X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dla zupe�nej pewnoSci lekarz Kami�skispa� tej nocy w jednym �ó�ku z czarownic�.So�tys przekonany, �e Ceynowina by�a podw�adn� z�ego ducha, czyli posiadaj�c� moc spro-wadzania chorób, poczytywa� za rzecz najs�uszniejsz� przymus usuni�cia choroby, któr� Ja-nowi K�kolowl zada�a - zw�aszcza gdy obieca�a to wykona�.Uwa�a�, i� wdowa czarta wyp�-dzi, choroba K�kola minie i na tym ca�a sprawa do spokojnego przyjdzie kresu.Mniema�, i�wszystko, co si� w jego obecnoSci dokona�o, mia�o cel po�yteczny, tote� z zupe�nym spoko-jem uda� si� do Wejherowa, gdzie mia� w landraturze wyznaczony termin.124 Tymczasem nast�pnego ranka chory Jan K�kol wcale nie wyzdrowia�, a wi�c obietnica cza-rownicy, poprzedniego dnia uczyniona, dotrzymana nie zosta�a.Tote� bieg�y w tych sprawachKami�ski zarz�dzi�, a�eby j� zawiex� na morze.Ca�y tedy t�um ludzi na wyprzódki si� Spie-sz�c wrzuci� Ceynowin� na wóz i w otoczeniu wzniesionych kijów, pi�Sci, wSród kl�tw i znie-wag powióz� poprzez pó�wysep i pa�yc� nad Ma�e Morze.Tam na str�dzie mocno jej r�cezwi�zano postronkami, wepchni�to w �ódx i wywieziono na g��bin� wiku.Rybacy przywi�-zali skazanej lin� do pasa, a sam� uj�wszy za bary i za nogi rzucili w wod�.Widzieli wszy-scy stoj�cy na brzegu, którzy wSród wrzasku wielkiego na dzie�o patrzyli, i widzieli wios�u-j�cy na �odzi, i� si� czarownica przez kilka chwil na wodzie trzyma�a, nim spódnice jej wod�nasi�k�y.Gdy zaS pocz�a w strachu Smiertelnym poprzysi�ga� si�, i� do dwunastej godzinyw po�udnie tego samego dnia wyleczy urzeczonego Jana K�kola, mimo i� ju� sz�a na dno,wyci�gni�to j� lin� z topieli i na brzegu morskim z�o�ono.Tam jej znawca Kami�ski poda�do wypicia szklank� Swi�conego wina.Zaprowadzono j� do chorego po wtóre i czekano cierpliwie a spokojnie a� do dwunastej go-dziny.Sta� i czeka� w t�umie innych rybacki syn z Kusfeldu, wsi o mil� od Cha�up odleg�ej, MarcinBudzisz, cz�owiek czterdziestoletni, bez�enny, zajmuj�cy si� wi�zaniem sieci.Zimow� por�,gdy dzieci rybaków w Cha�upach nie mog�y ucz�szcza� do szko�y odleg�ej w Wielkiej Wsilub w Kusfeldzie - a na miejscu szko�y nie by�o - Marcin Budzisz przychodzi� jako nauczy-ciel w�drowny i za wynagrodzeniem uczy� dzieci rybackie od grudnia po wielkanocne Swi�taz polskiej ksi��ki modlitewnej katechizmu, nie ca�ego wprawdzie, lecz tylko dziesi�ciorgaprzykaza� i  Ojcze nasz , gdy� duchowny swarzewski ani ksi�dz Tulikowski, dziekan z Puc-ku, nie wymagali wi�cej.Marcin Budzisz za m�odu uczy� si� w szkó�ce kusfeldzkiej u na-uczyciela Brockmana sztuki czytania po polsku na ksi��ce do nabo�e�stwa.Po niemiecku niemóg� ani jednego wyrazu, lecz po polsku ka�d� ksi��k� móg� czyta�, a nawet potrafi� cokol-wiek, ale bardzo s�abo i z trudem, prócz podpisu swojego nazwiska, piórem po polsku wy-ci�gn��.Ten to Marcin Budzisz by� sam jeden w gromadzie innego zdania ni� wszyscy obecni.Wy-szed� tedy na Srodek i twierdzi�, i� jeno Bóg sam jeden ma wszelk� si�� i On to jeden dajeludziom, je�eli si� do Niego szczerze modl�, moc sprowadzania chorób, a wi�c tak samo tyl-ko przez mocn� wiar� i �arliw� modlitw� mo�e cz�owiek chorob� usun��.Lecz to przymówienie si� Marcina Budzisza �adnego nie wywar�o wra�enia.Gdy do godzinydwunastej w po�udnie puchlina nie zesz�a i bóle nie ust�pi�y wcale, t�um cha�upianów na roz-kaz ostateczny Kami�skiego, wSród strasznych krzyków, w szale bezprzyk�adnego gniewuwrzuci� Ceynowin� na wóz powtórnie i wspólnym biciem pop�dzaj�c konia zawióz� nadmorze i wepchn�� do �odzi.Oczy by�y od sza�u wywalone i wSciek�e.Gardziele zasch�y odkrzyku.Pi�Sci by�y zaciSni�te i ka�da chwyta�a za kamie�, ko�ek, nó� lub powróz.Zdarto z czarownicy szkaplerz, a�eby jej ju� nie