[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Sami rozumiecie, gospodin Abel… – Nie przypuszczam, bym coś chciał zmienić.Będziecieprzecież obecni przy tym, czyż nie?Gospodin odwrócił się ku niej. – Oksano, wyjdź i poczekaj przed domem.Peter odczekał chwilę, a potem wręczył Czyrbowej 300dolarów. – Tu jest umówiona zaliczka.Mam do was jeszcze dwieprośby, Natalio Anatoliewna.Dajcie mi próbki tych jedwa-biów na żakiet, wystarczy parę centymetrów.I poproszęo wszystkie istotne wymiary Oksany.To na wypadek gdy-bym jej kupował sam jakąś gotową odzież – napiszcie mi,proszę, te miary, których mógłbym potrzebować.394 ⁄395#Infover WM r000shanoznb1lkm4fyets1grffwmobvrpszxpsz#Rozdział 30Oksana była tak rozkojarzona z powodu zgaśnięcia jajka, żeczekając pod willą na Gospodina, nie mogła ustać w miej-scu i chodziła w kółko.Gdy wreszcie wyszedł, poszła z nimi wsiadła do samochodu zupełnie mechanicznie.Praktycz-nie stale czekała, aż Gospodin włączy wibracje, poganiałago myślami, a nawet spojrzeniami.Gdy ruszyli, nadal my-ślała tylko o tym.Gdy jechali – też, choć już rozumiała, żenic z tego.Po wejściu do willi Gospodin stanął na środku holu i rzu-cił sucho: – Postawa.Stanęła przodem do niego w rozkroku, z rękoma z tyłu.Wzrok wbiła w jego nogi.Po prostu postawa. – Tak, Gospodin. – Zawiodłem się na tobie.Od wyjścia od Czyrbów aż do-tąd nie trzymałaś postawy.I to ty, która tak inteligentniezachowałaś się u krawcowej! Miałem zamiar cię pochwalić,a tu proszę – w ciągu paru minut od perfekcji przechodziszdo zupełnej dekoncentracji.Co masz do powiedzenia?Miał rację! Całkiem się zapomniała, jak jakaś tępa, ogra-niczona, wiejska dziewucha.„I co mu powiesz, głupia cipo –bo mądrą dziewczynką to nie byłaś, oj, nie! Że pierwszaw życiu wizyta u krawca tak na ciebie podziałała? Że mil-czące jajko tak cię ogłupiło? Czy że nie możesz się doczekaćseksu? No dalej, pokaż tę swoją mądrość!”. – Gospodin, zamyśliłam się.O kostiumie i o seksie.Za-wiodłam.Ukarzcie mnie, Gospodin.I nauczcie mnie skupiaćsię na ważnym, a pomijać nieważne. – A co jest ważne? – No… Wy jesteście ważni, Gospodin.Wasze polecenia.#Infover WM e82fp8mfpq4l1gmikhn8gfnf00kvw1bhnoiw02sl# – Z teorii bardzo dobry.Rozbierz się w pokoiku, a następnie przejdź do salonu.Czekając tam, ćwicz mięśnie pochwy.Zanim zniknęli sobie z oczu, widziała, jak Gospodin wcho-dzi do sypialni.Potwierdziło się, że trening mięśni Kegla jest łatwiejszy,gdy pochwa nie jest pusta.Jajko, mimo że martwe, ułatwiałoi uatrakcyjniało ćwiczenie.Uprawiała tę wewnętrzną, izo-metryczną gimnastykę co najmniej kwadrans, czekając, ażGospodin przyjdzie.Przyszedł ubrany w kimono.Przyniesiony ręcznik poło-żył na stoliku i wskazując na niego, powiedział: – Połóż się tu na plecach. – Tak, Gospodin.Założył jej opaski na kostki rąk i nóg, sczepił je stronamii kostki nóg przywiązał do rozpórki.Łokcie przywiązał dokolan.Leżała na twardym blacie w męczącej dla grzbietupozycji, z wypiętą pupą, cipą i rozkraczonymi nogami zwró-conymi ku sufitowi.Twardo było.Za chwilę poczuła, jak ją smaruje – chyba oliwką – i wci-ska coś w odbyt.Spojrzenie w tym kierunku upewniło ją,że nie był to członek – Gospodin nadal był w kimonie – alebyło to coś obłego i niewiele mniejszego. – Rozluźnij się – zadysponował. – Tak, Gospodin.Łatwo powiedzieć, ale jak ma się rozluźnić w tej wypię-tej pozycji? – Rozszerz pośladki i zapracuj tak jak przy wydalaniu.Zrobiła, co polecił, ale nim zdążyła wypowiedzieć: „Tak,Gospodin”, poczuła, jak jej zwieracz jest rozszerzany nie tym,co wychodzi, lecz przez coś, co wnika od zewnątrz.Coś gład-kiego, śliskiego i… dużego.Odruchowo zacisnęła mięśnieco spowodowało zassanie tego obcego ciała i zakleszczeniew środku z oparciem o perineum i rowek między pośladkami. – Oj! – wyrwał się jej okrzyk zaskoczenia.396 ⁄397#Infover WM wcdyzjag1nnwj0lkqjdukvto21w6bmr184inelhx#Rozpychało ją tam i uwierało trochę i może dlatego nie skupiła się na tym, co Gospodin mówił.Tym bardziej żejajko się obudziło i zaczęło swoje wibracje.Przez to, co wy-pełniało ją od tyłu, efekt był wyraźniejszy, twardszy. – …stopami, które zamiast stać, nosiły cię po podjeździeprzed domkiem Czyrbów, one najpierw zostaną ukarane.Otrzeźwiała jednak zupełnie, gdy pierwsze płaskie ude-rzenie linijką dosięgło jej podeszwy.Zapiekło.Potem drugie.Zapiekła druga.Bił na przemian.Nie bardzo miała jak unik-nąć tych ciosów – poza tym czyż Gospodin nie powiedział:„Połóż się”? Za uniki ukarałby na pewno dotkliwiej.Lepiejjuż przetrwać tę karę, jak jest.Zresztą to płazowanie da sięjakoś wytrzymać…Przy dwunastym uderzeniu nie była już tego taka pewna.Jajko wibrowało coraz mocniej.Po dwudziestu zaczęła syczeć.Po trzydziestu stopy paliły ją jak ogniem, a każde noweprzeszywało bólem jak porażenie prądem.Każdemu wtó-rował krzyk.Jej krzyk.Straciła rachubę uderzeń, tym bardziej że odczucia w po-chwie skutecznie odciągały jej uwagę.Wibracje weszływ jeszcze silniejszą fazę.Po kilkunastu, może po dwudziestu lub trzydziestu krzy-kach klapsy się skończyły. – Jak powinnaś się zachować przed domkiem Czyrbów?Tyle miała wibrująco-piekących doznań, tak skupiła sięna pupie i własnych podeszwach, że cudem chyba zrozu-miała pytanie. – Powinnam stać… w postawie, Gospodin. – Dlaczego? – Bo nie odwołaliście… postawy, Gospodin. – No widzisz, Oksano.Teorię znasz, tylko praktyka za-wodzi.A potem, gdy szliśmy do samochodu, powiedziałem:„Chodź”.Jak powinnaś iść?#Infover WM wqdqqn8pa8hvi6j2mnhpf8mubq64loh4iz6r0srq# – Sprężystym krokiem, Gospodin.Znowu przeszyło ją bólem uderzenie w lewą podeszwę,a potem w prawą.Skwitowała je wrzaskiem proporcjonal-nym do zaskoczenia i doznań.Następne też.I następne. – Tym kobiecym krokiem masz chodzić zawsze! Rozu-miesz? Zawsze, jeśli nie powiem inaczej! Całe życie! Nie o tochodzi.I gdy potwierdzała „Tak, Gospodin”, trzepnął ją jeszczedwa razy.Potem zamiast podeszew zaczął chlastać pośladki. – Od teraz zapamiętaj na zawsze.Postawa określa stylstania, styl chodzenia i styl zachowania.Chodzenie w posta-wie to podążanie za mną pół kroku z tyłu i z boku – z tegoboku, gdzie ci bliżej, chyba że zakomenderuję słowem lubgestem – wtedy pilnujesz strony. – Tak, Gospodin. – Postawa jest pozycją niewolnicy.Nie będziesz obsługi-wana – ty będziesz obsługiwać.Gdy idziemy razem, otwo-rzysz mi drzwi; oczywiście przepuścisz mnie przodem,a potem zamkniesz.Domyślaj się po gestach – może pokażępalcem i poniesiesz za mną torbę.Może wskażę brodą lubrzucę półsłówko i usłużysz komuś innemu – mężczyźnie lubnawet kobiecie.Rozumiesz?Linijką na jej rozgrzewających się pośladkach wybijał każ-dą frazę wykładu.Było ich wiele.Wiele fraz.Wiele chlaśnięć.Czuła, że jej maltretowana pupa jest wypełniona i roze-pchnięta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]