[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle usłyszeli, że wraca Hurak.Dor lewym ramieniem otoczył wiotką kibić dziewczyny i podniósł ją z łatwością.Co za siłę miało to ciało! Być może nie była to sprawa jego muskułów, a małego ciężaru - była lekka jak piórko, chociaż jędrnego ciała.Musi istnieć specjalna magia u dziewcząt takich jak ta, która czyniła je pełnymi, a jednak lekkimi.Przechylił się przez brzeg gniazda, ufając, że linka kotwiczna Skoczka uchroni ich od upadku.Dziewczyna krzyknęła i zaczęła kopać nogami, a włosy rozsypały się jej po twarzy.- Cicho - powiedział z ustami pełnymi złotych nitek.Trzymał ją blisko siebie, żeby się nie wierciła.W tym momencie czuł się bardzo bohaterski.Linka naprężyła się.Była sprężysta jak wstążka z gumowego drzewa.Odbili się od podstawy gniazda.Dziewczyna dygotała.Jej ciało było miękkie i intrygujące w sposób, który chciałby lepiej zrozumieć.Ale w tym momencie nie miał możliwości zbadania tej sprawy.Kiedy lina ustabilizowała się, Skoczek opuścił się w dół, by do nich dołączyć.Nie chwiał się, nie kołysał, a ześlizgiwał.Zatrzymał się w kontrolowany sposób obok nich, popuszczając linkę kotwiczną podczas schodzenia.- Sporządziłem blok linowy - zaświergotał.- Mój ciężar ledwie równoważy wasz - wy dwoje ważycie więcej niż ja, więc polegam na tarciu, by utrzymać powolny ruch.Dor nie nadążał za tym wywodem.Ale jeżeli magia zwana tarciem mogła bezpiecznie opuścić ich w dół, to dobrze.Cała trójka opuszczała się prawidłowo i bez strachu, i było to fascynujące.Bez końca mijały ich gałęzie ogromnego drzewa, warstwy liści zasłaniały ich przed gniazdem.Pomiędzy nich padł cień.Był to ptak Hurak - zataczający koła, by wyśledzić zguby.Za chwilę ich zauważy, ponieważ oświetlały ich ukośnie padające promienie słoneczne.Dor próbował sięgnąć po miecz prawą ręką, ale było to trudne, gdyż wtedy jedynie lewą ręką podtrzymywałby dziewczynę.Była lekka, ale wydawało się, że przybiera na wadze.Martwił się też, że w ten sposób może uszkodzić własną linkę zabezpieczającą, wyjmując miecz z futerału.- Zwisajcie cicho! - zaświergotał Skoczek.- Cichy cel jest bardzo trudny do zlokalizowania.Dor wepchnął miecz do pochwy.Ale nie mogli wisieć spokojnie.Dor i dziewczyna ważyli za dużo i dalej spadali, podczas gdy pająk podnosił się na magicznym bloku linowym.Skoczek chwycił się kilkoma nogami gałęzi, coś pomajstrował i czmychnął po konarze do pnia drzewa.Dor i dziewczyna nie spadli.Dor zrozumiał, że Skoczek umocował swoją linkę do gałęzi, powstrzymując działanie bloku.To spowodowało, że Dor i przerażona dziewczyna zwisali jak przynęta dla Huraka.Dziewczyna kręciła się, wyrywała, rozrzucała włosy i bezradnie kopała nogami.Pomimo silnych mięśni, jego lewe ramię zmęczyło się.Coraz bardziej tracił siły.Z pewnością, dziewczyny bywały niekiedy uciążliwe.Hurak dostrzegł ruch.Huu-rraa! - krzyknął i runął w dół.Nagle zielono-szaro-brązowy kształt wyłonił się z boku.Wydawał się mieć wąsaty pysk.Dziewczyna wrzasnęła przeraźliwie, rozłożyła ręce, wpychając śliczny łokieć prosto w nos Dorowi.Prawie ją puścił.Ale ten kształt w sekundę zmiótł ich unosząc linkę, aż znaleźli się naprzeciw, na liściastej gałęzi.Nurkujący Hurak chybił, ledwie mając czas, by uniknąć trzaśnięcia dziobem w główny pień drzewa.- Spróbuję rozproszyć jego uwagę - zaświergotał Skoczek, ponieważ, oczywiście, tylko on mógł ich uratować.On właśnie był tym futrzanym kształtem dostrzeżonym przez Dora.- Przywiązałem was do tej gałęzi; ptak was nie zobaczy, jeżeli nie będziecie się ruszać i zachowacie ciszę.Marne szanse! Dziewczyna odetchnęła i otworzyła śliczne usta do krzyku.Dor położył na nich dużą, brzydką prawą dłoń.- Cicho!- Mmmuf, mmmmf, ty mm - mamrotała, a jedno widoczne nad jego dłonią oko pełne było gniewu, podczas gdy drugie wyrażało bezgraniczne przerażenie.Miał nadzieję, że nie próbowała wykrzyczeć niczego, co nie przystoi dziewczynie.Obawiał się, że to mogłoby zaszkodzić jej osobowości.- Gdybyś tylko zgodziła się na linkę kotwiczną, nie bylibyśmy teraz w takich tarapatach - wyszeptał Dor.Ale wiedział, że to nie jest w porządku.Mimo wszystko Hurak wrócił za szybko.- Bierz mnie, pierzastomózgi! - zaświergotał Skoczek z innej gałęzi.Oczywiście tłumaczenie dochodziło z pleców Dora.Ale pająk machał również przednimi nogami, a to przyciągnęło uwagę ptaka.Hurak z furkotem poleciał w kierunku gałęzi, a pająk przeskoczył dwadzieścia stóp na następną, gwałtownie świergocząc.Dor wiedział, że duży ptak nie mógł rozumieć słów Skoczka, ale ich ton nie budził wątpliwości.Właściwie dlaczego ptaki nie miałyby rozumieć języka pająków? Drogi życiowe tych dwu gatunków bardzo często się krzyżowały, co podkreślało jeszcze bardziej niezwykłą odwagę Skoczka, który najbardziej ze wszystkiego bał się ptaków.Aby uratować przyjaciela i obcą dziewczynę, pająk wystawiał siebie na niebezpieczeństwo jak z koszmarnych snów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]