[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.nie dbam! Ale, w takim razie, dlaczego tak bardzo cię obchodzi śmierć teraz? Jeśli terzeczy nie przerażają ciebie.takie okropności?Potrząsnęła głową wprawiona w zakłopotanie, przechytrzona, bezradna.Po-czułem wzbierającą złość, równie silnie jak narastającą namiętność.Z opuszczo-ną głową przyjęła na siebie całą odpowiedzialność za obronę życia.Wszystko tobyło tak nieuczciwe, tak potwornie nieuczciwe.Powinna była przeciwstawić jegorozumowaniu logikę tego, co było oczywiste i święte, i tak wspaniale ucieleśnionew niej samej.On jednak sprawił, że zabrakło jej słów, że przemożny instynkt ży-cia wydał się nieistotny.Czułem już, że dziewczyna umiera od wewnątrz, słabnie.Nienawidziłem go.Bluzka zsunęła się na biodra.Pomruk przeszedł przez widownię, gdy jej małeokrągłe piersi, całkowicie teraz obnażone, zadrżały od gwałtownego ruchu.Pró-bowała uwolnić się od jego silnej ręki, która trzymała ją za przegub dłoni.Napróżno jednak. Ale przypuśćmy, że pozwolilibyśmy ci odejść wolno.przypuśćmy, żewzruszyłabyś serce Zmierci i nie mogłaby oprzeć się twojej piękności.Prze-ciwko komu miałaby skierować swoją kosę? Ktoś musi przecież umrzeć, ktośmusi znalezć się na twoim miejscu.Czy zechciałabyś wybrać tę osobę dla nas?Osobę, która stanie tu i będzie cierpieć, jak ty sama teraz cierpisz? Gestem rękiwskazał widownię.Zmieszanie młodej kobiety było całkowite. Czy masz siostrę.matkę.może dziecko? Nie wykrztusiła nie. Potrząsnęła grzywą włosów. Z pewnością ktoś mógłby zająć twoje miejsce pastwił się nad nią dalej. Przyjaciel? Wybieraj! Nie mogę, nie potrafiłabym. Skręcała się w jego mocnym uścisku.Wampiry stojące dookoła przypatrywały się tylko, bez ruchu.Ich twarze nie wy-kazywały żadnych emocji, jak gdyby ich nadnaturalne ciało było tylko maską. Nie możesz tego uczynić? urągał wampir.Wiedziałem już, że gdybypowiedziała, że może, oskarżyłby ją i potępił za to, że jest równie zła jak on,chcąc wskazać kogoś innego, kto zginąłby za nią, i dodałby na pewno, że w takim177razie zasługuje na swój los. Zmierć czeka na ciebie wszędzie westchnął teraz, jak gdyby nagle po-czuł się zawiedziony.Widownia nie zauważyła tego co ja.Widziałem, że każdymięsień na jego gładkiej twarzy ściągnął się, stężał.Dziewczyna próbowała wy-trzymać jego wzrok, ale odwróciła się szybko, rozpaczliwie szukając jakiejś na-dziei po bokach.W ciepłym powietrzu czułem zapach kurzu i aromat jej skóry,słyszałem ciche bicie jej serca.Wampir pochylił się nad nią w zadumie, zaślepio-ny nią, ale nadal trzymał ją mocno w uścisku. My przynosimy śmierć świadomą.W ten sposób staniesz się najpierw na-szą panną młodą.Czy wiesz, co to znaczy być kochaną przez Zmierć? Byłbliski pocałowania jej twarzy, błyszczących śladów łez na policzkach. Czywiesz, co to oznacza, gdy Zmierć za twoje imię?Spojrzała na niego całkowicie sparaliżowana strachem.Jej oczy zdały się za-chodzić mgiełką, usta rozchylały się, a dolna warga opadła.Wpatrywała się terazpoza niego, w postać innego wampira, który wolno wyłonił się z ciemności.Przezdłuższy czas stał z boku całego zgromadzenia, z założonymi