[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem rozsądna.Jestem rozsądna.224RLTOn też.Klnąc pod nosem, zszedł z łóżka, zapominając o tym, że trzymającprześcieradło, zatrzymywał ją.Poleciała do tyłu, potykając się o własne nogi,i wylądowała na stojącym w pobliżu fotelu, niczym Rzymianin wprzekrzywionej todze.To mogłoby nawet być zabawne, gdyby on nie był tak piekielnie bliskieksplozji. Przepraszam powiedziała. Przestań to powtarzać. Niemal błagał.W jego głosie zabrzmiaładesperacja, a ona musiała to usłyszeć, gdyż zamknęła usta i nerwowoprzełknęła ślinę, patrząc, jak zakłada koszulę. Tak czy inaczej, teraz muszę pojechać do Londynu powiedział,choć gdyby ona go nie powstrzymała, wyjazd nie stanowiłby żadnejprzeszkody.Skinęła głową. Porozmawiamy o tym pózniej rzekł stanowczo.Nie miał pojęcia, co jej powie, ale wiedział, że wróci do tego tematu.Poprostu nie teraz, kiedy cały dom zaczynał się budzić.Cały dom.Wielkie nieba, on naprawdę stracił rozum.W swojejdeterminacji, by okazać Annie szacunek, poprzedniej nocy kazał umieścić jąw najlepszej gościnnej sypialni, na tym samym piętrze co reszta rodziny.Wkażdej chwili ktoś mógł stanąć w drzwiach.Jego matka mogła ich zobaczyć.Albo, co gorsza, któraś z kuzynek.Nie potrafił sobie wyobrazić, co mogłybypomyśleć.Matka przynajmniej wiedziałaby, że nie próbuje zabićguwernantki.Anna skinęła głową, lecz nie patrzyła na niego.Jakaś jego cząstkapomyślała, że to dziwne, lecz inna, większa część, czym prędzej o tym225RLTzapomniała.Był zbyt przejęty bolesnymi skutkami swego niezaspokojonegopragnienia, by zastanawiać się nad tym, dlaczego nie spojrzała mu w oczy,kiedy skinęła głową. Odwiedzę cię, kiedy wrócisz do miasta rzekł.Odpowiedziała coś tak cicho, że nie zrozumiał ani słowa. Co takiego? Powiedziałam. Odchrząknęła. Powiedziałam, że nie sądzę, żebyto było rozsądne.Posłał jej twarde spojrzenie. Czy mam znowu udawać, że odwiedzam kuzynki? Nie.Ja.ja. Odwróciła głowę, lecz zdążył zauważyć w jej oczachbłysk cierpienia, a może gniewu, a w końcu rezygnację.Kiedy znowu naniego spojrzała, patrzyła mu prosto w oczy, lecz ta iskra w jej wzroku, któratak często przyciągała go do niej.zgasła. Wolałabym powiedziała głosem tak spokojnym, że niemal mo-notonnym żebyś w ogóle nie przychodził.Złożył ręce na piersi. Doprawdy? Tak.Walczył przez chwilę z samym sobą.W końcu spytał nieco wy-zywająco: Z powodu tego?Spojrzał na jej ramię, z którego zsunęło się prześcieradło, odsłaniającskrawek skóry, jasnej jak płatek róży i delikatnej w blasku poranka.To byłtylko wąski pasek, ale Daniel pragnął go tak rozpaczliwie, że prawie nie mógłmówić.Pragnął jej.226RLTSpojrzała na niego, prosto w oczy, utkwione w jednym punkcie, a potemna swoje odsłonięte ramię.Z cichym westchnieniem podciągnęłaprześcieradło. Ja. Przełknęła ślinę, być może zbierając w sobie odwagę. Niemogłabym cię okłamać i powiedzieć, że nie chciałam tego. Mnie poprawił z irytacją. Chciałaś mnie.Przymknęła oczy. Tak przyznała w końcu. Chciałam ciebie.Jakaś jego cząstka miała ochotę przerwać jej znowu, przypomnieć, żepragnie go nadal, że to nie jest i nigdy nie będzie kwestia przeszłości. Ale nie mogę cię mieć mówiła dalej cicho. A skoro tak, ty niemożesz mieć mnie.I wtedy, ku własnemu zaskoczeniu, zapytał: A gdybym się z tobą ożenił?Anna patrzyła na niego, wstrząśnięta.A potem przerażona, ponieważwyglądał na nie mniej zaskoczonego niż ona, i była niemal pewna, że gdybymógł cofnąć te słowa, zrobiłby to.Czym prędzej.Ale jego pytanie nie mogła przecież traktować tego jako oświadczyn zawisło w powietrzu, a oni patrzyli na siebie w bezruchu.W końcu, jakbydotarło do niej, że to nie był żart, zerwała się na równe nogi i cofała, niepatrząc za siebie, aż znalazła się za fotelem. Nie możesz wybuchnęła.To najwyrazniej wywołało w nim typowo męską reakcję nie mów mi co mogę zrobić. Dlaczego nie? Po prostu nie możesz odparła, szarpiąc za prześcieradło, które227RLTzaczepiło o krawędz fotela. Powinieneś o tym wiedzieć.Na miłość boską,jesteś hrabią, nie możesz poślubić kogokolwiek.Tym bardziej kogoś o fałszywym nazwisku. Mogę poślubić, kogo zechcę.Och, na miłość boską.Teraz wyglądał jak trzyletni chłopiec, któremuktoś zabrał zabawkę.Czy nie rozumie, że tego nie może zrobić? On może sięoszukiwać, lecz ona nigdy nie będzie tak naiwna.A zwłaszcza po ostatniejrozmowie z lady Pleinsworth. Zachowujesz się głupio powiedziała, po raz kolejny szarpiąc toprzeklęte prześcieradło.Boże, czy to za dużo chcieć po prostu być wolną? Inieracjonalnie.A poza tym, wcale nie chcesz mnie poślubić, tylko zaciągnąćdo łóżka.Cofnął się, wyraznie rozzłoszczony jej słowami.Ale nie zaprzeczył.Parsknęła ze zniecierpliwieniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]