[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W miarę jak zbliżał się dzień, kiedy miała opuścić Wewnętrzne Dziedzińce, wsiąść do specjalnie zbudowanego powozu podróżnego i wyjechać przez jedną z zachodnich bram z Chang’an, Srebrzysty Śnieg przyłapała się na tym, że uważa tę podróż za przygodę.Ale nie było tak w przypadku dam, którym rozkazano jej towarzyszyć.(Lilak odczuła ogromną ulgę, że nie było jej wśród nich).Zawodziły, jakby szły na własny pogrzeb.Czy wytrzymają tę podróż? Chociaż książę Hiung–nu, który miał poprowadzić żonę swego ojca na stepy, przysiągł, że zawróci je na granicy, czy dotrzyma słowa? Ustawicznie oblewały łzami każde z tych pytań, mimo zapewnień Srebrzystego Śniegu, że odjedzie sama z Hiung–nu i tymi paniami, które przyprowadzą jej na spotkanie.Ostatecznie będzie miała przy sobie Wierzbę.(Jak zwykle, damy ściągały swe malowane wargi na samo wspomnienie jej chromej służącej).Nareszcie nadszedł dzień, kiedy Srebrzysty Śnieg siedziała ubrana w szaty tak bogate i ciężkie, że niemal nie śmiała się poruszać, czekając na wezwanie do sali tronowej.W tej samej sali, gdzie podglądała swą własną niesławę, musi teraz w roli posłusznego dziecka Syna Niebios pożegnać swego „ojca”.Przyjechała z Pomocy, by go zobaczyć, ale nigdy dotąd go nie spotkała.Spojrzała w lusterko, które trzymała przed nią Wierzba.— Ach, ten eunuch, ten Mao Yen–shou, on pęknie z upokorzenia, Starsza Siostro! — Dziewczyna uśmiechnęła się, a jej zęby były bardzo ostre i lśniące.— Jak to się stało, że nie zdołał zapobiec temu spotkaniu?— Li Linga być może pozbawiono jego armii — odparła Srebrzysty Śnieg — ale wciąż jeszcze jest dużo lepszym generałem niż Administrator Wewnętrznych Dziedzińców.— Ach, pani, jak tylko Syn Niebios zobaczy cię, zorientuje się, że nie jesteś nieładną istotą z portretu tego grubego złodzieja.— Być może ten artysta wyobraża sobie, że Cesarz nie przeniesie wzroku z portretu na samą kobietę.Poza tym to przybranie głowy, które założę, jest bardzo bogate.— A więc to ty musisz skłonić go, by popatrzył! — oznajmiła Wierzba.— W jakim celu, dziecko? Opuszczam Chang’an tak, jak opuściłam dom mego ojca: by nigdy nie powrócić.— Żeby się zemścić! — Wierzba niemal parsknęła.Ale Srebrzysty Śnieg potrząsnęła głową.— Nie trzeba mi zemsty — powiedziała.— Będziesz ją miała! — krzyknęła Wierzba.— Syn Niebios będzie obawiał się, że jesteś zbyt brzydka, by nawet Hiung–nu przyjęli cię za żonę.Niech tylko na ciebie popatrzy i zobaczy, co widzi!Wierzba ponownie podsunęła lusterko pani Srebrzysty Śnieg.Zobaczyła w nim kilka aspektów prawdy.Jednym z nich było jej własne piękno.Innym natura.Była córką żołnierza, zdrowo chowaną na Północy.Komuś takiemu niełatwo było zrzec się zemsty, żeby nie wiedzieć jakie mądre przysłowia deklamował.— A jednak chciałabym oczyścić imię mego ojca, chociaż przez tę adopcję i moje małżeństwo — tu przeszedł ją dreszcz mimo masy ciążących jej jedwabi — zyskuje on wielki prestiż.To jednak nie to samo.Wierzba wzruszyła ramionami wyraźnie i milcząco dając do zrozumienia, jak niecierpliwią ją takie subtelne rozróżnienia.A wtedy, w momencie gdy właśnie pochylała się, by z nieskończoną delikatnością poprawić przybranie głowy Srebrzystego Śniegu, nadeszło wezwanie.W otoczeniu dam i straży honorowej panią Srebrzysty Śnieg poniesiono do sali tronowej.Srebrzysty Śnieg weszła powoli, robiąc wielkie wrażenie.Poczuła nagle, że kolana ma jak lód wrzucony do wrzątku.Pomyślała, że za chwilę upadnie.Przybranie głowy było tak ciężkie, że siłą rzeczy szła z pochyloną głową, obawiając się, żeby kark jej się pod nim załamał albo żeby ktoś nie pomyślał, że jest zbyt zuchwała.A dzięki frędzlom przybrania, sznureczkom pereł, kołyszącym się i słodko brzękającym nad czołem, Srebrzysty Śnieg miała opuszczone powieki jak przystało skromnej dziewczynie, a nie kobiecie, która przyszła stoczyć walkę o swój dom i swoją przyszłość.Dopełniła wejścia do komnaty, gdzie tak okrutnie ją kiedyś upokorzono, i opadła w ceremonialnym, głębokim ukłonie, jak została nauczona.Wśród dworzan podniosło się westchnienie na widok jej wdzięku.Ale oddech miała przyśpieszony i wiedziała, że drży.Dygotały nawet piórka zimorodków, które ozdabiały jej lśniące włosy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]