[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wywołało to pełen przerażenia podziw.Szczegóły były nieco bardziej skomplikowane.Otóż tak: opat Gurder miał rację  gdy opuszczali Sklep, zabrali ze sobą ArnoldaBrosa (zał.1905), ale nie fizycznie, tylko w swoich głowach.Dalej: jeśli udowodniąmu, że naprawdę troszczą się o Sklep, to on do nich wróci i rozwiąże ich wszystkieproblemy.A potem stworzy nowy Sklep tutaj, w tej niemiłej, zbyt zielonej dolinie.Przynajmniej tak to odebrał Dorcas, który już dawno temu doszedł do wniosku, żejeśli cały czas słucha się tego, co inni mówią, to nigdy nie ma się czasu, by się domyślić,o co im naprawdę chodzi.Nisodemus tymczasem tłumaczył, świdrując tłum pałającym wzrokiem, że wcalenie oznacza to konieczności odbudowy całego Sklepu, ale zmianę w kamieniołomie.Czyli: powrót do życia w działach, umieszczenie na ścianach odpowiednich znaków92 itd.Krótko mówiąc  należy wrócić do Starych, Dobrych Czasów, tak aby ArnoldBros (zał.1905) poczuł się tu jak w domu.Sklep należało zbudować we własnych głowach.Nomy rzadko dostają obłędu  Dorcas pamiętał zaledwie jeden przypadek starsze-go wiekiem noma utrzymującego, że jest czajnikiem do herbaty.Przestał tak twierdzić,gdy zdecydowano się go wykorzystać w tej roli.Sądząc po objawach, Nisodemus stanowczo zbyt długo przebywał na świeżym po-wietrzu.Widać było, że nie tylko Dorcas tak uważa. Nie bardzo rozumiem  odezwał się jeden z nomów wyjątkowo uprzejmie.Jak Arnold Bros (zał.1905) ma niby powstrzymać ludzi? A czy ludzie wtrącali się i przeszkadzali nam w Sklepie?  spytał w odpowiedziNisodemus. No cóż.nie, ale. Więc zaufajcie Arnoldowi Brosowi (zał.1905)!To zdecydowanie był cięższy przypadek niż bycie czajnikiem.93  Jakoś to zaufanie nie przeszkodziło w zniszczeniu Sklepu, prawda?  odezwałsię inny głos. Jak przyszło co do czego, okazało się, że zaufaliście Masklinowi, Gur-derowi i ciężarówkom.No i sobie samym! Przestań wreszcie opowiadać bzdury i prze-czyć sam sobie! Cały czas powtarzasz, jacy to jesteśmy sprytni.No, to może pozwolisznam być sprytnymi i myśleć, zamiast robić nam wodę z mózgów?!Do Dorcasa dopiero teraz dotarło, że głos należy do Grimmy i że jest tak wściekła,jak jeszcze nigdy dotąd.Grimma przepchnęła się do przodu, aż znalazła się oko w oko, a raczej nos w szyję,ze stojącym na półcegłówce Nisodemusem.Należał on bowiem do tych, co to lubiągórować nad innymi, stojąc na czymś. Powiedz mi, co się stanie  zażądała  jak zbudujemy ten twój Sklep? Mówisz,że ludzie tu nie przyjdą, a więc sam sobie przeczysz, bo do Sklepu przychodzili.A możezaraz powiesz, że nie przychodzili, tylko nam się tak wydawało, co?!Nisodemus przez chwilę otwierał i zamykał bezgłośnie usta, po czym oznajmił: Przychodzili, prawda.Ale stosowali się do Zasad i przestrzegali Znaków.Wła-śnie, no, przestrzegali! I było lepiej, niż jest.94 Grimma spojrzała na niego z politowaniem. Nie myślisz chyba, że posłuchamy tego steku bzdur?  spytała pogardliwie.Odpowiedziała j ej cisza. Trzeba przyznać. odezwał się nieśmiało starszy nom  że faktycznie byłolepiej.I to wszystko, co było słychać.Jeśli nie liczyć szurania, jakie wywołuje niepewne przestępowanie z nogi na nogęmilczących nomów.* * * Po prostu się na to zgodzili! Nikt nawet się nie zająknął na temat Rady i terazwszyscy posłusznie robią to, co im ten wariat każe!  Grimma wciąż nie mogła siępogodzić ze stanem faktycznym.Znajdowali się w warsztacie Dorcasa, czyli pod ławką w starym garażu.Pełno tubyło kawałków drutu, blachy, a ścianę pokrywały rozmaite szkice wykonane grafitem,który Dorcas zawsze nosił przy sobie.Miejsce to nazywał swoim sanktuarium, ale teraz,95 słuchając Grimmy i bawiąc się kawałkiem drutu, który skręcał bez celu, wcale nie czułsię bezpieczny. Nie powinnaś była na nich krzyczeć  odezwał się cicho. Mimo że miałaśrację.Wiele przeszli, a jak się na kogoś krzyczy, to głupieje do reszty.A Rada.Radabyła dobra, jak był spokój.teraz bez Masklina, Gurdera i Angala, szkoda gadać. Ale żeby tak?! Po tym wszystkim, żeby zachowywać się tak głupio?! I tylkodlatego, że ten szaleniec obiecuje im. Wygodę i spokój  dokończył Dorcas i potrząsnął smętnie głową: komuś takie-mu jak Grimma trudno wytłumaczyć pewne oczywiste sprawy.Miła dziewczyna i niegłupia, ale uważa, że wszyscy są do niej podobni i chcą tegosamego co ona.A tak naprawdę to wszyscy chcą, żeby ich zostawić w spokoju.Zwiatsam z siebie jest wystarczająco złożony, ci, którzy cały czas chcą go poprawiać, jedyniepiętrzą problemy.Masklin dobrze o tym wiedział i zdawał sobie sprawę, że najłatwiejskłonić innych, by robili to, co chce, jeśli nabiorą przekonania, że robią to z własnej,nieprzymuszonej woli.Przeciętnego noma momentalnie doprowadzało do odruchowego96 sprzeciwu wytykanie mu, że jest zbyt głupi, by pojąć rozsądny pomysł.I nie chodziwcale o to, że nomy są głupie.Chodzi o to, że nomy są.nomami. Chodz  zaproponował znużony. Zobaczymy, jak im idzie ze znakami.* * *Podłoga jednej z szop została zamieniona na warsztat produkujący znaki.Albo ra-czej Znaki.Jedyne, w czym Nisodemus był naprawdę dobry, to nazywanie różnychrzeczy dużą literą  można było usłyszeć, jak mówił w ten sposób.Dorcas, choć niechętnie, musiał przyznać, że Znaki są dobrym pomysłem, i trochęczuł się winny, że sam o nich nie pomyślał.Dowiedział się o wszystkim, gdy Nisodemus wezwał go i spytał, czy w kamienioło-mach jest jakaś farba.Tyle że teraz kamieniołom nazywał się Nowy Sklep. Są jakieś stare puszki, głównie czerwonej i białej.Stoją pod jedną z ławek i pew-nie dadzą się otworzyć  poinformował go ozięble Dorcas. A bo co? Bo są potrzebne.Otwórz je, to ważne: musimy uczynić Znaki. Znaki, tak? Też ci się zebrało na dekorowanie okolicy.97  Znaki na bramę!  przerwał mu Nisodemus gwałtownie. Na bramę.?  Dorcas podrapał się w ciemię, przyglądając mu się podejrzli-wie. Ludzie robią to, co im każą Znaki  wyjaśnił nadspodziewanie spokojnie Niso-demus [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl