[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Farkill – wyjaśnił.– Jego zapach usypia, a dotknięcie okrywa ciało wrzodami, które nawet za pomocą illbany trudno uleczyć.A to.– wskazał ponury, szary szkielet drzewa, usadowionego w pobliżu ścieżki – jest również groźne.Szybko! – Ręka mężczyzny tak niespodziewanie i z taką mocą opadła na ramiona Kelsie, iż ta zwaliła się z nóg w momencie, kiedy posłyszała jakiś szelest w powietrzu.– Czołgaj się.na brzuchu – rozkazał jej towarzysz.– Nie chciałabyś, aby coś takiego jak to cię ugodziło? – wskazał szare ostrze, które utkwiło, drżąc jeszcze, w krzaku.Gdyby w dalszym ciągu stała prosto, znajdowałoby się mniej więcej na poziomie jej ramion.To coś miało kształt ciernia, było jednak tak długie jak jej przedramię i Kelsie wywnioskowała, że mogłoby ją przeszyć na wskroś, gdyby w nią trafiło.Ostrze zostało wystrzelone w jakiś sposób z wyglądającego na umarłe drzewa.Czołgali się, a Kelsie marszczyła nos z powodu cierpkiego zapachu błocka, powstałego z długo butwiejących liści, opadłych na ścieżkę.Jeszcze dwukrotnie minęli strzelające drzewa, nim wreszcie wydostali się na otwartą przestrzeń – polanę taką jak ta, na której Yonan uczynił ze swego miecza klucz.Kiedy znaleźli się już na środku, Yonan zdecydował się zatrzymać, zjedli mięso i napili się wody z dyni, jednak oszczędnie, bo tego dnia nie dostrzegli nigdzie żadnego źródełka.Kelsie ogarnęła senność i zapragnęła najzwyczajniej rozciągnąć się na ziemi i odespać całe znużenie.Tyle że Yonan nie dawał żadnych znaków, by pozostali tam, gdzie byli, a jej duma i uporczywe pragnienie dorównania mu nie pozwoliły zaproponować dłuższego wypoczynku.Chociaż Kelsie sprawdzała od czasu do czasu klejnot i nie wątpiła, że podążali tam, gdzie on ich prowadził, coraz bardziej pragnęła go uronić, pozwalając mu skryć się w wysokiej trawie, i wrócić.Dokąd?W środku dnia, tutaj, Ben Blair wydawał się bardzo odległy.Całe jej życie aż do przejścia przez to, co Simon Tregarth nazwał bramą, przypominało sen bardziej niż koszmary ostatniej nocy.Kelsie zaczęła rozmyślać o Yonanie.Z pewnością nie znajdował się tak jak ona pod przymusem wybierając się w tę drogę.Mimo to dzięki jego wiedzy wydostawali się za każdym razem z opresji.Nie urodził się w Dolinie.Tyle wiedziała.Nie był nawet podobny do większości ludzi tam zgromadzonych.Włosy miał jaśniejsze, a oczy na opalonej twarzy niebieściły się niepokojąco.Kim był Yonan? Formułując to pytanie, po raz pierwszy oddaliła się myślami od ich obecnego położenia.Najwidoczniej Dahaun miała o nim dobrą opinię, skoro wysłała go w charakterze strażnika.a może przewodnika.Kelsie widziała jeszcze jednego z Tregarthów – Kyllana, ale nie dostrzegła nic, co świadczyłoby o pokrewieństwie Yonana z tym rodem.Zazwyczaj przebywał on w towarzystwie Urika, wojownika uzbrojonego w potężny topór.No i jeszcze ta dziwna wymiana zdań, którą posłyszała, a która sugerowała, iż Yonan wierzył w reinkarnację i podejrzewał, że był niegdyś Tolarem, rozgrywającym z zaciętością jakąś partię w tej krainie.– Jak daleko zapuszczałeś się w głąb tej krainy? – Kelsie zapytała Yonana nieoczekiwanie.Zawahał się, poprawiając sznur przy swoim skleconym naprędce tobołku, a kiedy odpowiadał, nie podniósł na nią wzroku.– Ta kraina jest czymś nowym dla mnie.Nie jest też zaznaczona na żadnej mapie w Dolinie.– Mimo to idziesz ze mną.– Idę z tobą – odparł – odkąd nałożono na mnie ten obowiązek.Kiedy czarownice z Estcarpu nawiązały kontakt z Doliną, spierały się co do przewodników.Nie rozumiały, iż oddziaływanie Światłości zaznacza się w wielu miejscach, ale tylko w owych miejscach, i że istnieją moce nad mocami, o których nigdy nie słyszały i o których nie mogły nawet przeczytać w zapiskach przechowywanych w Lormcie.Lormt! Miejsce z pół snu, pół jawy.W tym momencie Kelsie zapragnęła prostej odpowiedzi.– Co to takiego Lormt?– Miejsce, w którym zgromadzono Prastarą Wiedzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl