[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale miłość człowieka stała się przewrotna: zamiast Dawcę życia, Ojca, Sprawcę naszego szczęścia, wybrała jako obiekt największej troski osobę gospodarza.To powód wszelkiego zła.Zaćmienie rozeznania powoduje mylne wnioski, i w ich konsekwencji - błędy.Stałe błędy.Jeśli w nich znajdziemy zadowolenie, możemy do końca życia nie wyjść z upiornego, błędnego koła pomyłek.I tak najczęściej bywa.Dlatego Chrystus, Pan nasz, aby nas wyzwolić, pozwala, by warunki ogałacały nas ze złudzeń, a jeśli to nie pomaga, daje takie życie, które skraca nasze ogromne cierpienia tu, w naszym świecie.Jeśli nawet nie zwróci nas ono ku Bogu, to zasłoni przed Jego sprawiedliwością, gdyż każdy nasz ból wyzwala współczucie i litość Pana naszego.Ma On wtedy możność okazania miłosierdzia, mówiąc człowiekowi, który staje przed Nim bez szaty godowej, że to, co przecierpiał, usprawiedliwia jego uczynki w oczach Boga.Nie jest wtedy taki biedak całkowicie nagi; Chrystus narzuca nań szatę jego bólu, osłania go przed sprawiedliwością Pana.Nikt wejść do królestwa Bożego nie może, jeśli nie stanie się czysty; wtedy jednak to oczyszczenie następuje szybciej.Jest to tak: czystość - to zdolność zrozumienia wszystkiego, co jest w nas złe, i gorące pragnienie odrzucenia tego.Wraz ze wstrętem do zła rośnie nasza miłość, którą potęguje zrozumienie, jak nas kocha i jak miłosierny jest Bóg.Dlatego ten, kto doznał miłosierdzia Pana, szybciej dojrzewa - ku Niemu a miłosierdzie Pana rozpala się jak potężny ogień w zetknięciu z ludzką boleścią.Dlatego niech błogosławione będą wszystkie nasze klęski, nieszczęścia i bóle, gdyby nawet nic nam w życiu nie dały, lecz w chwili śmierci świadczyły za nami.Wtedy Chrystus, Pan nasz, łąc2y je ze swoją męką i czyni wspólnymi.Z takich nikt nie zginie.Tak działo się z Markiem, co on dzisiaj zrozumiał, gdyż przyjął Ofiarę Chrystusową za niego spełnioną na krzyżu, z sercem pełnym wdzięczności i szczęścia.Dziękuj wraz z nim i nami.23 I 1980 r.Mówi Bartek.- Marek prosi, by Ci powiedzieć, że zdawał sobie sprawę z tego, że umiera, i chciał „uporządkować" swoje sumienie, tylko nie miał już siły.Dlatego robi to teraz.Prosi Cię „w ramach" swojej rewizji postępowania, abyś mu darowała jego gruboskórność, nietakty, opryskliwość i zapewnia Cię, iż wie dobrze, jak swoim postępowaniem zawinił wobec Ciebie.Wie teraz, iż najbardziej zaszkodził sobie samemu i że psuł sobie całe życie przez brak prawdziwej miłości bliźniego, brak życzliwości i narzucanie własnych norm życia.Mówi, że uznaje je teraz za fałszywe i szkodliwe.Rozumie, żeś się przed nimi broniła; musiałaś to zrobić.- Czy wie już, co mu zaszkodziło najbardziej?- Uważa, że najbardziej mu zaszkodziła ciasnota poglądów, niezdolność do weryfikacji ich i przyjęcia nowych spraw i myśli.Nie wyobrażaj sobie czyśćca, jako miejsca ponurego, jakiejś kaźni.Dla tych, którzy rozumieją, gdzie są, którzy mają znamię chrztu i wiedzą, że przysięgali wierność Bogu, zostali Mu oddani i przez Niego są wybawieni - słowem, dla chrześcijan, którzy kiedyś, przynajmniej w młodości, otarli się o Ewangelię - to, że żyją nadal i to, że stają wobec sprawdzenia się wszystkiego, o czym ich uczono, jest źródłem szczęścia.Spotkanie się osobiste z Jezusem, Panem naszym, jest spotkaniem się z największą miłością swego istnienia i to szczęście, wie się, iż nie będzie nigdy odjęte.Przygotowanie się do połączenia na wieki jest czynione z radością, z pośpiechem, z utęsknieniem.Świadomość własnej nędzy tym bardziej przygniata, im bardziej wyrosła w nas pycha i miłość własna.Ten, kto siebie w ogóle nie kocha i nie „widzi", a tylko służy z całego serca jakiejś idei, np.chorym, czy ucząc młodzież, czy spowiadając l pełniąc posługę kapłańską, czy lecząc, opiekując się, pomagając itp., ten w ogóle nie zazna bólu prawdy o sobie samym, ponieważ nie budował sobie pomnika, który mógłby runąć.Mówię ci może nieco chaotycznie; chciałem tylko zaznaczyć, że czyściec jest „stanem", w którym człowiek w świetle Bożej miłości ustawia siebie prawidłowo względem Boga.Człowiek tu - to przede wszystkim sumienie, którym się wyraża, wypowiada dusza i w pełnej wolności wyboru, z własnej woli analizuje dar swego istnienia.Czyni to „w świetle", bo Bóg przenika wszystko, a Jego miłość do nas jest tym centrum, dookoła którego i wedle którego miary mierzymy sami siebie.On jest „Odnośnikiem".Wszystko przymierza się do Niego.Nasza odległość miłości od Niego nas osądza.Jednak ponad wszystko szczęśliwsze jest to, że Pan przyjął nas pomimo naszej nędzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]