[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gudow popatrzył na imię wypisane flamastrem na teczce: “Werner”.– To Niemiec?Frank zaprzeczył ruchem głowy.– Mówił doskonale po niemiecku, ale z obcym akcentem.Znał też angielski.Myślę, że pochodzi z Europy Wschodniej; może jest Czechem albo Polakiem.może nawet Rosjaninem.Gudow prychnął z niedowierzaniem i ostro zwrócił się do Hassana:– Skąd przyjechał?– Żeby odpowiedzieć na to pytanie, muszę uzyskać zgodę szefa.może nawet samego pułkownika – stanowczo oświadczył Hassan.Gudowa to rozjuszyło.Przez dwie minuty obrzucał Araba obelgami.Gdy wreszcie skończył, ślina ciekła mu po brodzie.Hassan oparł się o ścianę, jakby przyparty do niej potokiem przekleństw Rosjanina.Na jego surowej twarzy malowała się mieszanina zaskoczenia i strachu.Gudow wyciągnął z kieszeni chusteczkę, otarł nią podbródek, po czym kładąc nacisk na każde słowo, powiedział:– Twój szef rozkazał ci udzielić mi wszelkiej pomocy.A teraz albo odpowiesz na moje pytanie, albo umrzesz jeszcze przed zachodem słońca.Hassan nie śmiał nawet drgnąć.Zaczął mówić mechanicznie jak robot:– Przyjechał do Trypolisu z Triestu na statku s/s “Lydia”.To cypryjski statek zarejestrowany w Limassolu.– Kto go przysłał? – warknął Gudow.Hassan zdobył się na wzruszenie ramionami.– Powiedziano nam, że niemiecka Frakcja Czerwonej Armii.– Czy masz na to jakiś dowód?– Nie.Nigdy tego nie wymagamy.Takie mamy zasady; nie zadajemy żadnych pytań.Szkolimy wszystkich bez względu na ideologię.Jedyne, co ich łączy, to stosowanie bezwzględnego terroru.– Nieco ostrzejszym głosem powtórzył: – Takie mamy zasady.To KGB je ustanowiło.i dla tego obozu, i dla innych.– Gdzie jest teraz ten statek?Hassan odpowiedział po chwili namysłu:– Kursuje regularnie między Limassolem, Triestem i Trypolisem.za kilka dni powinien przybyć do Trypolisu.– Lagowski! – Gudow zwrócił się do agenta KGB.– Żądam, żeby przesłuchano załogę.Zrobicie to osobiście.Wyciągniecie z nich każdy szczegół na temat tego człowieka.Chcę mieć te informacje w ciągu dwudziestu czterech godzin od przybycia statku.– Tak jest, towarzyszu majorze!Lagowski przewyższał rangą Gudowa, ale polecenia, jakie otrzymał przed nagłym przyjazdem majora, nie pozostawiały żadnych wątpliwości co do tego, kto komu podlega.– Macie także znaleźć i przesłuchać tego, kto wprowadził go na statek w Trieście.Uzyskajcie wszelkie informacje od Hassana i przekażcie wiadomość do Rzymu.Oni już złożą mi meldunek bezpośrednio do Moskwy.– Tak jest, towarzyszu majorze!W końcu Gudow otworzył teczkę.Zawierała raporty instruktorów na temat Wernera.Szybko wszystkie przeczytał.Raport Franka, jako głównego instruktora, znajdował się na końcu.Gdy Rosjanin czytał końcową opinię, Frank patrzył na niego z tym samym nikłym uśmiechem.– Ten człowiek miał przejść szkolenie we wszystkich dziedzinach i w każdej przewyższał innych.W chwili opuszczenia obozu znajdował się u szczytu sprawności fizycznej.Zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym jest doskonałym zamachowcem.Gudow spojrzał na niego pytająco.Frank dodał cicho:– Jest najlepszy ze wszystkich, których kiedykolwiek szkoliłem.Najlepszy, jakiego kiedykolwiek widziałem.Jest śmiertelnie niebezpieczny.Gudow wskazał palcem fotografię.– Kto z tych ludzi wciąż jest w obozie?Frank szybko przebrał zdjęcia, odkładając część z nich na bok.Zostało dwanaście.Gudow przejrzał je.– Filipińczycy wyjechali?– Cztery dni temu.– Szkoda.– Zwrócił się do Lagowskiego, a palcem wskazał Hassana.– Spróbujcie ich wyśledzić.Werner utrzymywał stosunki seksualne z jedną z kobiet.Chcę ją przesłuchać.– Spojrzał na zegarek, ściągnął brwi i zwrócił się do Franka: – Przesłucham tutaj wszystkich z tych zdjęć.Najpierw uczestników, a potem instruktorów.Pana na końcu.A tuż przedtem Leilę.Odprawił obecnych ruchem ręki.Wychodząc, Frank zapytał jeszcze:– Czy chce pan napić się kawy, majorze?– Nie – odparł z wahaniem.– A macie coca-colę?– Oczywiście – uśmiechnął się Frank.– To proszę mi przysłać trzy butelki, dobrze schłodzone.Gudow nie liczył zbytnio na uzyskanie znaczących informacji od przesłuchiwanych, może z wyjątkiem Leili.I miał rację.Dowiedział się jedynie, że Werner lubił słuchać, ale mówił niewiele.Zaczynał już tracić nadzieję, kiedy wreszcie wprowadzono Leilę.Na jej ładnej twarzy malował się kamienny spokój.Wobec innych Gudow był surowy, niemal groźny.Z Leilą zamierzał postąpić łagodniej.Nie dlatego, że była kobietą, ale jeden rzut oka na jej twarz uświadomił mu, że potrafi być uparta.Poza tym słyszał o niej co nieco i wiedział, że nie można jej zastraszyć.Wstał wyciągając rękę.Uścisnęła ją mocno.Wskazał jej krzesło i usiedli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]