X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W przera�eniu, które mu j�zyk wbi�o dogardzieli, nie chcia� uzna� rzeczywistoSci, wlepia� w ni� oczy i nie by� w stanie uwierzy�temu, co widzia�y.Przypatrywa� si� rzekomo sennemu widziad�u, wysokim czapkom tychludzi, do których jeden przyczepi� sobie ogon lisa, drugi skrzyd�o wyrwane zabitemu or�owi,trzeci k�y i paszcz� niedxwiedzia, czwarty pazury wilcze.Widzia�, nie wierz�c oczom, ichbro�: zakrzywione sztylety, strzelby nabijane srebrem i mosi�dzem, za pasem w�skie siekie-ry, pa�ki-bunkosze w r�ku.Ogl�da� ich koszule czarne, wysmarowane t�uszczem, portki czer-wone, cyfrowane bogato, szerokie pasy, wspania�e cuchy.Wydar� si� raptem, z tak� moc�, �e postronki werzn�y si� w niego a� do koSci, a same koScizatrzeszcza�y.Ujrza� mi�dzy tymi ludxmi Helen�, jak j� jedni drugim wydrze� usi�owali.Ryk,jak nó� z �elaza, rozdziera� jego piersi i gard�o, g�owa, siepi�c si� Slepymi rzuty, trzaska�aw pie� smereka, a oczy wywraca�y w do�ach.Krzyk Heleny wzywa� go na pomoc.Zobaczy�,jak j� jeden z ch�opów powali� na ziemi�.Widzia�, jak si� zaciekle, straszliwie, z�bami bro-ni�a, jak r�ce zbója zdziera�y z niej suknie, szarpa�y koszul�, a wreszcie to najstraszniejsze,co móg� zobaczy� na ziemi.Pocz�� �re� kamienie ob��kan� g�b�, zanosi� si� od wSciek�egowrzasku, od bydl�cego ryku, od wycia wariata.Cia�o jego wi�o si� w sznurach, palce wsz-czepi�y w �wir skalny.KtoS siad� mu na plecach i pot�n� d�oni� przydusi� �eb do ziemi.Nies�ysza� ju� wtedy nic i nie móg� nic widzie�.P�aty krwi zacz�y bi� go w oczy, a ogie�buchn�� w mózgu.Uda�o mu si� dxwign�� g�ow�.Dojrza�, �e Helena z r�k drugiego zbója,który j� wSród chichotu bandy powtórnie obali� chcia� na ziemi� i jak poprzedni, posi�S�,wydar�a si�.Westchn�� z ulg�, gdy pó�naga, skrwawiona, jednym susem skoczy�a przed sie-bie na wystaj�cy, najwy�szy brzeg turni, a stamt�d - w przepaS�.212 Moc szatanaBy� jasny dzie�, kiedy si� ockn�� z morderczych obj�� snu.Le�a� d�ugo bez ruchu, bez zdol-noSci udxwignienia r�ki, nogi, powieki.W chwili tej wspomnia�, co si� z nim sta�o.A kiedywszystko przeszed� mySlami, otwar� oczy, �eby zobaczy�, gdzie jest, z niedba�oSci� takwielk�, �e nie sprawi�aby mu zmartwienia wiadomoS� o Smierci w�asnej.Ujrza� doko�a sie-bie jam� skalist�, czarn� i zaciszn�.Olbrzymia wanta, jak wystaj�cy okap, zwiesza�a si� nadt� doskona�� i ciep�� koleb�.Pod g�ow� mia� obfit� k�p� naniesionego mchu, na sobie ob-szern�, zbójeck� cuch�.S�o�ce Swieci�o, a zielone up�azy �agodnie zni�aj�c si� w dó� uSmie-cha�y si� dobrotliwie.Gdy dxwign�� g�ow� i odsun�� brunatn� cuch�, spostrzeg�, �e jest odzia-ny w jakieS cudackie ubranie, w czerwone spodnie obcis�e i wyszywany serdak.Obok pos�a-nia le�a� nó� ko�czysty wygi�ty niby turecki jatagan, oprawiony w r�kojeS� z cisowego drze-wa, z mosi�nym okuciem.Tu� le�a�a, cie�szym ko�cem podsuni�ta ku r�ce, jesionowa ma-czuga z bulwami w grubszym ko�cu, któr� od jednego razu mo�na by zabi� konia.Le�a�ydwa du�e placki, owczy ser i trocha wina w grubej, brzydkiej butelce.Rafa� uczu� na g�owieswej i na ciele banda�e, a pomacawszy rozezna�, �e g�ow� ma obmyt� i rany jej zawi�zaneczystymi szmatami.Próbowa� wsta�, ale skoro si� z miejsca poruszy�, uczu� po raz pierwszy, �e Heleny nie ma.BoleS� run�a na niego, jakby si� zwali�a owa nawis�a ska�a.Le�a� pod ni� bez protestu, za-bity i rozmia�d�ony.D�ugo to trwa�o, tak d�ugo, jak tylko zmys�y mog�y udxwign��.Ale poup�ywie niewiadomego czasu boleS� zacz�a przemienia� si� i