[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cały wydział Służby zajmował się wyłącznie badaniami immunologicznymi, dzięki czemu wysłan­nicy w przeszłość wyruszali zabezpieczeni nie tylko przed słynnymi dawnymi plagami, ale i przed naj­wymyślniejszymi zarazkami dostającymi się do prze­wodu pokarmowego.Z medycznego punktu widzenia zapewne więcej ryzykował w czasie swojej wizyty orientacyjnej we współczesnym Kairze i Luksorze niż tutaj.- Przynieść ci jeszcze coś do zjedzenia? - spytała Eyaseyab.- Sądzę, że nie powinienem już więcej jeść.- Jedz, jeśli jesteś głodny.Tu, w świątyni, jest mnóstwo żywności.Rozumiał, co chciała mu powiedzieć.Wszystko świetnie; tyle że nie mógł w czasie jednego posiłku napchać się na zapas, aby mu starczyło na cały miesiąc.- To chodź - powiedziała.- Zaprowadzę cię tam, gdzie będziesz mieszkał.Wyszli boczną bramą z obszaru świątynnego i zapyloną ścieżką doszli szybko do pobliskiej pro­menady nad rzeką.Świątynie znajdowały się teraz znacznie bliżej Nilu niż trzydzieści pięć wieków później.Tysiąclecia osadzania się mułu przy wy­lewach zdumiewająco zmieniły bieg rzeki.W czasach jego obecnego pobytu Nil przepływał w miejscu, gdzie we współczesnym Luksorze znajdował się sze­roki pas ziemi pokrytej budynkami mieszkalnymi i ulicami, ciągnący się od promenady nad rzeką do postoju taksówek obsługujących ruiny Karnaku, bu­dek z biletami wstępu i dojścia do alei sfinksów przy pierwszym pylonie świątyni.Eyaseyab szła prędko, kilka kroków przed nim, nie oglądając się za siebie.Obserwował z rozbawieniem rytmiczne ruchy jej pośladków.Kierowała się na południe, ku oszałamiającemu labiryntowi, jaki two­rzyło właściwe miasto.Teraz rozumiał, dlaczego wczoraj był taki ogłu­piały.Nie tylko musiał pokonać szok związany z przemieszczeniem temporalnym nieporównywalnie większym niż te, które przeżywał przy skokach prób­nych, ale też samo miasto było ogromne i działało przytłaczająco.Teby faraonów były znacznie większe niż leżący na ich miejscu współczesny Luksor i od pierwszego spojrzenia wywierały ogromne wrażenie.Luksor, poza swymi wspaniałymi ruinami, jest zaledwie prowincjonalnym miasteczkiem: kilka hoteli dla turystów, mieszczące się w jednej sali muzeum, małe lotnisko, stacja kolejowa i kilka sklepów.Teby są metropolią.Jak to napisano w Iliadzie”? “Teby o stu bramach, gdzie z każdej wyjeżdża dwustu rycerzy na rydwanach, co są zaprzężone w rumaki”[1].Tak.Ogólny zarys tego miejsca był mu znany.Jak i wszystkie inne miejscowości w Egipcie, Teby roz­ciągały się z północy na południe wzdłuż Nilu.Z dwóch stron miasto zamykały dwie wielkie świą­tynie, które znał jako Luksor i Karnak.Luksor na po­łudniowym krańcu, tam gdzie wczoraj wylądował, a mniej więcej półtora kilometra na północ rozległy kompleks świątynny Karnak, gdzie spędził noc.Kie­dy stał teraz zwrócony twarzą w kierunku po­łudniowym, po prawej ręce miał rzekę, zatłoczoną okrętami wszelkich rozmiarów i typów, z jaskrawymi żaglami, a dalej, bardziej na zachód, były poszarpane brunatne góry otaczające Dolinę Królów, gdzie wiel­cy tego państwa mieli swoje grobowce.Bliżej, na nadrzecznej równinie stał długi rząd cesarskich pa­łaców, złoty dom faraona i siedziby królewskiej ro­dziny.Kiedy popatrzył w drugą stronę, dostrzegł wyraźnie zarysowujące się na tle bezchmurnego nieba wyniosłe szczyty trzech wzgórz, które wyznaczały l wschodnią granicę miasta, i masywne mury ze stu bramami, które dotrwały czasów Homera.Przytłaczające w Tebach były jednak nie tyle świątynie, pałace i inne okazałe, monumentalne budowle - choć i one wywierały wielkie wrażenie - co gorączkowa różnorodność nieregularnie rozrzuco­nych ulic wypełniających przestrzeń między nimi.Rozciągały się jak okiem sięgnąć, wyznaczając strefę zamieszkaną, którą ograniczała z jednej strony tylko rzeka, a z drugiej - nieubłagana pustynia.Urba­nistyka była tu pojęciem nieznanym.Niezrozumiale poskręcane szeregi gęsto zaludnionych osiedli przy­legały do willi bogaczy.W jednym miejscu biegła ulica, przy której mieściły się małe zaniedbane, wa­lące się sklepiki - ciasne lepianki z suszonej cegły - a tuż obok wyrastał olbrzymi mur, który odgradzał chłodne ogrody, niebieskie baseny, tryskające fon­tanny, ciche korytarze zdobione kolorowymi fre­skami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl