[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skupiła uwagę na słupie płomieni, który ciągle jeszcze trzy-mała.Tym razem była pewna tego, co robi, i pojedynczym ude-rzeniem magii rozszczepiła go na tuzin nici.Pozwól teraz mi odezwał się Szronoświerk.Jego magiaprzedarła się z pełną mocą przez Daję, sprawiając, że dziew-czyna aż zaszczękała zębami.Przepuściła swojegonauczyciela, obserwując, jak radzi sobie z płomieniami,traktując je niejako nici, lecz drut.Bezustannie układał je oboksiebie i krzyżował z innymi, a następnie uderzał z całej siłymiejsca, w których płomienie się ze sobą stykały, tworząc wten sposób solidne, jednolite połączenia.Oczy Daji zaszły mgłą, z trudem utrzymywała się na nogach.Tak duża ilość mocy przepływająca przez jej ciało wysysa-ła z niej siły.Jednak przygryzła mocno wargę iskoncentrowała się na wykonywanym zadaniu.Sandry zakończyła pracę, uzyskując długi dywan z płomieni,unoszący się w powietrzu.Pamiętasz, co się stało, gdy położyłaś swoja sieć na paleni-sku? - zapytała przyjaciółkę.Ogień zgasł - odparła Daja, czując, jak nadzieja rozpala się wjej sercu jasnym światłem.Więc ugaś teraz ogień tym! - ponagliła ją Sandry.Tuż za trzema ognistymi tworami widać było rozległe ob-szary płonącego lasu.Daja ostrożnie wciągnęła Sandry domiejsca, z którego czerpała moc, odciągając ją tym samym odżarzącego się dywanu.Gdy w materiale nie pozostał już podziewczynie żaden ślad, Daja chwyciła go i zaczęła przecinaćjego pień.Kiedy w końcu oderwała tkaninę, natychmiastopuściła ją na ziemię.Wszystko, co przykrył dywan, nagle poczerniało, a płonącypod nim pożar zgasł, lecz ogień widoczny wzdłuż krawędzitkaniny eksplodował z nową siłą i rozprzestrzenił się,obejmując i pożerając nowy obszar lasu.- O nie.- wyszeptała przerażona Daja, która szybkozrozumiała, co poszło nie tak.Gdy opuściła sieć na paleniskokuzni, kamienne krawędzie powstrzymały ogień przed uciecz-ką.Tutaj nie było jednak niczego, co mogłoby zatrzymać ogieńna krawędziach tkaniny.Lepiej nie powtarzajmy już nigdy więcej tego eksperymentu-zasugerowała ponuro Sandry.Zgadzam się - odparła Daja.Dziewczyny obserwowały, jak ostatnie nici w kolumnachSzronoświerka i Tris łączą się z resztą obydwu tkanin,formując elegancko wykonane ogniste dywany.Gotowe odezwała się z ulgą Tris i wyczerpanaprzesączyła się z powrotem do wnętrza Daji.Szronoświerk również zatrzymał się, podziwiając swojedzieło.Niezłe, jak na robotę takiego starego dziadka - stwierdził.-Coś takiego daje naprawdę ciekawe możliwości.Cieszę się, żetego spróbowałem.A ja się cieszę, że pan się cieszy - odparła Daja.- Gdybymwiedziała, że lubi się pan bawić ogniem, pomogłabym w tympanu już dawno temu.Poczuła, jak jej nauczyciel śmieje się, wycofując się, i oddajeswej uczennicy kontrolę nad ostatnim z ognistych dywanów.Wszystkie trzy płonęły od zebranej w nich mocy białym świa-tłem, uniemożliwiając rozprzestrzenianie się czyhającemu zanimi zwyczajnemu ogniowi.Daja podrapała się po głowie,zastanawiając się intensywnie.Co powinna teraz zrobić? Czyspróbować pochwycić ogień, który rozszalał się, gdy ona iSandry upuściły tkaninę? Płomień ten przesuwał się z dala odniej i karawany, a żeby go złapać, musiałaby zacząć go ścigać.Tylko jaki miałoby to sens?Czyjaś ręka opadła ciężko na jej ramię i natychmiast wyco-fała się.- O potężny Kupcze, aleś ty gorąca! - krzyknęła Polyam.Sama była pokryta sadzą, a żółta farba ąunsuanen na jej cielerozmazała się.- Nic ci nie jest?Daja spojrzała na kobietę i pomyślała, że dotąd nieprzy-szłoby jej do głowy, iż Polyam mogłaby z jakiegośpowodu wyglądać jeszcze mniej atrakcyjnie.Oto jednak stałprzed nią żywy dowód na to, że coś takiego było jednakmożliwe.Za kobietą dziewczyna spostrzegła stojące wozy.- Co się stało? - zapytała.- Ja naprawdę nie utrzymam tegoczegoś w nieskończoność! Wez ich stąd i.Wyraz malujący się na okaleczonej twarzy Polyam zdradziłDaji, że ich, i tak zła, sytuacja znacznie się pogorszyła.- Wygląda na to, że gdy wysiadłaś z wozu, ogień zdążyłprzesunąć się na północ - poinformowała ją zmęczonymgłosem wirok.- Przedarł się już na drogę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]