[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jedynie wygląd - wyjaśniła.- Nie znaczy to, żejesteśmy nieśmiertelni.Długość naszego życia nieodbiega od ziemskiego, tyle że starość jestłatwiejsza.- To już coś.Oczywiście, jak sądzę, ma toswoją cenę.- Pociągnął łyk kawy.- Musicie pićtę.- Przerwał, szukając właściwego słowa,najwyrazniej bezskutecznie, gdyż nic niepowiedział.- Można importować żywność i napoje z Ziemi -powiedziała Selene rozbawiona - alewystarczyłoby tego tylko dla nielicznych Lunarian,a poza tym transporty są bardzo rzadkie.To nie masensu, lepiej używać możliwości przewozowychna bardziej istotne ładunki.Prawdę mówiąc,jesteśmy przyzwyczajeni do tej spartańskiejstrawy.Czy miał pan zamiar użyć mocniejszegosłowa?- Nie na kawę - powiedział.- Miałem zamiarnazwać odpowiednio jedzenie.Ale spartańskastrawa dobrze to oddaje.Czy mogłaby mi panicoś wyjaśnić, pani Lindstorm, w naszym planiezwiedzania nie zauważyłem żadnej wzmianki osynchrotronie protonowym.- Synchrotronie protonowym? - Właśniekończyła kawę i lustrowała salę, jakby oceniającnajlepszy moment na poderwanie grupy do dalszejdrogi.- To własność Ziemian, nie udostępniana dozwiedzania turystom.- To znaczy, że także Lunarianie nie mająwstępu?- Nie, nic z tych rzeczy.Większość personelustanowią tam Lunarianie.Tyle że ziemski rządustanawia reguły.%7ładnych turystów.- Tak bardzo chciałbym go zobaczyć.- Jestem pewna, że go pan zobaczy.Przynosimi pan szczęście, obyło się dzisiaj bez żadnegowypadku przy jedzeniu.Wstała i oznajmiła:- Szanowni państwo, wychodzimy za dziesięćminut.Proszę pozostawić swe talerze na stołach.Kto chce, może teraz skorzystać z toalety.Następnym punktem wycieczki będą zakładywytwarzające żywność, gdzie produkowane sąprzetwory, takie jak te, które właśnie państwomieli okazję zjeść.2.Mieszkanie Selene było oczywiście małe iciasne, niemniej jednak wytworne.Zciany zdobiłypanoramiczne okna ze sztucznymi widokami.Gwiezdne obrazy zmieniały się powoli ichaotycznie, nie mając nic wspólnego z żadnymprawdziwym gwiazdozbiorem.W każdym z trzechokien można było uzyskać wielokrotnepowiększenie.Barron Neville nie cierpiał ich.Zwyklenatychmiast je wyłączał.- Jak możesz je znosić? -mawiał.- Jesteś jedyną ze znanych mi osób, któragustuje w tych niesmacznych widokach.Temgławice i gromady gwiazd przecież nawet nieistnieją.Selene chłodno zbywała jego uwagi, terazwzruszyła ramionami odpowiadając: - Czym jestistnienie? Skąd możesz wiedzieć, czy te, którewidzisz, istnieją? Poza tym to daje mi uczuciewolności i ruchu.Mogę chyba robić w moimwłasnym mieszkaniu, co zechcę?Neville mamrotał coś pod nosem i bezwiększego entuzjazmu próbował nastawiaćmechanizm kontrolny na pierwotne położenie.Selene zrezygnowanym głosem wymówiła: -Zostaw to!Meble wyginały się gładkimi krzywiznami.Zciany pokrywały, nie rzucające się w oczy,abstrakcyjne wzory.W całym mieszkaniu nie byłoniczego, co przypominałoby jakikolwiek żywyorganizm.- Istoty żywe to Ziemia - mawiała Selene - nieKsiężyc.Teraz, kiedy weszła do mieszkania,znalazła w nim jak zwykle Neville a.BarronNeville spoczywał na pajęczynowatej kanapie,balansując sandałem na lewej stopie.Drugi sandałleżał tam, gdzie upadł.Czerwona linia na brzuchuNeville a, tuż ponad pępkiem, znaczyła miejsce,po którym się drapał z roztargnieniem przedchwilą.- Barronie, proszę, zrób kawę - powiedziała ipozbyła się odzieży jednym wdzięcznym ruchem,do którego dołączyło westchnienie ulgi wmomencie, gdy rzeczy opadały na podłogę.Jednymkopnięciem umieściła je w kącie pokoju.- Jaka ulga, że mogę nareszcie je zrzucić.Wcałej tej pracy najgorsze chyba jest to, że trzebasię ubierać jak Ziemiaki.Neville krzątał się w części kuchennejmieszkania.Nie zwracał uwagi na to, co mówipartnerka, słyszał to już nieraz.- Co z twoją instalacją wodną? Jest do niczego.- Czyżby? - zapytała.- No, chyba zbyt dużowody zużyłam.Trochę cierpliwości.- Jak poszło dzisiaj? Wzruszyła ramionami.- Bez problemów.Normalka.Ciągle tracilirównowagę, wlokąc się za mną.Udawali, że nieczują wstrętu na widok naszego jedzenia.Jakzwykle, zastanawiali się, czy będą proszeni orozebranie się, nie zdziwiłoby mnie, gdyby.Topo prostu wstrętne.- Czyżbyś się stawała pruderyjna? - Postawiłdwa kubki kawy na stoliku.- W tym przypadku pruderia jest wskazana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]