[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak więc, gdy unieszkodliwił Cummingsa, rozejrzał się za kolejnym przestępcą, spotkał się z nim po jego wypuszczeniu z aresztu i zlecił mu, ażeby włamał się do sędzi Sanderstone, tym razem do wynajętego przez nią mieszkania, gdzie się ukrywała.Skoro nadal nie udało mu się odzyskać zdjęć, kazał przestępcy zaatakować sędzię Sanderstone w podziemnym garażu w gmachu sądów.Spodziewał się, że zdjęcia znajdowały się w jej aucie lub że miała je schowane w teczce.Gdyby nie przybycie ekipy z zakładu oczyszczania, sędzia Sanderstone byłaby dziś kolejną ofiarą śmiertelną.Rickerson zwrócił się wprost do sędziego Rodrigueza.Jego podpis pod nakazem był niezbędny.– Pragniemy uzyskać nakaz aresztowania sędziego Leo Evergreena za pogwałcenie paragrafu sto osiemdziesiątego siódmego, morderstwo pierwszego stopnia na Packardzie Cummingsie, za wynajęcie płatnego mordercy, który zabił Ivory i Samuela Perkinsów, za spiskowanie w celu napadu z bronią w ręku i pobicie sędzi Lary Sanderstone.To ostatnie podlega paragrafowi 217.1 kodeksu karnego – usiłowanie morderstwa i próba dokonania dwóch włamań do mieszkań sędzi Sanderstone.Rickerson umilkł, spojrzał na Larę i w końcu usiadł obok niej.Gail Stewart zamieniła parę słów z kolegami i wyszła.Sędzia Rodriguez, sędzia z San Francisco, prokurator okręgowy i agent FBI stali w rogu pokoju i rozmawiali przyciszonymi głosami.Po pewnym czasie dokładnie przestudiowali zdjęcia przypięte do maty.Ponownie odczytali wypisane na tablicy punkty.Sędzia z San Francisco spojrzał na Larę i wrócił do kolegów.Pokręcił głową.Następnie uścisnął rękę Rodrigueza i wyszedł.Pozostał tylko Lawrence Meyer.Naradzał się z Rodriguezem.Widać było, że się porozumieli.Rickersona poinformowano, że o piątej po południu będzie miał nakaz rewizji i aresztowania w ręku.Rickerson odwrócił się do Lary i uśmiechnął się szeroko.Postawili na swoim.Przewodniczącego sądu Leo Evergreena, najpotężniejszego sędziego w powiecie Orange, czekał straszny finał.Rozdział XXVJosh poszedł po lekcjach do Ricky’ego.Byli sami w domu.Matka kolegi gdzieś wyszła.Wzięli sobie z lodówki puszki z napojami, z szafki frytki i zamknęli się w pokoju Ricky’ego.Josh zawsze zazdrościł swojemu przyjacielowi.Ten to miał wszystko.Ładny dom, zawsze czysty i wysprzątany.Kochających rodziców, którzy nawet udzielali się w szkole.Ricky miał dużego psa collie, który nazywał się Viceroy.Josh go uwielbiał.Schylił się, aby go pogłaskać.Pozwolił wylizać sobie twarz.– Daj spokój.To obrzydliwe.On sobie wylizuje jaja, a nawet srakę – wykrzywił się Ricky.Pokój Ricky’ego był oblepiony plakatami gwiazd rockowych.Podwójne łóżko przykrywała brązowa narzuta, na biurku walało się mnóstwo papierów i książek.I oczywiście stał komputer.Powiedział mamie, że musi go mieć, bo szkoła tego wymaga.Używał go tylko do gier.Gdy nie ślęczał przy monitorze, podnosił ciężary, jak Josh.Chciał być umięśniony.Nie zamierzał nikogo bić, chciał się tylko podobać dziewczętom.Ricky miał prawie piętnaście lat.Był stale podniecony.Istniał jednak pewien szkopuł, pomyślał Josh, patrząc na kumpla.Ricky był szkaradny.Niski, chudy, nosił grube szkła, a na dodatek w zeszłym roku dostał trądziku.Żadna dziewczyna w szkole nie zwracała na niego uwagi.O macaniu nie miał nawet co marzyć.Josh dobrze zdawał sobie z tego sprawę.Ricky był jego najbliższym przyjacielem.Story w pokoju były zasłonięte.Ricky lubił siedzieć po ciemku.Gdy nie grał w gry wideo, czytał powieści Stephena Kinga.W rogu pokoju stało ogromne akwarium z egzotycznymi rybkami.Pompa powietrzna wydawała bulgoczące odgłosy.Jego mama codziennie szykowała mu obiad i sprzątała jego pokój.Nawet prasowała mu ubrania.Dostawał wszystko, czego zapragnął.Ale Ricky przyjmował to tak, jakby mu się to należało, pomyślał Josh.On sam nigdy nie brał niczego w ten sposób.No, ale nigdy nie miał wyboru.– Naprawdę to zrobisz? Zadzwonisz do faceta i w ogóle? – zapytał Ricky, wrzucając sobie do ust garść frytek.– Chcę posłuchać, jak mówi ci te świństwa.Mówi o cycach i o wszystkim? No, no.Co ci jeszcze powiedział? Mów, człowieku.Josh spojrzał na niego spode łba.– To nie jest gra, palancie.To jest poważna afera.– Odpieprz się – odparł Rick, rzucając frytkami w Josha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]