[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Slankard, wiceprezes do spraw marketingu w Borders - „że najwyższy czas, by Amazon.com miała jakąś konkurencję.”Chociaż było prawie pewne, że Barnes & Noble stanie się następną dużą księgarnią w Sieci, ludzie w Amazon.com za największe zagrożenie uważali Borders.„Nikt nie przejmował się tym, że Barnes & Noble zakłada stronę internetową, bo doszliśmy do wniosku, że na pewno nie zrobią tego jak należy i zajmie im trochę czasu doprowadzenie wszystkiego do porządku” - mówi Glenn Fleishman.„W Amazon panowało przekonanie, że kultura firmy Borders jest podobna do naszej i że oni przeznaczą do tego właściwych ludzi, duże pieniądze i odpowiednie środki.”Jak powiedział później Bezos: „Barnes & Noble nie robi tego dlatego, że chce.Robią to aby być naszą konkurencją.To pewne.”W oczekiwaniu na wejście Barnes & Noble do sieci, Bezos namówił Glenn Fleishman, żeby wymyśliła coś nowego dla Amazon.com.„Jeff nie chciał ich zdruzgotać, chciał jedynie trochę zbić ich z tropu” - wspomina Fleishman.Bezos polecił jej stworzenie działu książek, których nakład został wyczerpany.Poszukiwanie takich książek nie było oczywiście czymś nowym, ale był to idealny biznes dla Internetu.„Nagle okazało się, że mam ponad milion takich tytułów, których nakład się wyczerpał - lub przynajmniej jakieś nikłe informacje o nich.”Zamiast obciążać klientów opłatami za wyszukiwanie, Amazon.com raczej podnosiła cenę danej książki.Firma obiecała też klientom, że zawsze będzie dla nich wyszukiwać książki.Dzisiaj jest już mnóstwo stron internetowych, poszukujących książek, których nakład jest wyczerpany, ale wejście Amazon.com w tę kategorię na początku 1997 roku było sygnałem, że firma ma zamiar wciąż się rozwijać i poszerzać zakres swoich usług.PIERWSZA OFERTA PUBLICZNAPonieważ Bezos spędził ostanie pół roku przygotowując grunt pod pierwszą publiczną ofertę Amazon.com musiała przedsięwziąć kroki, jak otworzenie tego nowego działu.Latem 1996 roku zaczął spotykać się nieformalnie z bankami inwestycyjnymi, poznając różne style i kultury.Jednak dopiero zatrudnienie Joy Covey w grudniu 1996 roku istotnie przyspieszyło te działania.Covey, która powiedziała, że przyszła do firmy, by wprowadzić ją na giełdę „tak szybko, jak tylko będzie to możliwe.” Przez pierwsze kilka miesięcy trzymała banki inwestycyjne na dystans, pracując nad budową systemu sprawozdawczości finansowej wymaganego dla spółki giełdowej.W lutym 1997 roku, kiedy wyniki firmy sięgały rzędu 60 milionów dolarów w ujęciu rocznym, Covey uznała, że Amazon.com jest gotowa do rozpoczęcia rozmów z bankami.„Chociaż zarówno Jeff jak i ja w pełni rozumieliśmy zalety wejścia na giełdę, nie była to taka prosta decyzja” powiedziała Covey.W tym czasie Amazon.com nie potrzebowała wchodzić do obrotu publicznego, by zebrać kapitał.Mimo że firma miała tylko 7 milionów dolarów w gotówce, jej cykl działania nie wymagał wielkich nakładów pieniężnych.Poza tym nie brakowało inwestorów, którzy chcieli finansować firmę bez pośrednictwa giełdy.Jednak pokusa zdobycia wielkich pieniędzy, dzięki którym można by między innymi stworzyć rozpoznawalną markę, była zbyt silna, żeby zrezygnować.Z drugiej strony, Bezos i Covey chcieli kierować spółką giełdową na własnych warunkach.To znaczy, „postanowiliśmy nie poddawać się tej presji krótkiego okresu, którą firmy notowane na giełdzie często odczuwają” - mówi Covey.„Postanowiliśmy skupić się na wartości firmy w długim okresie i na tym, ile jest warta dla naszych klientów, gdyż uważaliśmy, że to najlepsza droga, jeśli chcemy budować globalną sieć.” Ta kontrowersyjna filozofia - wzrost sprzedaży i udział w rynku stawiane wyżej, niż zyski i zarobek - stała się w następnych latach swoistą mantrą Amazon.com.W lutym 1997 roku Covey zaczęła negocjacje z ośmioma wiodącymi bankami inwestycyjnymi, które miały doświadczenie w gwarantowaniu ofert publicznych firm z branży technologicznej: Alex Brown, Deutsche Morgan Grenfell, Goldman Sachs, Hambrecht & Quist, Montgomery Securities, Morgan Stanley, Robertson Stephens i Smith Barney.Powiedziała im: „To nie jest jeszcze oficjalny wybór, ale chcielibyśmy spotkać się z wami 26 i 27 lutego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]