[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Książę- Na Asteoretha, przestaÅ„ bajdurzyć! zadygotaÅ‚.Bonifacjusz uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.ZapomniaÅ‚ już o - Panie.- wyszeptaÅ‚a.- Jam niewinowata.Ratuj.pomocy udzielonej mu przez Pana ZastÄ™pów, boga, o - Nie trzeba byÅ‚o udawać brata - odpowiedziaÅ‚ poktórym prawiÅ‚ mu prosty rybak, Jedynego Boga, chwili.którego istnienie wczeÅ›niej przeczuwaÅ‚, studiujÄ…c - Mag groziÅ‚, że mnie zabije.samym swymfilozofów i wyciÄ…gajÄ…c z ich nauk wÅ‚asne wnioski! spojrzeniem' odbieraÅ‚ mi wolÄ™.Ratuj.Nie chcÄ™ZapomniaÅ‚ o tym.Teraz wydawaÅ‚o mu siÄ™, że umierać.zwyciężyÅ‚ Sarkidów mocÄ… wÅ‚asnego geniuszu.Tak mogÅ‚o być - pomyÅ›laÅ‚ książę.GÅ‚oÅ›no zaÅ› rzekÅ‚:Naraz książę przestaÅ‚ siÄ™ uÅ›miechać.SprawiÅ‚a to - Nie mogÄ™ ciÄ™ zabrać.Nie potrafiÅ‚bym zejść z tychzmiana w wyrazie twarzy wroga.PojawiÅ‚ siÄ™ na niej skaÅ‚ z takim brzemieniem.potworny strach! - To wezwij pomoc.Mag darÅ‚ siÄ™ wniebogÅ‚osy: - Nie wiem, gdzie sÄ… moi ludzie.- Asteoretcie, mój czas jeszcze nie nadszedÅ‚! Po co - Sam nas nie Å›cigaÅ‚eÅ›.przybywasz! I jesteÅ› jakiÅ› inny, caÅ‚kiem odmieniony! - GdzieÅ› mi siÄ™ zapodziali.ZgubiÅ‚em ich.Już nie prawisz mi sÅ‚odkich słówek, nie wylewasz - ZnajdÄ… ciÄ™.CzujÄ™, że sÄ… niedaleko.kojÄ…cego balsamu na moje rany! JesteÅ› wrÄ™cz straszny, - Dobrze by byÅ‚o - mruknÄ…Å‚, bardziej do siebie niż dobojÄ™ siÄ™ ciebie! niej.CoÅ› bÅ‚ysnęło u góry, a potem na dnie pieczary - Pomożesz mi?wyrósÅ‚ zÅ‚owrogi cieÅ„, przybierajÄ…cy postać - Tak - odparÅ‚, niezbyt przekonany, że naprawdÄ™ takskrzydlatego potwora.postÄ…pi.Nie to jednak byÅ‚o najgorsze.Najstraszniejsze dlaBoni-facjusza byÅ‚o usÅ‚yszeć syreni gÅ‚os owej ***podziemnej istoty!GÅ‚os ten nazywaÅ‚ maga jego prawdziwym imieniem Swoich żoÅ‚nierzy znalazÅ‚ przy Å›cieżce prowadzÄ…ceji obiecywaÅ‚ mu pieszczotliwe uÅ›ciski na Å‚ożu ognia i na pÅ‚askowyż.Kaprys natury rozmieÅ›ciÅ‚ tam kilka skaÅ‚ -wrzÄ…cej siarki.Oraz uÅ›wiadamiaÅ‚ magowi, że jego czas Å›wiadków, Å›wiadków minionych epok, kiedy te górysiÄ™ wÅ‚aÅ›nie wypeÅ‚nia.piÄ™trzyÅ‚y siÄ™ ku samemu niebu.WÅ‚aÅ›nie miÄ™dzy tymiskaÅ‚ami rozbili obóz.