[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Owszem, przeztrzy lata uciekał, ale miał przeciwko sobie markiza Ramsgate’a.Daniel był hrabią Winstead; niewielu przewyższało go rangą.Garstkaksiążąt, kilku markizów i rodzina królewska.Anna raczej nie miała wrogówwśród tej nielicznej grupy.Jednak mimo to, gdy wszedł po schodach Pleinsworth House, aby się znią spotkać, poinformowano go, że nie ma jej w domu.I kiedy ponowił wizytę następnego ranka, usłyszał tę samą odpowiedź.Teraz, kilka godzin później, wrócił i tym razem ciotka osobiściezdecydowała się go odprawić.– Zostaw tę biedną dziewczynę w spokoju – powiedziała ostro.Daniel nie miał nastroju na wysłuchiwanie pouczeń ciotki Charlotte,więc od razu przeszedł do sedna:– Muszę z nią porozmawiać.– Cóż, tu jej nie ma.– Och, na miłość boską, ciociu, wiem, że ona.– Owszem, przyznaję, że była na górze, kiedy przyszedłeś dziś rano –TL Rprzerwała mu lady Pleinsworth.– Na szczęście panna Wynter ma dośćzdrowego rozsądku, by przerwać ten flirt, nawet jeśli ty tego nie potrafiszzrobić.Ale teraz jej tu nie ma.– Ciociu Charlotte.– ostrzegł.– Nie ma jej.– Uniosła dumnie podbródek.– Dziś jest jej wolnepopołudnie.Zawsze wychodzi w swoje wolne popołudnia.– Zawsze?– O ile mi wiadomo.– Ciotka machnęła ręką ze zniecierpliwieniem.–Ma swoje sprawy i.Czymkolwiek jest to, co robi.Czymkolwiek jest to, co robi.Cóż za stwierdzenie.234– Doskonale – oznajmił cierpko Daniel.– Poczekam na nią.– Och, nie, nie poczekasz.– Wyprosisz mnie ze swojego salonu? – spytał, patrząc na nią z lekkimniedowierzaniem.Złożyła ręce na piersi.– Jeśli będę musiała.On także złożył ręce na piersi.– Jestem twoim siostrzeńcem.– Lecz co dziwne, nie odziedziczyłeś po mojej rodzinie zdrowegorozsądku.Patrzył na nią z osłupieniem.– To była obelga – poinformowała go ciotka.– Na wypadek gdybyśmiał co do tego jakiekolwiek wątpliwości.Dobry Boże.– Jeżeli choć odrobinę zależy ci na pannie Wynter – kontynuowaławładczym tonem lady Pleinsworth – to zostawisz ją w spokoju.To rozsądnadama i zatrudniam ją, ponieważ jestem absolutnie pewna, że to ty uganiałeśTL Rsię za nią, a nie na odwrót.– Rozmawiałaś z nią o mnie? – spytał Daniel.– Groziłaś jej?– Oczywiście, że nie – warknęła ciotka, lecz na ułamek sekundyodwróciła wzrok i Daniel natychmiast zorientował się, że kłamie.– Jakbymmogła jej grozić – fuknęła.– A poza tym, ona nie jest osobą, którą trzebapouczać.Doskonale wie, jak funkcjonuje świat, nawet jeżeli ty nie zdajeszsobie z tego sprawy.Nie sposób nie zauważyć tego, co działo się w WhippleHill.– Co się działo? – powtórzył Daniel, czując narastającą panikę na myślo tym, o co konkretnie ciotce mogło chodzić.Czyżby ktoś dowiedział się o235jego wizycie w sypialni Anny? Nie, to niemożliwe.Gdyby tak było, Annazostałaby wyrzucona z domu.– Spędzałeś z nią czas sam na sam – wyjaśniła lady Pleinsworth.– Niemyśl, że o tym nie wiedziałam.I chociaż chciałabym uwierzyć, że naglezainteresowałeś się Harriet, Elizabeth i Frances, każdy głupiec widział, żeuganiałeś się za panną Wynter jak szczeniak.– Domyślam się, że to kolejna obelga – warknął.Zacisnęła usta, lecz poza tym zignorowała jego komentarz.– Nie chcę jej zwalniać – mówiła dalej.– Ale jeśli spróbujeszkontynuować ten związek, nie będę miała wyboru.A możesz być pewien, żeżadna szanująca się rodzina nie zatrudni guwernantki, która zadawała się zhrabią.– Zadawała się? – powtórzył tonem, w którym niedowierzanie mieszałosię z niesmakiem.– Nie obrażaj jej takim słowem.Ciotka cofnęła się nieco i spojrzała na niego z politowaniem.– To nie ja ją obrażam.Prawdę mówiąc, cenię pannę Wynter zarozsądek, którego tobie brakuje.Ostrzegano mnie, żebym nie zatrudniała takTL Ratrakcyjnej młodej damy jako guwernantki, lecz ona mimo wyglądu jestwyjątkowo inteligentna.I dziewczynki ją uwielbiają.Czy wolałbyś, żebymodrzuciła ją z powodu urody?– Nie – warknął, gotów wspinać się po ścianach z frustracji.– Ale co, udiabła, to wszystko ma do rzeczy? Chcę z nią tylko porozmawiać.– Podkoniec zdania jego głos był już bliski krzyku.Lady Pleinsworth spokojnie spojrzała mu prosto w oczy.– Nie – odparła.Daniel naprawdę przygryzł sobie język, żeby jej nie skląć.Jedynymsposobem przekonania ciotki, by pozwoliła mu zobaczyć się z Anną, jest236powiedzieć, że jego zdaniem to ona była celem ataku w Whipple Hill.Alenajmniejsza sugestia co do skandalicznej przeszłości Anny spowodujenatychmiastowe wyrzucenie jej z pracy, a on nie może być tego przyczyną.W końcu jego cierpliwość niemal zupełnie się wyczerpała.Odetchnąłprzez zaciśnięte zęby i powiedział powoli:– Muszę porozmawiać z nią raz.Tylko jeden raz.To może być w twoimsalonie, przy uchylonych drzwiach, ale nalegam na zachowanie prywatności.Ciotka przyjrzała mu się podejrzliwie.– Raz?– Raz.Nie było to do końca prawdą.Chciał znacznie więcej, ale tylko o tylezamierzał prosić.– Zastanowię się – rzekła wyniośle.– Ciociu Charlotte!– Och, dobrze, tylko raz i tylko dlatego, że chcę wierzyć, iż twoja matkawychowała syna, który umie odróżnić dobro od zła.– Och, na miłość boską.TL R– Nie bluźnij przy mnie – ostrzegła.– I pamiętaj, że mogę zmienićzdanie.Daniel zamknął usta i zacisnął zęby.– Możesz ją odwiedzić jutro – powiedziała łaskawie lady Pleinsworth.– O jedenastej.Dziewczynki wybierają się na zakupy z Sarą i Honorią.Wolałabym, żeby nie było ich w domu, kiedy.– Najwyraźniej zabrakło jejsłów na opisanie tego, co miało się dziać, więc tylko machnęła ręką zwyrazem niesmaku na twarzy.Skinął głową, ukłonił się i wyszedł.Ale podobnie jak ciotka, nie widział Anny, która obserwowała ich przez237lekko uchylone drzwi do sąsiedniego pokoju i słyszała każde słowo.Anna poczekała, aż Daniel wyjdzie z domu, po czym spojrzała na list,który trzymała w dłoni.Lady Pleinsworth nie kłamała: rzeczywiście poszłazałatwiać swoje sprawy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]