[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy sędzia naprawdę wierzył, że może zrobić Wulfgarowi coś gorszego niż cierpienia u Errtu? Czy Jharkheld mógł wyciągnąć na scenę Catti-briei zgwałcić ją, a następnie rozczłonkować przed oczyma Wulfgara, tak jak to wielokrotnie zrobiłErrtu? Czy mógł sprowadzić iluzyjnego Bruenora i rozgryzć krasnoludowi czaszkę, a następniewykorzystać resztę głowy jako miskę do potrawki z mózgu? Czy mógł zadać Wulfgarowi więcejfizycznego bólu niż demon, który ćwiczył sztukę tortur od tysiącleci? I ostatecznie, czy Jharkheldmógł powrócić Wulfgara z krawędzi śmierci raz za razem, by wszystko mogło się zacząć odpoczątku?Wulfgar uświadomił sobie coś dogłębnego i naprawdę się rozpromienił.W tej kwestiiJharkheld i jego scena bledli przy Otchłani.Umrze tutaj.Nareszcie się uwolni.* * *Jharkheld odbiegł od barbarzyńcy i zatrzymał się przed Morikiem.Chwycił szczupłą twarzmężczyzny swą silną dłonią i obrócił ją gwałtownie w swoją stronę. Przyznajesz się do swojej winy?  wrzasnął.Morik niemal to zrobił.Niemal przyznał, że istotnie spiskował, by zabić Deudermonta.Tak,pomyślał, a w jego umyśle formułował się szybki plan.Przyzna się do spisku, lecz jedyniez wytatuowanym piratem, starając się jakoś ocalić swego niewinnego przyjaciela.Wahanie kosztowało go tym razem okazję, bowiem Jharkheld wydał z siebie zdegustowaneparsknięcie i smagnął Morika w twarz ciosem na odlew, zahaczając o spodnią część jego nosa,która to metoda rozlała za oczyma Morika fale bólu.Gdy mrugający mężczyzna otrząsnął sięz zaskoczenia i bólu, Jharkheld ruszył dalej, majacząc przed Tee-a-nicknickiem. Tee-a-nicknick  sędzia powiedział powoli, akcentując każdą sylabę i w ten sposóbprzypominając zgromadzeniu jak dziwny, jak obcy był ten półczłowiek. Powiedz mi, Tee-a-nicknicku, jaką rolę odegrałeś?Wytatuowany półqullański pirat wpatrywał się prosto przed siebie, nie mrugając i nic niemówiąc.Jharkheld strzelił palcami w powietrze i jego asystent przybiegł z boku platformy, podającmu drewnianą tubę.Jharkheld publicznie przyjrzał się jej, pokazując ją tłumowi. Za pomocą tego wydawałoby się niewinnego patyka nasz wymalowany przyjaciel możewypuścić strzałkę, równie pewnie jak łucznik wypuszcza strzałę  wyjaśnił. Tę zaś strzałkę, naprzykład pazur małego kota, nasz wymalowany przyjaciel może pokryć najbardziej wyszukanątrucizną.Miksturą, która sprawi, że będzie wam płynąć krew z oczu, dostaniecie gorączki takiej,że wasza skóra przybierze kolor ognia, a nos i gardło wypełnią się taką ilością flegmy, że każdyoddech będzie wymuszonym i okropnym wysiłkiem.To ledwie próbka z jego niegodziwego repertuaru.Tłum chłonął każde słowo, stając się coraz bardziej zniesmaczony i rozzłoszczony.Mistrzceremonii, Jharkheld, oceniał odzew i grał do nich, czekając na odpowiednią chwilę. Czy przyznajesz się do winy?  Jharkheld wrzasnął nagle Tee-a-nicknickowi w twarz.Wytatuowany pirat wpatrywał się prosto przed siebie, nie mrugając i nic nie mówiąc.Gdybybył qullanem czystej krwi, mógłby w tym momencie rzucić czar zakłopotania, dzięki któremusędzia odtoczyłby się na bok, zdumiony i nieświadomy, lecz Tee-a-nicknick nie był czystej krwii nie posiadał żadnych wrodzonych umiejętności magicznych swej rasy.Posiadał jednakqullańską koncentrację, podobny jak u Wulfgara sposób izolowania się od otoczenia. Przyznasz się do wszystkiego  obiecał Jharkheld, machając pożądliwie palcem przedtwarzą mężczyzny, nieświadomy dziedzictwa i dyscypliny pirata  ale wtedy będzie już zapózno.Tłum wpadł w szał, gdy strażnicy zdjęli pirata z jego kołka i ciągali od jednego instrumentutortur do drugiego.Po około półgodzinie bicia i biczowania, sypaniu soli na rany, a nawetwyłupieniu Tee-a-nicknickowi oka gorącym pogrzebaczem, pirat wciąż nie przemówił.%7ładnegoprzyznania się, żadnej prośby czy błagania, nawet żadnego krzyku.Sfrustrowany ponad swą wytrzymałość, Jharkheld przeszedł do Morika, by wszystko toczyłosię dalej.Nie zapytał go nawet czy się przyznaje.Uderzał wręcz Morika za każdym razem, gdyten próbował wypowiedzieć choć słowo.Wkrótce Morik znalazł się na ramie do rozciągania,a oprawca co kilka minut wykonywał lekki, niemal niezauważalny (nie licząc pogrążonegow bólu Morika) obrót kołem.W międzyczasie Tee-a-nicknick dalej znosił udrękę.Gdy Jharkheld znów do niego podszedł,pirat nie mógł już stać, więc strażnicy postawili go na nogi i trzymali. Gotów powiedzieć mi prawdę?  spytał Jharkheld.Tee-a-nicknick splunął mu w twarz. Przyprowadzić konie!  wrzasnął sędzia, trzęsąc się z wściekłości.Motłoch oszalał.Nieczęsto sędzia kłopotał się ciąganiem końmi i ćwiartowaniem.Ci którzy byli tego świadkamiwychwalali to jako najwspanialsze przedstawienie.Na plac wprowadzono cztery białe konie, każdy ciągnął za sobą solidną linę.Tłum zostałrozepchnięty przez strażników miejskich, gdy konie zbliżyły się do platformy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl