[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.135***Dni moje jako borów palących się szum.Noce me to zbłąkany kometa w niebiosach.Miłość ma jak przez widma opętany tum.Pieśni me niby króle ginący na stosach.136***Mam serce popękane, jak wulkan w płomieniu,i pędzę, wichrem niesiony wśród skał:nad morza cicho śniące, nad głębie w omdleniu,gdzie pył kwiatowy tonie, który wicher zwiał.Tak chciałbym słuchać śpiewów z minaretu,nucących Imię Boga nad morzami z gwiazd!Tak chciałbym w pierś mą sączyć powietrze sorbetu,z dolin płynące aż do orlich gniazd!Tak chciałbym palić twoich oczu lawębłyskawicami moich czarnych żądz i miecz złożywszy między nas w murawę i z zatrutego drzewa kwiat pachnący rwąc Lecz serce mam spękane, jak wulkan w płomieniu,krwawiący Imię Boga wśród piekielnych skał.137***Noc kryształ czarny.Iskrzą się gwiazdy nad borem.Jeszcze mam obraz Twój w sercu mem smutnem i chorem.Pociąg mię niesie w dal ku morzom, gdzie wszystko utonie i wtedy pójdę ku wam, o gwiazd plejado, Orionie!138***Lecę wśród złotych pszenicw gajach gdzie słoneczniki w brzęku jedwabnych uzdzienickoń rwie się pode mną dziki.Hej, zepchnąłem carewnęw Dnieprowe ciemne wiry a łzy Jej chmury ulewne rdzą padły do mej liry.Hej, leć koniu przez jary,zerwij pasma kądzieli jam nie pieśniarz Tamarysmętny Szot Rustaweli!139***Nuży mię ta sina dal,która nie ma grozy ciemnej Orki:morze ogród, wodorosty fal i delfinów stado, jak amorki.Tu Czatyrdah nie śnieży w obłokach,pieśnią wojny nie brzmią minarety,burzan rośnie na Gireja zwłokach,łez fontanny śnią milczeniem Lety.140***Skrzydła gryfów pogłębione budzą we mnie szał Atrydy.Mórz głębiny zielonawe w mgłach powiodą do Kolchidya te zimne skał potwory, gdzie Dyjany ciemna grota,ja miłością rozpłomienię w mit z porfiru i ze złota.141***Idziesz tu ze mną W zamarłe pustynie,gdzie Sałgir szemrząc w cyparysach płynie a niebo jasne rozpala pożogą,jak skrzydła duchów co wzlecieć nie mogą.Czarne diamenty oczu twych latarnie wiodą mię w zimne lodowe zasłony i jako Dante błądzę potępiony,gdy mu ostatnia gwiazda zgasła w Arnie.142Na maszcie moim Wega się żarzy a na dnie zimna puszcza korali fala wyjąca dziko się żali,jak widmo tęskne umarłej twarzy.143***Wśród czarnych mórzogień w rubinie widzę w głębinieZniącą o wędrówce dusz.Migocą żarzena grobowcach gór płonęły nam twarzemiłością znad chmur.Słońce z gór wezgłowiakładło cień po cieniu wśród ludzkiego mrowiazostałem w milczeniu.Ach, dobrze już mrokna chmurach popioły widzę Boga wzrok gdy strącił Anioły.144***Róże mimozykwitną tu,czarne wąwozypełne mchu.Gór lodozwałysinią w mgle potok zdziczałyjamy rwie.Zmierzcha topazemniebios chram zejdziemy razemdo tych jam.145***Jadowite węże pełzną po stepach,księżyc rosę pije w srebrnych czerepach;(miłość ma umarła, jak o szczęściu sen) niebo wiekuiste, jak morze bez den.Gór wierzchołki w gwiazdach rzezbią Bogu sąd zły geniusz tam kona ma na skrzydłach trąd;burze ciemne biją piorunami w skroń żadna z cór anielskich nie podejdzie doń.Koń mój, krocząc w otchłań, trącił gniazdo węża skoczył w bok i upadł i już śmierć go stęża idę sam i patrzę w śnieżną Boga twarz chmury łez mych płyną do lodowych czasz.146***Pośród stepów i wydm i słonawych ziółbłękitnieją mury szafirów na nich gwiazdy lśnią z czarnoksięskich kół,łabędziami płyną wśród wirów.Morze wzburzone, złe pełne milczeń i zdrad morze pełne lśnienia turkusów wicher niesie mu pył i szarańczę i gradi wycie z zadżumionych ułusów.I wielbłądy tam błądzą po spieczonej pustyni,gnąc swój grzbiet wśród czerwonych tumanów,rzeki w piaskach mrą, niosąc swej Władczynizwiędły liść jadowitych durmanów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]