[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale Janek jest zazdrosny, bo on nie ma Odważnej Ciotki, tylko samych wujów.Najlepszy list zachowałam na zakończenie.Śmiejesz się z mego twierdzenia, że Jaś Irving jest geniuszem, ale list jego przekona cię, że to niezwykłe dziecko.Mieszka u swej babki w pobliżu zatoki i nie ma wcale towarzyszy zabaw.Pamiętasz, jak nasz profesor z seminarium zwracał nam uwagę, że nauczycielka nie powinna wyróżniać żadnego spośród swych uczniów? A jednak nie potrafię oprzeć się specjalnej sympatii dla Jasia.Sądzę, że to nic złego, bo każdy go kocha, nawet pani Linde, która powiada, że nigdy nie przypuszczała, iż tak polubi dziecko matki Amerykanki.I koledzy są do niego bardzo przywiązani.Pomimo marzycielskiego usposobienia jest dzielnym zuchem — zawsze pierwszy w grach i ćwiczeniach sportowych.Niedawno pobił Saint–Claira za jego twierdzenie, iż sztandar angielski stoi wyżej od amerykańskiego.Godząc się, przyrzekli sobie szanować odtąd wzajemnie swe przekonania.Saint–Clair mówi, że sam wali mocniej, ale Jaś gęściej.List JasiaNajdroższa nauczycielko.Kazała nam pani napisać o naszych najmilszych znajomych.Dla mnie to Ludek Skalny i o nim pani opowiem.Nikt o nim nie wie, prócz babuni i ojca mojego.Chciałbym, żeby i pani go poznała, bo pani rozumie te rzeczy.Nie każdemu mogę się z tego zwierzyć.Mój Ludek Skalny mieszka w zatoce.Przed nadejściem zimy odwiedzałem ich prawie co wieczór.Teraz muszę czekać do wiosny, ale wtedy znowu ich tam zastanę, bo tacy jak oni nie odchodzą — to jest właśnie piękne.Najwcześniej poznałem Norę i zdaje mi się, że ją kocham najwięcej.Mieszka w zatoce Andrzeja, ma czarne włosy, czarne oczy i wie wszystko o syrenach i wodnikach.Żeby też pani posłuchała jej opowieści.Potem są dwaj Bracia Żeglarze.Oni nie mieszkają nigdzie, żeglują bezustannie, ale często lądują, ażeby pogawędzić ze mną.Są to dzielni podróżnicy, widzieli już wszystko na świecie, a nawet więcej.Czy pani wie, co się zdarzyło raz młodszemu Żeglarzowi? W wędrówce swej trafił na Szlak Księżycowy.Szlak Księżycowy jest to droga, którą księżyc w pełni znaczy na wodzie, wychodząc z morza.Pani wie, prawda? A więc młodszy Żeglarz płynął po Szlaku, aż dostał się na księżyc.Tam ujrzał małe złote drzwiczki, które otworzył i szybko przez nie przepłynął.Miał tam cudowne przygody, ale nie mogę ich opisywać, bo list byłby za długi.Jest tam jeszcze Złota Pani z Pieczary.Pewnego dnia znalazłem dużą pieczarę na brzegu, wszedłem do niej i po chwili spotkałem Złotą Panią.Ma długie włosy aż do stóp, a suknia jej mieni się i błyszczy jak szczere złoto.Na swej złotej harfie gra dzień cały.Jeśli nasłuchiwać uważnie, to słyszy się tę muzykę wzdłuż całego brzegu, ale wszyscy mysią, że to wiatr szumi między skatami.Nigdy nie mówiłem Norze o Złotej Pani.Bałem się ją urazić.Ona jest urażona nawet, gdy za długo rozmawiam z Braćmi Żeglarzami.Spotykałem zawsze Braci Żeglarzy na Szarych Skałach.Młodszy jest bardzo łagodny, ale starszy ma często groźną minę.Podejrzewam starszego, że chętnie zostałby korsarzem.Jest w nim cos bardzo tajemniczego.Kiedyś zaklął, więc powiedziałem mu, że jeśli chce się tak zachowywać, to niech nie przychodzi do mnie na pogawędkę, bo przyrzekłem babuni nie zadawać się z nikim, kto klnie.Przeraził się bardzo i obiecał mi, że jeśli mu wybaczę, to zabierze mnie do Krainy Zachodu Słońca.I naprawdę następnego wieczora, gdy siedziałem na Szarych Skałach, starszy Żeglarz przybył po mnie w zaczarowanej łodzi.Łódź mieniła się blaskiem pereł i tęczy, jak wnętrze muszli, a żagiel jak światło księżyca.Popłynęliśmy wprost do Zachodzącego Słońca.Pomyśl tylko, droga nauczycielko: byłem w Krainie Zachodu Słońca.Ciekaw jestem, jak ty ją sobie wyobrażasz.Jest to kraina samych kwiatów, niby wielki ogród.Wpłynęliśmy do portu, błyszczącego jak złoto.Wprost z łodzi wyskoczyłem na łąkę żółtych jaskrów, wielkich jak róże.Przebywałem tam bardzo długo.Zdawało mi się, że to rok cały, ale starszy Żeglarz powiedział, że zaledwie kilka minut.W Krainie Zachodu Słońca czas wydaje się o wiele dłuższy niż u nas.Kochający Panią uczeńJaś IrvingPS.Rozumie się, ze ten cały list to bajka, droga nauczycielko.XII.Sądny dzień w szkoleNastąpiło to po bezsennej nocy, spowodowanej nieznośnym bólem zębów.Wstawszy z łóżka w ciemny, ponury poranek zimowy Ania doznała uczucia, iż życie jest smutne i bezwartościowe.Udała się do szkoły w bynajmniej nie anielskim usposobieniu.Twarz jej spuchła, a ból dokuczał srodze.W klasie było zimno i pełno dymu, gdyż nie można było rozpalić ognia.Drżące z chłodu dzieci skupiały się po kątach.Tonem ostrzejszym niż kiedykolwiek Ania kazała im zająć miejsca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]