[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wcale bym się nie zdziwił.- Ciekawe - to był jedyny komentarz Hildy.Chodnik zatrzymał się przy czteropoziomowym skrzyżowaniu izeszliśmy na platformę, która spłynęła na poziom ulicy, a następnieweszliśmy na chodnik ekspresowy i ustawiliśmy się za przejrzystymwiatrochronem, z umocowując stopy.Czekaliśmy na ostatniegoniezdecydowanego pasażera, który opóznił nas prawie o minutę,zastanawiając się, za którym wiatrochronem się ustawić.Wreszciezaczęliśmy przyspieszać, a budynki i inni przechodnie stali się jedyniezamazanym tłem, gdy pędziliśmy przez śródmieście.OminęliśmyWielki Zakręt i dzielnice handlowe i osiągnęliśmy maksymalnąszybkość nu Prostej wiodącej ku przedmieściu.Po przejechaniu Jakichśsiedmiu mil zaczęliśmy zwalniać i w chwilę pózniej chodnikekspresowy zatrzymał się w Kompleksie Gmachów Publicznych.Zeszliśmy na chodnik, minęliśmy Obserwatorium, Kompleks Naukowy,Instytut Sztuk Obcych, akwarium, ZOO tlenowców i chlorowców i wkońcu dotarliśmy do Muzeum Historii Naturalnej.- Razem dziewięć minut - powiedziała Hilda patrząc na zegarek.-Niezle, jak na tę porę dnia.Chciałabym jednak, żeby zmienili mi trasę.Ilekroć mijam Wielki Zakręt, uświadamiam sobie, że nie jestem już takamłoda, jak byłam.- Och.Popatrzyła na mnie. - Duncan, nie lubię, kiedy jesteś taki.Zazwyczaj Jesteśstosunkowo uprzejmy.- A co ja takiego powiedziałem?- Ważne jest to, czego nie powiedziałeś - wyjaśniła.- Mógłbyśpowiedzieć, że jestem zgrabną kobietą i nie wyglądam na więcej niżtrzydzieści.- Jesteś zgrabną kobietą i nie wyglądasz na więcej niż trzydzieści -powiedziałem mechanicznie.- Dziękuję - powiedziała kwaśno.- Nie wiem, czym się przejmuję.Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem dużą grupę dzieci idącą domuzeum.Chciałem je ominąć i wybrałem windę grawitacyjną, a nieogromne schody ruchome, które były zaprojektowane tak, że wyglądałyjak kamienne, i w chwilę pózniej byliśmy przed głównym wejściem.Weszliśmy do sali wejściowej.Było to ogromne pomieszczeniezdominowane przez prawdziwie imponujący, obracający się hologram,przedstawiający Galaktykę, w której każdy świat opanowany przezMonarchię płonął jasno w porównaniu ze światami nie opanowanymijeszcze przez człowieka.Inny hologram zawieszony tuż nadwewnętrznym ramieniem spiralnym podawał godziny, w których będąodtwarzane sławniejsze bitwy z naszej historii - oblężenie Beta Santori,bitwa o Spicę, wojna Settów, bitwa o Zewnętrzne Pogranicze i trzybitwy stoczone przeciwko Caphor VI i VII, czyli Blizniętom Caphor.Szliśmy wokół tego wielkiego eksponatu, aż trafiliśmy do centrumInformacji.- Czym mogę służyć? - zapytał komputer.- Nazywam się Duncan Rojas.Jestem kierownikiem departamentubadań w Wilford Braxton.Komputer zarejestrował mój wzór siatkówki i strukturę kostną wczasie krótszym niż sekunda.- Proszę kontynuować.- Mam umówione spotkanie z Prudence Ashe na nowej wystawie.Komputer zamilkł na chwilę, a następnie rozświetlił się znowu.- Potwierdzone.Wystawa jest w Skrzydle Centivarusa, w budynkuGwiazdozbioru Albionu.- Jak tam trafić? - Proszę iść za czerwonym światłem.Doprowadzi pana nawystawę.Centivarus jest zamknięty dla publiczności, ponieważ wystawajest dopiero w przygotowaniu.Będzie pan musiał zatem przejść przezochronną kontrolę.- Wiem.Towarzyszy mi Hilda Dorian, która również pracuje uBraxtona.Proszę i ją upoważnić do wejścia do Skrzydła Centivarusa.- Upoważniona.- Dziękuję.Ruszyliśmy, śledząc plątaninę kolorowych światełek na podłodze,dopóki jedno z nich nie zaczęło migać jasno czerwonym blaskiem.Szliśmy za nim.Prowadziło nas przez Salę Istot Myślących, w którejprzedstawiono około dwustu gatunków tych istot zamieszkującychGalaktykę, a następnie skręciliśmy w lewo i okrążyliśmy holograficznąwystawę z Serengeti, planety zoologicznej założonej w pobliżuWewnętrznego Pogranicza.W miarę juk przechodziliśmy z jednej salido drugiej, trafiliśmy na szereg trójwymiarowych obrazów, którepodawały na bieżąco uaktualnienia dotyczące nie tylko eksponatów wmuzeum, ale również ponad tuzin ekspedycji badawczych.Inne obrazy zapowiadały planowane wykłady, informowały odotacjach od sponsorów, wydawnictwach finansowanych przezmuzeum, a nawet nowościach w sklepach z upominkami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]