[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak tylko upora się z tymi przemianami w wilkołaka, będziemogła. Nasza Berzel to jeszcze dziecko.Nie zdążyła całkiem wyrosnąć z pieluch, a ty mó-wisz o małżeństwie? Wasza Berzel to piękna, młoda dama.Trzeba ją tylko nauczyć upinać włosy i pod-szepnąć, że nie do twarzy jej w tych workowatych szarych szatach.Poza tym niczego jejnie brakuje.Ithian potrząsnął głową i zamachał wolną ręką, jakby opędzając się od słówKsiężniczki. Niemożliwe.Jak to? Przecież dopiero co, wczoraj nieledwie kołysałem ją maleńkąw ramionach. Oczywiście, ale pózniej waszą wysokość tak pochłonęły sprawy państwowe naj-wyższej wagi, że następne lata umknęły niepostrzeżenie. Bzdura.Nic nigdy nie umyka naszej uwagi wyniośle zaprzeczył Ithian.Księżniczka uśmiechnęła się. Zapytaj więc, panie, swojej rady.Członkowie rady, dotąd przysłuchujący się całej rozmowie z lekkim rozbawieniem,na te słowa przybledli i zaczęli wymieniać ze sobą nerwowe spojrzenia.Ithian dumałprzez chwilę, a pociągnąwszy się za ucho i poskrobawszy po brodzie, zadecydował: Tak też uczynimy.Erandronie, czy nasze dziecko jest już naprawdę piękną, młodądamą? Mów szczerze! rozkazał, zwracając się do jednego spośród radnych.Nieszczęsny wybraniec rzucił wokół rozpaczliwym spojrzeniem.Pozostali członko-wie rady czym prędzej odwrócili wzrok lub wręcz się odsunęli.Trupio blady z przeraże-nia Erandron chrząknął i uśmiechnąwszy się z potwornym wysiłkiem, ośmielił się wy-dusić: Czyż dziecko waszej wysokości i najjaśniejszej Kanvaniry z Dales może nie byćpiękne? Jest nie tylko piękne, lecz wręcz niewiarygodnie piękne.Wprost poraża swąurodą. Zawsze była śliczna.Nie o to wszakże pytaliśmy.Jest jeszcze dzieckiem czy możnają już nazwać kobietą? nalegał Ithian z niebezpieczną nutką w głosie. Ona ma.ma siedemnaście lat, wasza wysokość zająknął się Erandron.W króla jakby piorun strzelił. Dlaczego nikt nas o tym nie powiadomił? Tyle miała Kanvanira, kiedy ją pozna-69liśmy! My.sądziliśmy, że wasza wysokość zauważył wydukał Erandron słabym gło-sem, na próżno usiłując wtopić się w tłum, który przy każdym jego ruchu rozstępowałsię niczym w majestatycznym i uroczystym tańcu. Czy zauważyliśmy? Owszem, coś zauważyliśmy! wykrzyknął Ithian. Zauważyliśmy, że chociaż liczba podatników rośnie, złota z królewskiego skarbcaubywa z każdym dniem, jakby wyciekało gdzieś między szparami w podłodze, a kró-lewski skarbnik podejrzanie obrasta w tłuszcz i piórka.Zauważyliśmy także, że mimoiż handel z sąsiednimi królestwami rozkwita, cła importowe nie przynoszą dochodu,wysychając jak rzeki pod palącym słońcem pustyni.Zwróciliśmy też uwagę na zaciekiw baszcie północnej, luzne płyty na dziedzińcu, rdzę na kolczugach gwardii przybocz-nej, myszy w spichlerzach, wodę dolewaną do wina i wszechobecną niekompetencję!Czy mieliśmy czas zauważyć wiek naszej córki? Czy my mamy wyręczać wszystkichw Othionie w ich obowiązkach?Członkowie rady zbili się w gromadkę jak kociaki wokół miski mleka, szepcząc mię-dzy sobą i gestykulując żywo.Ithian powstał.Stanąwszy w rozkroku, z rękami na bio-drach, głową wysuniętą do przodu, ryknął groznie: I nie szemrać mi tu! Stać cicho, kiedy wpadamy w złość! Jeśli wasza wysokość pozwoli. łagodnie zagadnęła Księżniczka. Tak? Mów. Doszliśmy do punktu, ku któremu zmierzałam.Ponieważ wasza wysokość zbyt-nio obarczona państwowymi obowiązkami nie mogła mieć czasu na odpowiednie wy-chowywanie córki, rozkwitła ona, nieświadoma tego, co każda dziewczyna w jej wiekuwiedzieć powinna.Jest piękna.Dojrzała też do małżeństwa, myśl o mężnych, dobrzeurodzonych młodzieńcach ubiegających się o jej rękę nie jest jej niemiła.Bardziej niżkiedykolwiek potrzebuje matczynych wskazówek.Ithian wpatrywał się w nią z namysłem, potem zaś odwrócił się do swoich radnych.Ci potwierdzili żywo, wykrzykując: Tak, wasza wysokość! Racja! Jesteśmy tego samego zdania!Czując, że jest to właściwy moment, Księżniczka pozwoliła sobie dodać: Pragnę pomówić jeszcze z waszą wysokością na ten temat.Powoduje mną jedy-nie wzgląd na szczęście Berzel. Przychylamy się wyniosłym tonem odparł Ithian. Wezwiemy cię, a tymcza-sem biegnij do Berzel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]