broni�, i dano jej wypi� po wtóre szklanic�Swi�conego wina.Gdy �ódx, odepchni�ta od brzegu wios�ami kilku t�gich rybaków, wybieg�ana morze, t�um na brzegu zawy�, �eby czarownic� wrzuci� w wod� co pr�dzej.Tak si� te�sta�o.Dwaj najt�si maszopi stoj�c okrakiem na poganiaczach �odzi podxwign�li za ramionai nogi bezw�adn� kobiet�, rozhuStali j� w powietrzu i cisn�li daleko we wod�.Opita od Swi�-conego wina i pozbawiona szkaplerza, posz�a na dno jak kamie�.T�um cha�upia�ski na brze-gu uradowa� si� nie poma�u widz�c, i� morze wch�on�o nareszcie wyst�pn�.Rozchodzono125 si� ju� zwolna, gdy rybacy wyci�gn�li d�ug� lin� trupa topielicy.Pozostawiono go z pogard�na piasku wybrze�a ku podziwowi morskich wron i przestrachowi kulików.We dwa dni póxniej, powzi�wszy wiadomoS� o karze, przyby�a do Ceynowy starsza córkautopionej czarownicy, Anna, s�u��ca w Gda�sku.Zamieszka�a w domu matki z nieletnim ro-dze�stwem.Anna by�a w ostatnich dniach ci��y.T�um mieszka�ców Ceynowy poczytywa�ca�� rodzin� skazanej za ród czarowniczy.Przeciwko Annie zwróci�a si� powszechna niena-wiS�.�ony rybaków podchodzi�y pod okna chaty wykl�tej i wyzywa�y Ann� Smierci� jej gro-��c, albowiem medyk Kami�ski oSwiadczy�, �e i Anna jest czarownic�, kto wie, czy niegorsz� od matki.Gdy zaS Kami�skiego i dziesi�ciu ojców rodzin odprowadzono pod konwojem wojskowymdo inkwizytoriatu w Kwidzynie, nienawiS� do Anny wzros�a dziesi��krotnie.Pewnego dniaPiotr K�kol, syn Marcina, którego zamkni�to w grudzi�dzkim wi�zieniu, rzuci� si� na Ann�Ceynowiank� z rydlem i zada� jej w g�ow� rany tak ci�kie, i� si� w niebezpiecze�stwie �yciaznalaz�a.Zdawa�o si� jednak�e, �e diabe� po Smierci starej Ceynowiny nie ma ju� nad Cha�upami w�a-dzy tak mocnej jak przedtem.Nie mia� ju�, wida�, nikogo, kogo by móg� obdarza� nad-si��do szkodzenia ludziom w tej wiosce.Spokojnie miota�y fale morza srebrzyste wodne py�y najasne piaski wybrze�a.Rybak bez trwogi wybiega� na tonie dalekie i ufnie zarzuca� sie� w morze.AliSci pewnegodnia pos�yszano ze dr�eniem, �e pewna kura, chodz�ca po dziedzi�cu rybackiego osiedla,pocz�a w bia�y dzie� pia� jak kogut najt�szy.Przera�enie ogarn�o wszystkie kobiety w Cha�upach.By�a to bowiem rzecz bardziej ni�oczywista, i� duch utopionej czarownicy Ceynowiny, b�d�cy ze Sm�tkiem w komitywie,wcieli� si� w kur�, w niej si� schowa� i spokojnie b��ka si� po wsi.Z tego zaS wynika�o prze-cie, i� w domu, po którego podwórzu taka kura chodzi i pieje, ludzie po kolei b�d� wymiera-li.Zwo�ani z morza rybacy przybiegli na miejsce.Ca�a ludnoS� zebra�a si� na nowo.Radzo-no.Takie i owakie by�y zdania.Wreszcie w uroczystej procesji wyruszyli wszyscy obecniw kierunku kurnika, w którym zaczarowana kura si� kry�a.Odnaleziono j�, zbadano i stwier-dzono na mocy zezna� Swiadków, i� z wszelk� pewnoSci� to ta w�aSnie pia�a jak kogut.Wówczas procesja m�czyzn i kobiet wynios�a kur� op�tan� od diab�a za wieS, nad morze.Tam w lesie odnalaz�szy stare, suche drzewo zwi�zano kurze diabelskie pazury i obróciwszyjej �eb na dó� powieszono za nogi na suchej ga��zi.D�ugo nie chcia� Sm�tek opuSci� swegonowego mieszkania.D�ugo kura trzepa�a si� zawzi�cie.Czekano cierpliwie ca�� gromad�,dopóki w oczach wszystkich urzeczona kura nie wyzion�a pod�ego ducha, ska�onego przezobrzydliwego inkuba.Dopiero gdy z rozwartego w dó� dzioba wyskoczy� w piasek diabe�,jego sztuki do pewnego czasu i stopnia wyt�pione zosta�y na Cha�upach.126 OTTO VON ARFFBERG�ódx podwodna  U.72 a sta�a gotowa do drogi w gda�skim schronisku.Od dwu tygodniprzymusowo tutaj goSci�a, dowlók�szy si� z Ba�tyku do najbli�szego punktu oparcia, dla re-paracji pewnych uszkodze� swoich w jednej z komór water-ballastu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl