[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Merlina… ee… to nie jest pani prawdziwe imię? Potrząsnęła głową, uśmiechając się lekko.— Wymyśliłam je.Jest niezwykłe.Naprawdę nazywam się Flossie Gapp.Pewnie ochrzczono mnie Florence, ale wszyscy zawsze nazywali mnie Flossie albo Flo.Flossie Gapp.Niezbyt romantycznie, co?— Co pani robi teraz? Gra pani jeszcze?— Rzadko — odparła powściągliwie pani Rival.— Sporadycznie.Hardcastle był taktowny.— Rozumiem.— Zajmuję się różnymi rzeczami — powiedziała.— Pomagam w urządzaniu przyjęć, jestem hostessą.To nie jest złe życie.W każdym razie spotyka się ludzi.Od czasu do czasu bywa ciężko.— Więc nie słyszała pani o Harrym Castletonie, od kiedy rozstaliście się.— Ani słowa.Sądziłam, że wyjechał za granicę albo nie żyje.— Chcę panią zapytać jeszcze o jedno.Czy nie przychodzi pani do głowy, po co Castleton poszedł na Wilbraham Crescent?— Nie mam pojęcia.Nie wiem nawet, co robił przez te lata.— Czy możliwe, że sprzedawał fałszywe polisy, albo coś w tym rodzaju?— Po prostu nie wiem.Nie wydaje mi się to prawdopodobne.Harry był zawsze bardzo ostrożny.Nie zaryzykowałby, żeby potem być notowanym.To raczej jakaś afera z kobietami.— Jak pani myśli, może to szantaż?— Cóż, nie wiem… Możliwe.Niektóre kobiety nie chcą odgrzebywać czegoś ze swojej przeszłości.On czułby się dobrze na tym gruncie.Nie twierdzę, że tak było, ale mogło być.Nie żądałby dużo pieniędzy.Nie chciałby doprowadzić nikogo do rozpaczy, ale mógłby zainkasować małą sumkę.— Skinęła głową.— Tak.— Kobiety go lubiły?— Tak.Zawsze łatwo traciły dla niego głowę.Przede wszystkim dlatego, że wyglądał tak godnie i z klasą.Były dumne dokonując takiego podboju.Widziały przyjemną, bezpieczną przyszłość z nim.Sama tak czułam — dodała szczerze.— Jest jeszcze jeden mały punkt.— Hardcastle zwrócił się do podwładnego.— Daj te zegary.Wniesiono na tacy, przykryte serwetą.Inspektor zdjął przykrycie i zaprezentował kolekcję pani Rival.Obejrzała je z zainteresowaniem i aprobatą.— Ładne, prawda? Ten mi się podoba — wskazała pozłacany zegar.— Nie widziała pani kiedyś żadnego z nich? Nie przypominają pani czegoś?— Nie.A powinny?— Nie znajduje pani jakiegoś związku między pani mężem a imieniem Rosemary?— Rosemary? Zaraz.Była taka ruda — nie, nazywała się Rosalie.Obawiam się, że nie mogę przypomnieć sobie nikogo.Ale mogę nie wiedzieć.Harry był w swoich sprawach dyskretny.— Gdyby zobaczyła pani zegar wskazujący czwartą trzynaście… — Hardcastle przerwał, bo pani Rival zachichotała:— Pomyślałabym, że pora na herbatę.Inspektor westchnął.— Jesteśmy pani bardzo wdzięczni, pani Rival.Jak mówiłem, odroczona rozprawa odbędzie się pojutrze.Zechce pani dokonać identyfikacji?— Tak.Oczywiście.Mam powiedzieć, kim on jest? Nie muszę wdawać się w szczegóły? W jego tryb życia?— Nie, to nie będzie potrzebne.Wszystko, na co musi pani przysiąc, to że ten człowiek jest Harrym Castletonem, pani mężem.Dokładna data ślubu będzie w metryce.Gdzie braliście ślub? Pamięta pani?— W miejscowości Donbrook, w kościele Świętego Michała.Mam nadzieję, że to nie było dawniej niż dwadzieścia lat temu.Czuję się, jakbym była jedną nogą w grobie.Wstała i wyciągnęła rękę.Hardcastle pożegnał ją.Wrócił do biurka i siedział stukając ołówkiem.Niebawem wszedł sierżant Cray.— Zadowolony pan? — zapytał.— Chyba tak — odparł inspektor.