[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak.To znaczy, dlaczego on.To znaczy, dlaczego ona wyobraża sobie, żejest kurczęciem? spytała.- O to nietrudno, panienko powiedział Hodgesaargh. Thomas Peerless z GłupiegoOsła znalazł jajko i dał je do wysiedzenia kwoce, panienko.Potem trochę się spóznił.iWilliam myślała, że skoro jej mama jest kurą.ona również musi być kurą.- Cóż, rozumiem.19 - Tak to się właśnie dzieje, panienko. dodał sokolnik. Ja nigdy na to nie pozwalam.Kiedy wyjmuję pisklęta.mam taką specjalną rękawicę, panienko i.- To musi być naprawdę ciekawe powiedziała pośpiesznie Agnes ale niestety namnie pora.- Dobrze, panienko.Dostrzegła ofiarę, maszerującą przez środek sali.Było w nim coś oczywistego.Jak gdyby był wiedzmą.Nie miało znaczenia, że jakoczarna szata kończyła się za kolanami i przechodziła w parę nóg odzianych w szareskarpety i sandały, ani to, że jego kapelusz miał niewielki wierzchołek i olbrzymie rondo,na którym z łatwością można byłoby podać obiad.Jednak kiedy szedł wokół tworzyła sięwokół niego pusta przestrzeń, która zdawała się przemieszczać wraz z nim.Zupełnie, jakwokół czarownic.Nikt nie chciał znalezć się nadto blisko wiedzm.Nie mogła dostrzec jego twarzy.W końcu dotarł tunelem powietrznym do bufetu.- Panienko Nitt, przepraszam. Shawn pojawił się nagle obok niej.Stał sztywno, boz każdym gwałtownym ruchem nie pasująca peruka wirowała mu na głowie.- O co chodzi Shawn? spytała Agnes.- Królowa chciałaby zamienić słówko, panienko powiedział Shawn.- Ze mną? zdziwiła się młoda wiedzma.- Tak, panienko.Oczekuje panienki w Bladozielonym Salonie. Shawn obrócił sięostrożnie.Peruka obróciła się w ślad za nim.Agnes wahała się.To był królewski rozkaz i nawet jeśli pochodził od Magrat Garlickwciąż był rozkazem.Swą wagą wypierał nawet wagę tego, co kazała jej robić Niania Ogg.Tak czy siak znalazła kapłana i w wyglądało na to, że w tej chwili nie zamierza nikogopalić, skoncentrowawszy swą uwagę na kanapkach.Podążyła na spotkanie z Królową.* * *Lufcik otworzył się z trzaskiem za plecami ponurego Igora.- Po co zatrzymaliśmy się tym razem? padło pytanie.- Tfoll na dfodze, mistfu wyjaśnił wożnica.- Co takiego?Igor przewrócił oczyma Tfoll stoi na drodze powtórzył.Lufcik zatrzasnął się.Z karocy dobiegł odgłos prowadzonej szeptem narady.Lufcikotworzył się.- Masz na myśli trolla? upewnił się głos.- Tak, mistfu.- Rozjedz go! rozkazał głos.Troll zbliżał się, trzymając nad głową łopoczącą pochodnię.Gdyby ktoś uznał, żetrzeba znalezć temu trollowi odpowiedni uniform, jedyną odpowiednią rzeczą znajdującąsię w zbrojowni i co ważniejsze: pasującą rzeczą byłby hełm.I tylko wtedy, jeśliprzywiązałby go do głowy sznurkiem.- Stary Hfabia nigdy nie kazałby mi fozjechać tfolla zamruczał pod nosem Igor.Ale on był pfawdzifym dżentelmenem.- O co chodzi? warknął żeński głos.Troll podszedł do powozu i z szacunkiem walnął kłykciami w hełm.- Szacuneczek powiedział. To być trochę krępujące.Ty wiedzieć, co to być pal? zapytał.- Pal? spytał podejrzliwie Igor.- Taki długi drewniany palu.20 - Tak przerwał mu Igor. I co? O co chodzi z tym palem?- Sęk w tym, że ty musieć sobie wyobrazić taki jeden w poprzek drogi powiedziałtroll. Taki w żółte i czarne pasy, rozumieć? Bo my mieć tylko jeden, a tamten być dziświeczorem używany na drodze do Miedzianki. wyjaśnił wyraznie zakłopotany.Lufcik otworzył się ponownie.- Rusz się, człowieku! Przejedz go!- Ja móc pójść po pal jeśli chcecie mówił troll przestępując przebierając nerwowowielkimi stopami. Tylko to móc potrwać do jutra, rozumieć? Ale wy móc udawać, że palbyć tutaj już teraz a ja móc udać, że ja go podnosić i wszystko być jak trzeba, rozumieć? dokończył z nutką nadziei w głosie.- Więc zfób to zgodził się Igor, ignorując gderanie dobiegające zza pleców.StaryHrabia był zawsze uprzejmy względem trolli, mimo że nie można ich ugryzć.Stary Hrabiabył wampirem z klasą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]