[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas dÅ‚ugiej przerwy Paula gÅ‚oÅ›no oznajmiÅ‚a, że nigdy nie odezwie siÄ™ jużdo Lene, ponieważ ta nie byÅ‚a na jej przyjÄ™ciu urodzinowym.Być może także Berenice nie bÄ™dzie z niÄ… już rozmawiać.Lene zawiÄ…zaÅ‚a plecak i sama poszÅ‚a do domu.PatrzyÅ‚a w chodnik na Weserstraße, w żadnym razie nie wolno jej byÅ‚onastÄ…pić na przerwy miÄ™dzy pÅ‚ytami chodnikowymi, to przynosiÅ‚o pecha.RobiÅ‚aduże kroki i wygrywaÅ‚a.Jednak tuż przed rogiem na Fuldastraße weszÅ‚ana jednÄ… z nich. A niech to pomyÅ›laÅ‚a.Zamknęła za sobÄ… duże, pomalowane na brÄ…zowo drzwi i zniknęła na ciemnejklatce schodowej.WchodzÄ…c po schodach, jak zwykle namalowaÅ‚a palcemszlaczek na brudnej Å›cianie.Dawno już przestaÅ‚a liczyć stopnie, wiedziaÅ‚a,że byÅ‚o ich sześćdziesiÄ…t osiem i nigdy siÄ™ to nie zmieni.WciÄ…gnęła gÅ‚owÄ™.W mieszkaniu byÅ‚o cicho, mama byÅ‚a jeszcze w pracy.LenechÄ™tnie odwiedzaÅ‚a jÄ… w maÅ‚ej drogerii, w której mama nosiÅ‚a biaÅ‚y fartuchi wyglÄ…daÅ‚a jak lekarka, przynajmniej w jej oczach.Sklep byÅ‚ tak maÅ‚y,że wszÄ™dzie ocieraÅ‚o siÄ™ ramionami, mama byÅ‚a jedynÄ… sprzedawczyniÄ….ByÅ‚atam kamera monitorujÄ…ca, a monitor znajdowaÅ‚ siÄ™ na zapleczu.Gdy nie byÅ‚oklientów, Lene chowaÅ‚a siÄ™ miÄ™dzy regaÅ‚ami, a matka musiaÅ‚a jej szukać.Lene rzuciÅ‚a plecak w kÄ…t.Jo siedziaÅ‚ na łóżku i patrzyÅ‚ na niÄ….Wzięła goze sobÄ… do kuchni, gdzie nasypaÅ‚a do miseczki pÅ‚atków czekoladowych.DolaÅ‚amleka, wsadziÅ‚a sobie Jo pod pachÄ™ i zaniosÅ‚a miskÄ™ do salonu.Drzwi byÅ‚yuchylone, otworzyÅ‚a je.Nagle siÄ™ skrzywiÅ‚a.Na abażurze znajdowaÅ‚o siÄ™ coÅ›, czego nie powinno tu być.PatrzyÅ‚o na niÄ….WstrzymaÅ‚a na chwilÄ™ oddech i zastygÅ‚a w bezruchu.NastÄ™pnie ostrożnieodstawiÅ‚a miseczkÄ™ na stół, a obok niej poÅ‚ożyÅ‚a maskotkÄ™.Zaczęła ostrożnie zbliżać siÄ™ do lampy, zrobiÅ‚a krok, potem jeszcze jeden.Ptak pofrunÄ…Å‚ przez pokój.Lene pochyliÅ‚a siÄ™, nie chciaÅ‚a zostać uderzonaskrzydÅ‚ami.ZwierzÄ™ byÅ‚o maÅ‚e, miaÅ‚o czarnÄ… główkÄ™ i czerwone pióra na piersi.UderzyÅ‚o w sufit i dalej krążyÅ‚o po pomieszczeniu.Lene wyciÄ…gnęła rÄ™ce w jego kierunku. Chodz wyszeptaÅ‚a no chodz.6Ostrze bardzo ostrożnie Å›lizgaÅ‚o siÄ™ po jego skórze, jedno skaleczeniei bÄ™dzie musiaÅ‚ iść na randkÄ™ z plastrem. RandkÄ™? pomyÅ›laÅ‚. Nie, przecież to byÅ‚o tylko spotkanie.WyciÄ…gnÄ…Å‚ szyjÄ™ i ogoliÅ‚ wrażliwe miejsce na grdyce.W jego wyobrazninatychmiast ukazaÅ‚ siÄ™ obraz zamordowanej, a z rany popÅ‚ynęłaciemnoczerwona krew.Trojan zaklÄ…Å‚.PosmarowaÅ‚ rankÄ™ preparatem tamujÄ…cym krwawienie, zmyÅ‚ z twarzy resztkipianki i jeszcze raz posmarowaÅ‚.Chyba jednak uda siÄ™ pójść bez plastra.PrzejrzaÅ‚ siÄ™ krytycznie w lustrze, wciÄ…gnÄ…Å‚ brzuch i napiÄ…Å‚ mięśnie.W koÅ„cu wklepaÅ‚ w policzki wodÄ™ po goleniu, nie za dużo, żeby nie pachniećzbyt nachalnie.Czy byÅ‚o to spotkanie, czy randka? Odwagi powiedziaÅ‚ do siebie.OtworzyÅ‚ szafÄ™ w sypialni i zaczÄ…Å‚ zastanawiać siÄ™ nad wyborem koszuli.Dobra byÅ‚aby ta ciemnoniebieska z koÅ‚nierzykiem przypinanym na guziki, ale,niestety, byÅ‚a pognieciona.Pewnie kiedyÅ› byle jak wrzuciÅ‚ jÄ… do szafy.NiechÄ™tnie prasowaÅ‚, ale niektóre koszule po prostu tego wymagaÅ‚y.WyjÄ…Å‚ biaÅ‚Ä…lnianÄ…, pasowaÅ‚aby do czarnych dżinsów, ale czy len nie wyglÄ…daÅ‚ staromodnie?Trojan wyjÄ…Å‚ kilka koszul, potem zdecydowaÅ‚ siÄ™ na szybkie wyprasowanieciemnoniebieskiej, spojrzaÅ‚ na zegarek, zaczÄ…Å‚ siÄ™ Å›pieszyć i rozÅ‚ożyÅ‚ deskÄ™do prasowania.W tej samej chwili zadzwoniÅ‚ telefon. Chce to odwoÅ‚ać pomyÅ›laÅ‚, ale dzwoniÅ‚ telefon stacjonarny, a tak krótkoprzed spotkaniem odwoÅ‚uje siÄ™ je, tylko dzwoniÄ…c na komórkÄ™.PodszedÅ‚ do telefonu i spojrzaÅ‚ na wyÅ›wietlacz.PojawiÅ‚ siÄ™ na nim numerFriederike, jego byÅ‚ej żony.Zawsze dzwoniÅ‚a w najmniej pożądanym momencie.Niewykluczone, że miaÅ‚a jakieÅ› przeczucia.Już miaÅ‚ siÄ™ odwrócić, gdy przyszÅ‚o mu do gÅ‚owy, że telefon mógÅ‚ mieć coÅ›wspólnego z Emily.PodniósÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™. SÅ‚ucham? Cześć, tato.DzwoniÅ‚a jego córka. Emily!Natychmiast ogarnęły go wyrzuty sumienia.Nie dzwoniÅ‚ do niej przez caÅ‚ytydzieÅ„, chociaż miaÅ‚ zamiar to uczynić. Co sÅ‚ychać, skarbie? Ach, no wiesz. Czyli jest zle? Nie, nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]