rękoma i nierucho-mymi, wielkimi, czarnymi oczyma.Był jakby ponad tym wszystkim, co rozgry-wało się na scenie.Ona jednak patrzyła teraz tylko w jego oczy, a ból malującysię na jej twarzy uczynił ją dodatkowo nieodparcie piękną, ponętną i wabiącą.Towłaśnie trzymało w napięciu całą tę zblazowaną publiczność, ten straszliwy ból.Czułem niemal jej skórę, jej małe sterczące piersi, czułem, jak moja dłoń pieścijej ciało.Zamknąłem oczy i ujrzałem ją zupełnie samą na tle mojej prywatnejciemności.To samo odczuwali oni, zgromadzeni wokół niej, cała ta społecznośćwampirów.Nie miała już żadnych szans.Raz jeszcze spojrzałem na scenę.Ujrzałem ją miotającą się, migocącą w za-dymionym świetle lamp rampy, ujrzałem jej łzy jak złoto, gdy w tej samej chwili,ów stojący nieco dalej wampir wyrzekł cicho słowa: Nie będzie bolało.Zobaczyłem, że wampir stojący przy dziewczynie Zesztywniał.Nikt inny tegonie dostrzegł.Oni widzieli tylko gładką dziecięcą twarz dziewczyny, te rozchylo-ne wargi, zwiotczałe od niewinnego zdziwienia, gdy wpatrywała się w nowego,głównego aktora sceny, usłyszeli jak cicho i bezradnie powtórzyła za nim: Nie będzie bolało? Twoja piękność jest podarunkiem dla nas. Jego silny głos wypełnił ca-łą salę, zdawał się opanowywać i podporządkowywać rosnącą falę podniecenia.Lekko, prawie niedostrzegalnie, jego ręka poruszyła się.Wampir przy dziewczy-nie puścił ją i odsunął się teraz, stał się natychmiast tylko jednym z kręgu cier-pliwych, białych twarzy, których głód krwi i spokój dziwnie łączyły się w jedno.Powoli i z wdziękiem stojący na uboczu wampir podchodził bliżej.Była już słaba,na pół omdlała, zapomniała o swojej nagości, drżały jej tylko wargi i westchnienieprzeszło przez wilgotne usta.178 Nie będzie bolało powtarzała.To było ponad moje siły, jej widok, stę-sknionej teraz za nim, zwyciężonej siłą i mocą wampira.Chciałem krzyknąć doniej, przerwać jej omdlenie.Pragnąłem jej.Pragnąłem jej coraz bardziej, gdy ontymczasem zbliżał się do niej, wyciągając rękę do sznurówek i haftek spódnicy.Ona pochyliła się w jego kierunku, odchylając do tyłu głowę, gdy czarny materiałzsunął się z jej bioder, odsłaniając dziecięce niemal ciało.Sukienka opadła zupeł-nie i zatrzymała się na stopach.Wampir rozchylił ręce.Stał tyłem do migocącychświateł sceny, zdało się, że jego kasztanowe włosy zadrżały, gdy złoto jej włosówopadło na jego czarny płaszcz. Nie będzie bolało.nie będzie bolało powtarzał szeptem, gdy ona pod-dawała się zupełnie jego woli.Teraz, obracając się powoli na bok tak, że wszyscy mogli zobaczyć jej uspoko-joną twarz, podniósł ją nieco.Jej plecy wygięły się i nagie piersi dotknęły guzikówjego ubrania, a blade dłonie objęły jego szyję.Zesztywniała, cicho krzyknęła, gdyzęby wampira zanurzyły się w jej ciele, choć twarz pozostawała nieruchoma, gdytymczasem cały teatr poddawał się działaniu wspólnie przeżywanej namiętności.Jego biała dłoń połyskiwała na jej soczystych pośladkach, opadające, długie wło-sy sięgały aż do nich, gładził je.Podniósł ją w górę, gdy pił.Jej szyja błyszczała natle jego białych policzków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]