***LIPIEC 2003JERZY GRUNDKOWSKIDostrzegli go i zaczÄ™li wykrzykiwać peany na jego Argeona, poderżnÄ™liby mu gardÅ‚o z dzikÄ…cześć.przyjemnoÅ›ciÄ….UciszyÅ‚ ich wyciÄ…gniÄ™ciem rÄ™ki.A może inaczej: posÅ‚ać do miasta Morbula z jegoPadli wonczas na kolana.ZrozumiaÅ‚, że oddajÄ… mu Isajami? To nawet lepsze rozwiÄ…zanie, nikt ich niepokÅ‚on niby jakiemuÅ› bóstwu.bÄ™dzie podejrzewaÅ‚.ZrozumiaÅ‚ też, że nie może zaprowadzić ich do Przejmie wÅ‚adzÄ™ - i co dalej? Wytraci zwolennikówrannej niewiasty.JeÅ›liby Tanalotta okazaÅ‚ siÄ™ być ojca, wygubi jego sÅ‚ugi, zaprowadzi rzÄ…dy terroru, ibiaÅ‚ogÅ‚owÄ…, smak odniesionego zwyciÄ™stwa mógÅ‚by bÄ™dzie drżaÅ‚ ze strachu, że znajdzie siÄ™ Å›miaÅ‚ek, którybyć nad wyraz gorzki.Nic nie zostaÅ‚oby wtedy z kiedyÅ›, w przyszÅ‚oÅ›ci, spróbuje i jego z kolei obalić?otaczajÄ…cej go aury niezwyciężonego, bliższego I inna możliwość: przenieść wojnÄ™ na terytoriumbardziej bogom niż ludziom wodza.nieprzyjaciela.Lecz co wtedy z sarkidzkimi- Schodzimy - rzekÅ‚.najemnikami, czy dochowajÄ… mu wiernoÅ›ci?- Panie, co staÅ‚o siÄ™ z tamtymi? - nie wytrzymaÅ‚ WyszedÅ‚ przed namiot.SpojrzaÅ‚ w usiane gwiazdamiMorbulo.Dowódca Isajów czuÅ‚ siÄ™ na tyle bliski niebo.I podjÄ…Å‚ decyzjÄ™.Bonifacjuszowi, żeoÅ›mieliÅ‚ siÄ™ zapytać o to wprost.JednoczeÅ›nie ***wobec współtowarzyszy zaznaczaÅ‚ w ten sposób swÄ…nad nimi wyższość.NastÄ™pnego dnia zwyciÄ™ska armia, prowadzona- W chwili, kiedy mój oręż przecinaÅ‚ ich sny o przez samego ksiÄ™cia, ruszyÅ‚a w kierunku ziempotÄ™dze, zjawiÅ‚ siÄ™ czarny szejtan i porwaÅ‚ obu w Sarkidów, a poczet Isajów (z Morbulem na czele)przepaść, która naraz rozwarÅ‚a siÄ™ pod nimi.Mnie zasiÄ™ pomknÄ…Å‚ chyżo do stolicy paÅ„stwa - Tluscukn.nie oÅ›mieliÅ‚ siÄ™ dotknąć.- Nie dziwimy siÄ™ temu - rzekÅ‚ po chwili Morbulo.Jerzy Grundkowski- Schodzimy - powtórzyÅ‚ książę.- Czeka nas sporopracy.Trzeba zebrać rozproszonÄ… armiÄ™ i policzyć tych,co ocaleli.***Jak zapowiedziaÅ‚, tak uczyniÅ‚.TrwaÅ‚o to dozmierzchu.Wojska zgromadziÅ‚y siÄ™ nad brzegiem rzekiIcinus i Bonifacjusz mógÅ‚ wtedy naocznie przekonaćsiÄ™, jak wielkie, mimo zwyciÄ™skiej bitwy, poniósÅ‚ straty.ByÅ‚y one tak porażajÄ…ce, że oddziaÅ‚ sarkidzkichhoplitów, który bez walki przeszedÅ‚ na stronÄ™TlusculaÅ„czyków, tworzyÅ‚ teraz poÅ‚owÄ™ stanuosobowego książęcej armii!Wszelako nikt nie kwestionowaÅ‚ już jegodowództwa.%7Å‚oÅ‚nierze wpatrywali siÄ™ w niego niczymw półboga.ByÅ‚ dla nich herosem, a może nawet kimÅ›wiÄ™cej.Bonifacjusz przemówiÅ‚ do wojsk, osobno doTlusculaÅ„czyków, osobno do Sarkidów, po czymzamknÄ…Å‚ siÄ™ w namiocie.Pora już byÅ‚a doprawdy pózna i nikogo to niedziwiÅ‚o.%7Å‚oÅ‚nierze zdumieliby siÄ™ jednak, gdyby wiedzieli, codzieje siÄ™ w gÅ‚owie wodza.A rozpÄ™taÅ‚o siÄ™ w niej szaleÅ„stwo myÅ›li.RozumiaÅ‚,że znalazÅ‚ siÄ™ na samym szczycie chwaÅ‚y.MógÅ‚ uczynićwszystko, wÅ‚Ä…cznie ze zrzuceniem z tronu ksiÄ™ciaArgeona, jego wÅ‚adczego ojca, który jeno z litoÅ›cipowierzyÅ‚ mu (i to w sposób ledwie symboliczny)armiÄ™, nie przypuszczajÄ…c, nie domyÅ›lajÄ…c siÄ™ nawet,jak olÅ›niewajÄ…ce zwyciÄ™stwo wywalczy jegopogardzany syn!MógÅ‚ to zrobić: sarkidzcy najemnicy wykonalibykażdy rozkaz.Gdyby dostali polecenie zgÅ‚adzeniaLIPIEC 2003ANNA BORÓWKOANNA BORÓWKOANNA BORÓWKOTELEMACHKiedy Telemach miaÅ‚ siedem lat, nerwy Penelope dzieckiem i cudowne, perÅ‚owe wyspy po drugiej stronienie wytrzymaÅ‚y.ZapakowaÅ‚a dzieciaka do zatÅ‚oczonego zatoki, a sÅ‚yszaÅ‚ jedynie wiatr.podmiejskiego autobusu i wywiozÅ‚a na cypel Sunion, Ale Telemach i Penelope spojrzeli nagle na siebie,poÅ‚udniowy kraniec Attyki.ich oczy rozszerzyÅ‚y siÄ™ w przerażeniu.Autobus okrążyÅ‚ pÄ™tlÄ™ i ruszyÅ‚ z powrotem w Jakby jakiÅ› potworny pomruk spod morza albo zkierunku Aten.Penelope i Telemach zostali na gÅ‚Ä™bi ziemi.Tak, to mówiÅ‚ Posejdon, ten, który zsyÅ‚aprzylÄ…dku zupeÅ‚nie sami.Wzięła chÅ‚opca za rÄ™kÄ™ i sztormy i rujnuje miasta Hellady, gdy ziemia drży podpoprowadziÅ‚a Å›cieżkÄ… w stronÄ™ kiosku, gdzie kupili ciosem jego trójzÄ™bu.bilety i weszli na teren zarzÄ…dzany przez archeologów.- Telemach, syn Odyseusza.Syn?Sunion jest rudym, dzikim wzgórzem, z trzech stron - O sÅ‚odka, sÅ‚odka AtenÄ™.Co ja zrobiÅ‚am!otoczonym przez granatowe morze.Na samym szczycie Penelope zÅ‚apaÅ‚a dziecko za rÄ™kÄ™ i jak najszybciejstaÅ‚a Å›wiÄ…tynia, z której teraz pozostaÅ‚ tylko biaÅ‚y mogÅ‚a, uciekÅ‚a z cypla.szkielet.ZwiÄ…tynia Posejdona.PoÅ‚udniowe sÅ‚oÅ„ce oÅ›lepiaÅ‚o, martwa cisza ***odrealniaÅ‚a i tak niezbyt rzeczywisty krajobraz.Kiedypodeszli do ruin, stracili z oczu kiosk i jedynÄ… żywÄ… Jeszcze tej samej nocy Telemach odleciaÅ‚ z Aten
[ Pobierz całość w formacie PDF ]