[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ann zastygła nieruchomo z nieodgadnionym wyrazem na twarzy, przybierając typową dla siebie maskę pozornego spokoju.Phyllis natomiast trajkotała radośnie, opowiadając przyjaciołom historię wycieczki.- To jest piękne, naprawdę spektakularne, słońce świeciło przez cały czas i tam naprawdę jest lód, wiemy jak uzyskać duże ilości wody, Mars wygląda jak Arktyka, kiedy się jest na tej czapie polarnej.- Znaleźliście może fosfor? - spytała Hiroko.Cudownie było zobaczyć twarz Japonki niepokojącej się o fosfor dla jej roślinek.Ann odparła, że odkryła osady siarczanów w lekkiej glebie wokół kraterów Acidalii, poszły więc zobaczyć próbki.Nadia podążyła za innymi podziemnym betonowym przejściem do stałego osiedla, marząc o prawdziwym prysznicu i świeżych warzywach, jednym uchem słuchając Mai, przekazującej jej najnowsze wieści.Była w domu.Wróciła do swojej pracy.Tak jak przed wyjazdem miała jej masę, czekała na nią istna lawina zajęć, nie kończąca się lista rzeczy do zrobienia i nigdy dosyć czasu, ponieważ jeśli nawet niektóre zadania pochłaniały go - dzięki robotom - dużo mniej niż oczekiwała, inne znowu zabierały go o wiele więcej.I żadna z tych nowych prac, choćby były nie wiadomo jak bardzo interesujące w sensie technicznym, nie dawała już Nadii tej samej radości, co budowanie pomieszczeń o wypukłych sklepieniach.Jeśli chcieli wykorzystać do czegoś główny plac pod kopułą, musieli położyć na nim fundament, złożony z regularnych warstw, żwir, beton, żwir, włókno szklane, regolit i w końcu oczyszczona ziemia.Samą kopułę trzeba by wykonać z podwójnych szyb grubego, hartowanego szkła, aby utrzymać odpowiednie ciśnienie i zatrzymać promienie ultrafioletowe oraz wystarczająco duży procent promieniowania kosmicznego.Po skończeniu kopuły planowali urządzić pod nią ogrodowe atrium o powierzchni dziesięciu tysięcy metrów kwadratowych.Pomysł uznano za dość ciekawy i wszystkim się spodobał.Jednak kiedy Nadia zajęła się kolejnymi aspektami budowy, złapała się na tym, że błądzi gdzieś daleko myślami, a żołądek ma skurczony.Maja i Frank już nie rozmawiali na tematy zawodowe, co oznaczało, że ich prywatne kontakty są naprawdę złe.Frank chyba nie chciał również rozmawiać z Johnem, a to było wprost żenujące.Przerwany romans między Saszą i Jelim wywołał wybuch czegoś w rodzaju wojny domowej wśród ich przyjaciół, z kolei Iwao, Paul, Ellen, Rya, Gene, Jewgienia i reszta ekipy Hiroko, może w odpowiedzi na te wszystkie kłótnie i niesnaski, wraz ze swoją szefową spędzali każdy dzień w budowanym atrium albo w oranżeriach, żyjąc tam razem i separując się od świata jeszcze bardziej niż dotąd.Włada, Ursulę i resztę zespołu medycznego całkowicie pochłonęły badania eksperymentalne, w związku z czym niemal zupełnie zarzucili stałą kontrolę kliniczną kolonistów, co doprowadzało Franka do wściekłości, genetycy natomiast spędzali cały swój czas na parkingu przyczep przekształconym w laboratoria.W dodatku Michel zachowywał się tak, jakby nic złego się nie działo, jakby to nie on był jedynym psychologiem kolonii.Spędzał masę czasu przed telewizorem i oglądał francuski program, a kiedy Nadia spytała go o konflikt między Frankiem i Johnem, w odpowiedzi tylko obrzucił ją obojętnym, pustym spojrzeniem.Byli na Marsie już od czterystu dwudziestu dni i pierwsze chwile uniesienia bezpowrotnie minęły.Przestali się zbierać każdego wieczoru, aby zrobić plan pracy na następny dzień czy omówić aktualne przedsięwzięcia i wątpliwości.- Jesteśmy zbyt zapracowani - odpowiadali ludzie, gdy Nadia się dopytywała.- Cóż, wiesz, to jest zbyt zawikłane, aby dało się opowiedzieć.Zresztą, śmiertelnie byś się znudziła.Mnie samego to usypia.I tak dalej.Nadia często, czasem w najmniej odpowiednich chwilach mimo woli przywoływała w wyobraźni obraz czarnych wydm, białego lodu, sylwetek rysujących się na tle rozświetlonego zachodzącym słońcem nieba.Przenikał ją wtedy zawsze dziwny dreszcz i z westchnieniem otrząsała się z tych wspomnień
[ Pobierz całość w formacie PDF ]