[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wylatywali i wracali - a niekiedy nie wracali.Starzec wracał, dwa razy nawet nie sam; uratowanym oblatywaczom oddawał swoją kajutę, ale zbliżać się do pulpitu nie pozwalał.Za każdym razem przywoził coraz więcej obserwacji i danych - w swojej pamięci i w elektronicznej, w postaci fono - i wideo-taśm.I coraz mniej słów, jakby oddawał je przestrzeni w zamian za wiedzę.Upływał czas.Grupa oblatywaczy rzedła.Nie oznaczało to wcale, że ludzie ginęli: najczęściej po prostu przenosili się ze sterówek statków do laboratoriów.Statki zaczęto badać już w procesie ich powstawania.Ale Starzec uporczywie latał.Dawno mógł osiąść na Ziemi: włócząc się po kosmosie, w wieku lat czterdziestu stał się już nie zwykłym uczonym, lecz ogromnym autorytetem w dziedzinie kosmofizyki.Mniej więcej wtedy zaczęto go nazywać Starcem.Dowiedziawszy się o tym, zamierzał zrezygnować z kosmosu.Ale po locie, który miał być pożegnalny, przestał mówić o odejściu.Prawdopodobnie dlatego, że leciały wtedy dwa statki i jeden z nich uległ katastrofie.Od tego czasu upłynęło wiele lat.Starzec jednak latał nadal, a jego imię obrastało w legendy.- Właściwie - powiedział Igor po długim milczeniu - nie wiem nic.Tak, nie wiem.A pan o mnie?Starzec uśmiechnął się.- Coś tam w końcu wiem - powiedział.Igor podążył za jego wzrokiem.Starzec patrzył na maleńki stolik, na którym obok telefonu stała fotografia.Igor poczerwieniał.- Poza tym - kontynuował Starzec - nie wiem, czy powinienem próbować wyjaśnić cokolwiek, póki pan sam nie uzna za stosowne.Igor wzruszył ramionami.- Ależ o mnie nie ma się czego dowiadywać.Nie zdążyłem niczego osiągnąć, a to, w co się bawiłem w dzieciństwie, chyba pana nie interesuje.- Niezupełnie.Człowieka charakteryzuje również to, co chce osiągnąć.Co chce osiągnąć.Igor milczał.Mówić o tym, czego się chce, o najskrytszym pragnieniu, łatwo jest tylko wtedy, kiedy się jest przekonanym o życzliwości słuchacza.A czy jego idee zostaną życzliwie przyjęte?Ale w końcu, czyż sam nie dążył do tej rozmowy? Czy Starzec skieruje statek we właściwą stronę nie dowiedziawszy się wszystkiego?- Chcę wiele - przyznał się.- Służba Nowych stawia sobie za naczelne zadanie nauczyć się prognozować wybuchy tych gwiazd z odpowiednią dokładnością.Teraz kiedy zasiedlamy nowe systemy, waga tego zadania wzrasta.- Szlachetny cel - skinął głową Starzec.- Wszystko to, co wiedzieliśmy do tej pory, pomagało jedynie w sporadycznych wypadkach.Samego problemu jako takiego jeszcze nie rozwiązaliśmy.- I właśnie pan zamierza go rozwiązać? W głosie Starca była tylko życzliwość.- Pomyślałem sobie, że klucz do rozwiązania problemu mogłoby stanowić dokładniejsze zbadanie delta-procesów zachodzących w Nowych.Wprawdzie, jak pan wie, pole delta ma niewielki zasięg i na przykład promieniowanie delta naszego Słońca trudno zarejestrować już na orbicie Ziemi, ale w wypadku wybuchu Nowej wzrost tego pola, nawet bardzo słaby, mimo stosunkowo dużych odległości, rejestruje się nawet w Systemie Słonecznym.Starzec skinął głową potwierdzając, że jest mu to wiadome.- Gdyby udało się otrzymać charakterystyki delta-promieniowania Nowej - znajdując się w jej pobliżu, aby ograniczyć błąd do minimum - i porównać otrzymane wielkości z obliczonymi w oparciu o teorię, to uzyskalibyśmy możliwość przekonania się, czy napięcie delta-pola nie zaczyna wzrastać we wnętrzu gwiazd na długo przed ich wybuchem.I czy wzrost ten nie stanowi tej właśnie przyczyny, która.- Zrozumiałem - przerwał mu Starzec.- Dziękuję.Mężczyzna zrobił pauzę.Igor czekał na ciąg dalszy.- A poza tym w pańskim wieku badacze zazwyczaj prócz podstawowego zadania stawiają przed sobą, że tak powiem, "nad-zadanie".Przecież w głębi duszy wszyscy jesteśmy w młodości geniuszami.Dokładniej, zwłaszcza w młodości.A pan?Po chwili wahania Igor zdecydował się.- Delta-pole to podstawowy inicjator życia powiedział.- Dlatego też odkrywamy życie z reguły na planetach położonych w pobliżu gwiazd.Ale dlaczego pod wpływem supermocnego pola, takiego jak w wypadku Nowych, życie nie mogłoby rodzić się bezpośrednio w przestrzeni?- Teraz rozumiem - powiedział Starzec.- A więc to są te naukowe przyczyny, które kazały panu lecieć ze mną?- Tak.- No cóż, przywykłem zapoznawać się z nowymi ideami, choć nie zawsze wypierają one to, co było przed nimi.Podobnie jak nowi przyjaciele nie zastępują starych.A szkoda zamilkł na moment.- Starzy przyjaciele odchodzą, wszystko jedno, czy są oni ludźmi, statkami czy też hipotezami.Tak.w moim wieku można się obudzić któregoś dnia i nie zrozumieć świata.Staram się tego uniknąć.Machnął ręką, jakby odrzucał wszystkie rozważania.- Co się tyczy pańskiego podstawowego zadania, to jest ono rzeczywiście poważne, choć u jego podstaw leży hipoteza Arno o delta-eksplozjach, dotąd nie potwierdzona obserwacjami.A jeśli chodzi o drugie zadanie.trudno mi cokolwiek powiedzieć, gdyż nigdy nie zajmowałem się takimi problemami.Jednakże wychodząc z tego, co wiem o przestrzeni, mam ochotę zaliczyć pańskie hipotezy do bajek.Tego Igor się nie spodziewał.- Niech się pan nie smuci, pasje właściwe są młodości.Jeśli chodzi o mnie, jest rzeczą wątpliwą, bym w swoim wieku zmieniał kurs po to, żeby sprawdzić zasadność pańskich przypuszczeń.Igor poczuł, że z trudem porusza ustami.- A więc uważa pan, że w przestrzeni nie może istnieć życie?- W przestrzeni jest i życie, i śmierć.Ale to nasze życie i nasza śmierć.Igor zaczął tracić panowanie nad sobą.- Młodości właściwa jest pasja - powiedział drżącym głosem.- Być może! Za to starości - bezsilność.Jeśli boi się pan przelecieć w pobliżu Nowej dlatego, że to już nie na pańskie siły, to po co.Starzec podniósł się i wyciągnął przed siebie rękę każąc Igorowi zamilknąć.- Gdyby było trzeba - powiedział bardzo spokojnym głosem - przeleciałbym przez Nową, a nie tylko w jej pobliżu.Ale na razie nie widzę podstaw do zmiany kursu.To wszystko.- Nie, nie wszystko ! - krzyknął Igor.- Pan się boi ! A ponadto.Ale ostatnich jego słów Starzec uznał za stosowne nie usłyszeć.Potrafił to.Odwrócił się i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.Starzec siedział w zwykłej pozie zapatrzony w ekran.Twarz jego nie wyrażała niczego oprócz gotowości czekania.Cierpliwość - oto czego mu nie brakowało, oto co mu zostało z przeszłości.Siedzi.Patrzy.Miesiącami.Latami.I o nim to krążą legendy!Starzec odwrócił się na dźwięk kroków.Brwi jego uniosły się w górę: z pewnością zdążył już zapomnieć, że na statku jest ich dwóch.A może po prostu nie spodziewał się Igora tak szybko?- Kapitanie!- Słucham pana.- Twierdzi pan, że życie w przestrzeni to absurd.A pańskie Żurawie?Starzec nie śpieszył się z odpowiedzią.- Przecież mówił pan, że nic pan o nich nie wie.- Bo też nie wiem.Ale słyszałem co nieco.Czyż pańskie Żurawie to nie życie?Starzec pokręcił głową.- To tylko zjawisko przyrody.- Dlaczego więc to Żurawie? - nie dawał za wygraną Igor.- To długa historia.I stara.Ale z ziemskimi ptakami, tymi samymi, które najwyraźniej obserwował pan z kimś nie tak dawno, nie mają nic wspólnego.Igor mimo woli westchnął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]