żyje, żem go zgubił na ciele i duszy, bo uciekłszy z zamku jest dziś rozbój-nikiem.I wyrzekłszy te słowa niedługo skonał.Wspaniały był pogrzeb starego wojewody, pochowano go w kaplicy zamkowej, na dzie-dzińcach stały stoły suto zastawione, stypę hojną obchodzono.Wieczorem stary dworzaninszedł do kaplicy pomodlić się na grobie zmarłego pana, wszedłszy, widzi klęczącego mło-dzieńca, jak się modli i płacze.Poznał go od razu, był to on młodszy panicz, co zniknął przedlaty z zamku, a poznał go od razu, bo bardzo był podobny do nieboszczki wojewodziny.Byłcały uzbrojony; jak spostrzegł starca, zmarszczył czoło, sięgnął za pistolet, ale widząc pokor-nie stojącego dworzanina, przystąpił, ścisnął za rękę i zniknął z zamku.A już od roku drżała cała w Sandomierskiem okolica przed imieniem śmiałego zbójcy Za-kuty, cuda o nim opowiadano, posuwał się ze swoją bandą aż pod Sandomierz i Kraków.Król polski wydał rozkaz schwytania go i bandy jego i oddział wojska przybył do zamku,rotmistrz wręczył pismo nakazujące młodemu wojewodzie objąć dowództwo nad wojskiem inad zebraną szlachtą i chłopami, a obławą ogarnąć wszystkich zbójów.Stary dworzanin płakał w kącie, bo widział, jak brat na brata rodzonego będzie następo-wał, ale nic nie mówił.Wyruszył młody wojewoda cicho z zamku, tydzień cały słyszanostrzały po lasach świętokrzyskich, ale coraz smutniejsze wieści przychodziły do zamku.Za-kuta rozbił wojsko i obławę, w niedzielę w czasie nabożeństwa przyniesiono na noszach bu-kowych i wojewodę młodego, rannego od kuli samego Zakuty, i rotmistrza zabitego, i kilkawozów rannych, a tej nocy rogi myśliwskie bandy Zakuty wygrywały pieśń pod samą bramązamkową.Wszyscy za murami drżeli ze strachu.Stary dworzanin z okna jednej baszty po-znał młodszego panicza na koniu jadącego na czele swej bandy i teraz przekonał się, że to onjest Zakutą.Król niedługo przysłał jeszcze surowszy rozkaz, dwóch rotmistrzów i więcej wojska.Wojewoda zaledwo wyleczony wsiadł znów na konia.Bito się dziesięć dni i Zakutę schwyta-no.Postrzelony w nogę uchodzić nie mógł, przywieziono go do zamku okutego i omdlałego.Dwudziestu jego towarzyszy skazano na szubienicę, co do Zakuty posłano do króla o rozkaz.Ale stary dworzanin wszedł do więzienia, zbudził śpiącego, a nakarmiwszy i napoiwszyzgłodniałego i spragnionego, gdy Zakuta porwał kajdany jak nitki, wyprowadził go na wieżę.Tu zapłakał Zakuta, bo widział, jak konali jego towarzysze na szubienicy.Z wieży wywiódł go [sługa] podziemnym przejściem za wały zamkowe.Tam stały dwakonie.Zakuta dosiadł jednego, starzec drugiego i pognali w lasy, już wdzierali się międzybuki, gdy usłyszeli tętent koni; na czele kilku dworskich ścigał [ich] młody wojewoda.Starydworzanin wtedy odpiął trzos pełen złota, a oddając Zakucie, ledwie miał czas wyrzec: uciekaj! gdy trafiony kulą osunął się z konia.Zakuta pożegnał napastników dwoma strzałami, jeden zwalił młodego wojewodę, drugijednego ze służby, co parł za nim zawzięcie.Stary dworzanin przyczołgał się do umierające-go wojewody i szepnął mu na ucho, czym był dla niego ścigany Zakuta.Wzdrygnął się ran-ny, zakazał pogoni płacząc nad konającym starcem.Wtedy zagrzmiał róg myśliwski Zakuty,stary dworzanin wskazał ręką w stronę Góry Zwiętokrzyskiej i skonał.Wojewoda smutny wrócił do zamku z martwymi zwłokami wiernego sługi.Już nie po-wstał z łoża, kula przeszyła mu piersi, w siedm miesięcy umarł.Pochowano go obok ojca,odtąd co wieczór słyszano odgłos rogu myśliwskiego Zakuty, ale nie słyszano o napadach.Zamek poszedł w ruinę, często widziano, w sto lat nawet potem, jak postać jakaś o każdejpółnocy, klęcząc w kaplicy na grobie wojewodów ojca i syna, modliła się długo i gorąco,słyszano jej płacz i jęki, a przed wschodem słońca grzmiał róg myśliwski po górach i lasach.Duch to Zakuty tak pokutował.14463.[RYCERZE ZPICY POD WAWELEM][.] Górale, co z wysokich hal swoich odwiedzali często Kraków, uderzeni wspaniałościązamku [wawelskiego], w podaniu odwiecznym zachowali, że w głębokościach góry Wawelujest drugi taki sam zamek, tylko nie taki cichy, smutny, nie taki głuchy i grobowy, na któryludzkie oczy patrzą, jeno piękny, jasny, wspaniały, od złota błyszczący, z koralowym da-chem, oświetlony zawsze jasnym słonkiem, a tak miło nań patrzeć, jak dawniej ludzie pa-trzali na stojący na Wawelu zamek dziś opustoszały.W tym podziemnym gmachu jest ogromna sala, jakoby kościół jaki, po ścianach wisiwiele zbroi: to tarcze, szable i chorągwie.Na środku stoi stół, a wokoło siedzą wszyscy kró-lowie polscy w szatach koronacyjnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]