doskonali�.Nie zechcia�a by�d�u�ej n�dznym g�azem, który rozgniata Slepym i g�upim ci�arem.Sta�a si� jakoby chytryma pod�ym cz�owiekiem.Wyros�y z jej kamiennego cielska dwa organy: wspomnienie i marze-nie.Tymi dwiema r�koma uj�a g�ow� zbudzonego z niewiedzy i pocz�a j� równo, �agodnieko�ysa�.Raz j� obraca�a oczyma ku ubieg�emu szcz�Sciu, drugi raz ku przysz�oSci ton�cejwe mgle marze�.Mi�dzy jednym a drugim ruchem, jak mechaniczne wahad�o, wydawa�az �elaznych trzewiów swych szcz�k suchy, przeraxliwy w zimnej �agodnoSci, mi�kki, doko-nany g�os: Nie ma.Rafa� le�a� zrazu jak przedtem, zwyci�aj�c wszystko si�� cia�a, ale ona by�a mocniejsza nadwszelk� si��.Jej d�uga praca by�a niesko�czenie wytrwa�a, obrachowana przed wiekami, za-stosowana do wszelkiego oporu w ludzkim gatunku.G�os jej wdziera� si� do skrytoSci duszyniepostrze�enie jak ��d�o komara, a dzia�a� straszliwie jak uderzenie kuli dzia�owej.Nade-sz�a z�a chwila.Nieszcz�Sliwy zerwa� si� ze swego pos�ania.Wyszed� z koleby.By� w jakimSmiejscu nieznanym, w zacisznej dolinie otoczonej lasami.Patrza� w te miejsca sp�oszonymioczyma.Uczu� katowskie przeSladowanie, jakiego dopuszcza si� na jego duszy ten obcy wi-dok.I oto nagle rzuci�a si� na niego rozpacz.Zwali� si� na ziemi�, zacz�� rwa� w�osy, zdzie-ra� banda�e, targa� na sobie szmaty, tarza� si� po kamieniach.Zacz�� krzycze� wniebog�o-213 sy, byleby nie s�ysze� cichego szcz�ku, melodyjnego poszeptu boleSci: Nie ma.Czaszka jegot�uk�a si� o kamienie i bujna krew znowu broczy� zacz�a na jasne kwiatuszki hali, którymna s�o�cu tak dobrze by�o wysysa� przedpo�udniow� ros�.G��boki ból w g�owie, cho� spra-wia� ulg� zag�uszaj�c nieszcz�Scie, opami�ta� go i wytrzexwi�.Przycich�o zarówno marzeniejak wspomnienie.Wsta� tedy, zwi�za� g�ow� szmatami, wzi�� w r�k� bunkosz, za pas wetkn��nó�.Z poSpiechem wypi� wino i zjad� podp�omyk.To uczyniwszy poszed� przed siebie z za-miarem szukania miejsca, na które spad�a Helena.Dziwi� si�, jakim sposobem nie uczyni�tego a� do tej chwili.Szed� wielkimi krokami, rozwalaj�c po drodze piargi, mia�d��c m�odesmereki, wbijaj�c w ziemi� stopami górskie zio�a.By�o po�udnie, gdy wyszed� z owej doliny.Skoro stan�� u jej wylotu, spostrzeg� natychmiast, �e jest w bliskoSci podnó�a ska�y, na którejsp�dzi� ostatni� noc.Rozgarniaj�c r�koma ga��zie Swierków, szed� do podnó�a niebotycznejkrzesanicy.Schyla� si� ku ziemi, ku kwiatom jeszcze w wilgoci pogr��onym.Wszystkie by�y Swie�e,soczyste, szcz�Sliwe.Szuka� na nich Sladów krwi sercem zatwardzia�ym, okrutnym, pe�nymzbójeckiego m�stwa, patrza� znieczulonymi oczyma.Przebieg�y by� w chwili tej jak pies,a w�ada� wszystk� si�� swych zmys�ów, jak cz�owiek zimny i m�ny.Tam jednak, gdzie prze-widywa�, Sladów nie by�o.Dopiero gdy po stokro� wzd�u� i w poprzek obszed� podnó�e ska-�y, wci�� oddalaj�c si� od niej, i stan�� u brzegów strumienia, nagle uczu� uderzenie w serce.W tym miejscu ga��zie Swierka by�y oddarte od pnia, murawa zdeptana licznymi Sladami stópi umySlnie zatarta surow� ziemi�.Wzniós� oczy i dojrza� miejsce: podchmurny ów zr�b naskale, wystaj�cy daleko.Pocz�� szuka� wyraxniejszych dowodów i znalaz� je w zdeptanej ziemi.Czarne, wilgotnezlepki gruntu by�y przesycone tak obficie krwi�, �e uwierzy�.Znik�o ostatnie z�udzenie.Rlepytopór Sci�� ostatni sen czuwaj�cego, czyli nadziej�.Serce pocz�o na nowo szarpa� si� w pier-siach, jakoby istota osobna, nie nale��ca do cz�owieka, jakoby si�a samoistna, jakoby druganieu�yta w�adza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.