[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzię-ły się więc do ciężkiej pracy, by umocnić główne wejście i naprawić drogę wio-dącą do niego.Narzędzi im nie brakowało, bo górnicy i kamieniarze sprzed wie-ków zostawili sprzętu dość, a krasnoludy nie straciły dawnej sprawności do tegorodzaju robót.Kiedy tak pracowali, kruki przynosiły im coraz to nowe wieści.W ten sposóbdowiedzieli się, że król elfów skręcił nad Jezioro, że mają wobec tego czas byodetchnąć.Jeszcze pomyślniejsza była nowina, że trzy spośród kucyków ocala-ły i błąkają się po wybrzeżu w dole Bystrej Rzeki, opodal składu, w którym złożo-no część zapasów.Większość krasnoludów została przy robocie, ale Fili i Kili podprzewodem kruka powędrowali po kucyki i przywiezli wszystko, co zdołali zmie-ścić w jukach.Tak upłynęły cztery dni, a przez ten czas krasnoludy już się dowiedziały, że po-łączone siły ludzi znad Jeziora i elfów spieszą w stronę Góry.Teraz jednak kompa-nia Thorina nabrała otuchy: żywności mieli przy oszczędnym wydzielaniu nakilka tygodni, co prawda przeważnie suchary, które wszystkim już się uprzykrzy-ły, lepsze jednak suchary niż nic.Wrota były zabarykadowane murem z kancia-stych kamieni, kładzonym bez zaprawy, ale grubym i wysokim, zagradzającymw poprzek wejście.W murze zostawiono szpary, przez które obrońcy mogli wy-glądać (lub strzelać), lecz nikt nie mógł dostać się do wnętrza.Chcąc wyjść lubwejść do groty, krasnoludy wspinały się za pomocą drabin, a wszelki sprzęt i to-bołki wciągały na linach.Dla zródła, tryskającego tędy, zbudowali pod barykadąniską, sklepioną bramę, lecz tak zmienili wąskie łożysko, że woda rozlewała sięu wejścia groty w szeroki staw ciągnący się od skalnej ściany aż do wodospadu,przez który potok spływał w dolinę Dal.Do bramy można więc było teraz zbliżyćsię albo wpław, albo wąską ścieżką biegnącą tuż pod urwiskiem po prawej stro-nie (jeśli patrzysz z zewnątrz ku wrotom).Kucyki podprowadzono tylko do scho-dów nad starym mostem, tam je rozjuszono i zalecając wracać do dawnych wła-ścicieli, puszczono na południe.Nagle w dolinie Dal, dość daleko na południe, rozbłysły nocą światła, jakbyognisk i pochodni. Już są zawołał Balin. Obóz wydaje się ogromny.Musieli wejść w doli-nę pod osłoną zmierzchu, idąc obu brzegami rzeki naraz.Tej nocy krasnoludy niewiele spały.Ranek jeszcze był szary, kiedy zobaczyłyzbliżający się jakiś oddział.Zza muru obserwowały, jak nadciągał z głębi doliny191i wspinał się powoli w górę.Wkrótce już mogły rozróżnić uzbrojonych jak na woj-nę ludzi znad Jeziora obok elfów z włóczniami.W końcu pierwsi żołnierze ukaza-li się na szczycie usypiska skalnego nad wodospadem.Zdumieli się bardzo na wi-dok Bramy zabarykadowanej świeżo wzniesionym kamiennym murem.Gdy przystanęli, pokazując sobie wzajem barykadę i rozmawiając, Thorin za-krzyknął donośnym głosem: Coście za jedni? Dlaczego przychodzicie zbrojni jak na wojnę pod bramę pa-łacu Thorina, syna Thraina, Króla spod Góry? Czego chcecie?Nie odpowiedzieli.Zawrócili szybko, a potem reszta oddziału, napatrzywszy sięBramie i fortyfikacjom, poszła także w ich ślady.Tego dnia obóz został przesunię-ty bliżej między dwa ramiona Góry.Echo odbijało wśród skał gwar głosów i śpie-wów, nie słyszanych tutaj od wieków.Dochodziły też dzwięki harf i muzyki elfów.A gdy melodia dotarła do uszu krasnoludów, rzekłbyś, powietrze pocieplało i za-pachniało nikłą wonią leśnych kwiatów rozkwitających o wiośnie.Bilba zdjęła wówczas ochota ucieczki z ciemnej fortecy i przyłączenia się dowesołej zabawy i uczty przy ogniskach.Młodszym krasnoludom także drgnęłyserca, ten i ów mruczał, że wolałby inny obrót sprawy i chętnie powitałby przyby-wających jako przyjaciół.Ale Thorin zmarszczył się na to gniewnie.Wobec tego krasnoludy również pościągały harfy i inne instrumenty wyszuka-ne w skarbcu, by muzyką rozchmurzyć wodza.Pieśń ich nie była jednak podob-na do śpiewu elfów, przypominała natomiast bardzo tę, która rozbrzmiewała nie-gdyś w norce Bilba:Przyszedł wreszcie, przyszedł dzień -Król wstępuje w groty cień.Gad ubroczył krwią jej progi,Tak wyginą wszystkie wrogi.Długa lanca, ostry miecz,Brama twarda, choć w nią siecz!Złota śmiałe szuka serce,Kres krasnali poniewierce.Działa krasnoludów czar.W ciszę młotów dzwięk się wdarł,Tam gdzie mrok pod skałą władnieI gdzie dziwy drzemią na dnie.192Już krasnale niżą wrazNa drut srebrny błyski gwiazd,A ze złotych drutów zgodnieDobywają harf melodię.Górski tron już wolny znów!Ludu słuchaj naszych słów!Rzucaj góry i doliny,Bo królowi trza drużyny.Zew nasz dudni niby młot,Wróćcie do swych starych grot.Król u bram już czeka oto -W rękach skarby ma i złoto.Bowiem przyszedł wreszcie dzień,%7łe król wstąpił w groty cień.Straszny Gad krwią zbroczył progi -I tak zginą wszystkie wrogi.Zpiew przypadł Thorinowi do smaku, toteż król krasnoludów uśmiechnął sięznowu i poweselał; zaczął obliczać odległość od %7łelaznych Wzgórz i zastanawiaćsię, ile czasu będzie potrzebował Dain na dojście pod Samotną Górę, jeśli oczy-wiście wyruszy natychmiast po otrzymaniu wiadomości od krewniaka.Ale Bilbostracił humor po wpływem tych pieśni i rozmów: brzmiały zbyt wojowniczo.Nazajutrz o świcie oddział włóczników przekroczył rzekę i pomaszerował w gó-rę doliny.Nieśli przed sobą zieloną chorągiew króla elfów i błękitną ludzi znadJeziora
[ Pobierz całość w formacie PDF ]