— Nazywa się Harry Castleton.Możliwe, że to pseudonim.Musimy spróbować znaleźć więcej informacji o tym facecie.Możliwe, że jest kilka kobiet, które chciałyby się na nim zemścić.— A wyglądał tak nobliwie — rzekł Cray.— To jego główny towar — odparł inspektor.Pomyślał jeszcze raz o zegarze z napisem Rosemary.Wspomnienie?Rozdział dwudziesty drugiRelacja Colina LambaI— A wiec wróciłeś — przywitał mnie Poirot.Starannie założył książkę zakładką.Tym razem obok niego stała filiżanka gorącej czekolady.Na pewno miał najokropniejszy gust, jeśli chodzi o napoje! Przynajmniej raz nie nalegał, abym mu towarzyszył.— Jak się masz? — spytałem.— Jestem zaniepokojony.Bardzo zaniepokojony.W tych mieszkaniach robią renowację, zmianę wnętrz, przebudowę.— Ależ to poprawi ich standard!— Owszem, ale spowoduje mnóstwo utrapień dla mnie.Wszystko będzie zdezorganizowane.A zapach farby! — patrzył na mnie z oburzeniem.Potem, usuwając trudy remontu skinieniem ręki, zapytał:— Odniosłeś sukces? Odpowiedziałem powoli: — Nie wiem.— Ach, więc to tak.— Odkryłem to, po co zostałem wysłany.Nie znalazłem samego człowieka.Właściwie nie wiem, czego ode mnie chciano, informacji? A może zwłok?— Skoro mowa o zwłokach: czytałem sprawozdanie z odroczonej rozprawy w Crowdean.Morderstwo z premedytacją popełnione przez osobę lub osoby nieznane.A twoje zwłoki mają nareszcie nazwisko.Przytaknąłem.— Harry Castleton, kimkolwiek jest.— Zidentyfikowany przez żonę.Byłeś w Crowdean?— Jeszcze nie.Zamierzam pojechać jutro.— Och, masz wolny czas?— Nie.Wciąż pracuję.To moja praca wiedzie mnie tam… — Przerwałem na chwilę, a potem powiedziałem:— Nie wiem zbyt wiele o tym, co się zdarzyło, kiedy byłem za granicą, tyle tylko, że była identyfikacja.Co myślisz o tym?Poirot wzruszył ramionami.— Spodziewałem się tego.— Tak, policja dobrze się spisała.— A żony są bardzo uprzejme.— Pani Merlina Rival! Co za imię!— To mi coś przypomina — rzekł Poirot.— Zaraz, co to było?Patrzył na mnie z namysłem, ale nie mogłem mu pomóc.— Wizyta w domu przyjaciela na wsi… — zastanawiał się, potem potrząsnął głową.— Nie, to zbyt dawno.— Kiedy wrócę do Londynu, przyjdę i opowiem ci wszystko, co Hardcastle wyszukał na temat pani Rival — obiecałem.Poirot machnął ręką: — To nie jest konieczne.— Uważasz, że wiesz o niej wszystko, choć ci nic nie mówiono?— Nie.Chcę powiedzieć, że mnie to nie interesuje.— Nie interesuje… ale dlaczego? Nie pojmuję.— Trzeba skupić się na sprawach zasadniczych.Mów mi o tej Ednie, którą zabito w budce telefonicznej.— Nie potrafię powiedzieć ci więcej niż do tej pory.Nie wiem o niej nic.— Więc wszystko, co wiesz — rzekł Poirot oskarżycielskim tonem — to informacja, że dziewczyna była jak biedny królik, że widziałeś ją w biurze, trzymającą obcas urwany na kracie… gdzie była ta krata, nawiasem mówiąc?— Doprawdy, Poirot, skąd mam wiedzieć?— Mógłbyś wiedzieć, gdybyś zapytał.Skąd możesz wiedzieć cokolwiek, jeśli nie zadajesz właściwych pytań?— Jakie znaczenie ma miejsce, gdzie odpadł obcas?— To może nie mieć znaczenia, ale powinniśmy znać dokładnie miejsca, w których ta dziewczyna była, gdyż to może wiązać się z osobą, którą tam widziała albo ze zdarzeniem, które tam miało miejsce.— Za daleko się posuwasz.W każdym razie wiem, że było to zupełnie blisko biura, ponieważ mówiła o tym, i że kupiła bułkę i dokuśtykała z powrotem i jadła tę bułkę w pokoju i zakończyła lamentem na temat, w jaki sposób dostanie się do domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]