X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siły amerykańskie nie były liczne; wystarczająco duże, aby bezpiecznieprzewiezć zdobycz, lecz na tyle małe, by nie budzić niepotrzebnegozainteresowania. Rząd egipski, jak zwykle potrzebujący amerykańskiego poparcia ipieniędzy, bez mrugnięcia okiem zgodził się na otwarcie swoich granic dla armiiStanów Zjednoczonych.Rząd egipski nie wiedział za to nic o trzystu - osobowym oddziale siłeuropejskich, który w tej chwili otaczał lotnisko w Luksorze.Ojciec Francisco del Piero siedział w toyocie land cruiser zaparkowanejprzed lotniskiem i czekał na rezultaty działania swoich francuskich iniemieckich żołnierzy.Razem z nim w samochodzie był Mistrz, Zoe iKędzierzawy - skuci kajdankami i unieruchomieni.Obok siedział małyAleksander, a w dużej stalowej skrzyni spoczywał fragment złotej kopuły,wyjęty wcześniej z ołtarza w Bazylice Zwiętego Piotra.Z pierwszego herculesa wyjechały na pas startowy dwa humvee,pomalowane w pustynne barwy ochronne, i zatrzymały się koło małego leara,który przewoził wszystkie części kopuły.Z samolotu wysiedli żołnierze i zajęli się ochroną grupki mężczyzn,niosących pięć różnej wielkości walizek podróżnych marki Samsonite.Walizkipowędrowały na tylną skrzynię trzeciego humvee, który właśnie nadjechał, tymrazem czarnego.Złota kopuła.Europejczycy w absolutnej ciszy opuścili swoją kryjówkę.Francuscy i niemieccy komandosi wyskoczyli z cienia, z noktowizorami nagłowach i pistoletami maszynowymi zaopatrzonymi w tłumiki, i pobiegli wstronę wroga.Amerykanie zgromadzeni wokół leara nie mieli żadnych szans.Pod gradem pocisków padali w kałużach krwi na pas startowy.Podobny losspotkał kierowców humvee - komandosi z Europy dosłownie rozerwali ich nastrzępy.Wszystko trwało ledwie kilka minut.Kiedy del Piero usłyszał meldunek:  czysto , uruchomił samochód iwjechał na pas startowy.Podszedł do żołnierzy otaczających czarny samochód, zaparkowany obokmałego odrzutowca.Z uśmiechem pełnym satysfakcji podszedł do skrzyni pojazdu, otworzył ją,po czym sięgnął po jedną z walizek.Otworzył walizkę.W środku było kilka bezwartościowych cegieł i kartkapapieru z notatką:Uważaj, ojcze del Piero.Nie obryzgaj się krwią.Judah. Del Piero otworzył szeroko oczy ze zdumienia.Obrócił się na pięcie i.wybuchła wokół kanonada.Pociski z karabinów snajperskich świstały wpowietrzu tuż koło jego głowy.Wystarczyła chwila i każdy z otaczających godziesięciu żołnierzy leżał martwy, z głową w kałuży krwi, ciałem poskręcanymjak u szmacianej lalki.Przy życiu pozostał tylko del Piero.Jedynie on trzymał się na nogach.Strzelcy okazali się niewiarygodnie precyzyjni.Wszędzie wokół pełno było krwi, odłamków kości, resztek mózgów.Twarzdel Piera też była zbryzgana krwią.Dopiero w tej chwili z ukrycia wyszły siły amerykańskie, bez mała tysiącżołnierzy, które ulokowały się w okolicznych domach i sieci kanalizacyjnejLuksoru, nim na miejsce przybyli żołnierze del Piera.Amerykanie byli teraz bezlitośni, tak jak wcześniej bezlitośni byliEuropejczycy.Zastrzelono nawet tych żołnierzy, którzy się poddali.Nikt nie pozostał przy życiu.Nikt, prócz del Piera i czterech pozostałychosób siedzących w toyocie: Mistrza, Zoe, Kędzierzawego i Aleksandra. Dopiero teraz przyleciał do Luksoru właściwy amerykański konwój.Pierwszy był tylko pozornym celem, a ludzie zostali spisani na straty -żywe przynęty, które miały wywabić europejskich żołnierzy.Teraz, kiedy lotnisko było już bezpieczne, przyleciał Judah learem, wasyście dwóch myśliwców F - 15, a za nimi co najmniej sześć olbrzymichherculesów.Samoloty lądowały jeden po drugim, a ich reflektory rozświetliły jasnymblaskiem niebo wokół lotniska.Samolot z Judahem na pokładzie zatrzymał się obok pierwszego leara.Del Piero nadal stał w miejscu, pośród zwłok, jak złodziej złapany nagorącym uczynku, otoczony teraz przez żołnierzy z oddziału CIEF.Judah niespiesznie wysiadł z odrzutowca, zmierzył zimnym spojrzeniemdel Piera i wskazał na krew na jego twarzy.- Ojcze del Piero.Mój stary nauczycielu.Jak miło znowu cię widzieć.Nieposłuchałeś mojego ostrzeżenia.Mówiłem, żebyś wystrzegał się bryzgającejkrwi.Del Piero nie odezwał się.Zza pleców Judaha wyłoniła się jakaś postać: stary, bardzo starymężczyzna, sękaty i zgarbiony.Jego łysą czaszkę pokrywały plamy, miał nasobie skórzany płaszcz i okulary ze szkłami grubymi jak dno butelki, zzaktórych spozierały małe, sprytne oczka.- Ojcze, chyba się nie znacie.To jest Hans K�nig - po wiedział Judah.- Odtysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku jest gościem rząduamerykańskiego i od wielu, wielu lat zajmuje się poszukiwaniem kopuły.Del Piero wstrzymał oddech.- K�nig i Hessler.Dwaj niemieccy naukowcy.- Pułkowniku Judah! - zawołał Cal Kallis zza toyoty del Piera.Stał przytylnym zderzaku samochodu, nad otwartą w tej chwili skrzynią, z którejwyjmował złotą płytę.- Mamy jeszcze jedną część.Mamy też chłopca.ikilkoro ludzi Westa.Kallis prowadził Aleksandra przed sobą.Dalej szli skuci Mistrz, Zoe iKędzierzawy, pilnowani przez ludzi Kallisa.Judah się skrzywił.- Dlaczego, ojcze? Jaki miałeś powód, żeby zabierać tych dobrych ludzi wswoją misję? Domyślam się, że ten sam, który każe mi zabrać ciebie ze sobą.W oczach del Piera pojawił się strach.Judah był zadowolony.- Co nam mówi Pismo Zwięte?  A jak chcecie, aby ludzie wam czynili,czyńcie im tak samo i wy.Cóż za ironia!Przyjrzał się chłopcu.To samo uczynił K�nig.- Więc to on.Syn wyroczni.Aleksander, jeśli się nie mylę.- Judah skłoniłsię z szacunkiem.- Nazywam się Marshall Judah, ze Stanów ZjednoczonychAmeryki Północnej.Miło mi cię poznać.Chłopiec, po którym nie widać było strachu, odwzajemnił spojrzenie, alenie odezwał się słowem. - Miło mi także przedstawić ci twoją siostrę - ciągnął pułkownik [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl