[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chcę to po prostu usłyszeć, więc zacznij mówić, kochanie.Andrzej zapalił papierosa.- Były trzy punkty przerzutu.Grek z Konradem w Niemczech i łącznicy, szef z Adamem i współpracownicy, których miałaś okazję poznać, i także łącznicy, a w Rosji Igor, łącznicy i jeden zaufany współpracownik, nazwijmy go umownie Sasza.- Co to znaczy umownie?- Sasza zmieniał się za każdym razem, gdy realizowali zamówienie.To znaczy jechał do Konrada z zamówieniem i namiarami nowego Saszy, dla którego Grek przekazywał nowe hasło i numer konta.Konrad te informacje dostarczał przez Adama do Igora.W ten sposób Adam znał tylko dane dotyczące Saszy, nie znał natomiast treści zamówienia.Przerzucali przez Polskę to, co podstawili Niemcy.- Andrzej, błagam cię, wyrażaj się jaśniej, bo nic z tego nie rozumiem - jęknęłam.Andrzej wziął kartkę i długopis.- Igor zatrudniał nowego Saszę, który po wypełnieniu swojej misji natychmiast znikał.Był bardzo dobrze opłacony i pozostawał już na zawsze w rękach mafii.Poprzedni zaufany Sasza zawoził do Konrada namiary nowego Saszy, omijać Polskę.Konrad informował o tym Greka, a ten przerzucał pieniądze na nowe konto i tenże numer z nowym hasłem podawał Konradowi.Konrad przekazywał to wszystko łącznie z imieniem, nazwiskiem i adresem Saszy do Adama, a ten bezpośrednio pod wskazany w informacji adres, czyli do nowego Saszy.W ten sposób Sasza miał nowe hasło i numer i mógł zebrać zamówienia.Osobiście jechał do Konrada i sytuacja powtarzała się.Wraz z zamówieniem podawał namiary nowego Saszy.Były potrzebne do przygotowania następnego przerzutu.Szef w Polsce już wiedział, że szykuje się robota, znał hasło i organizował ludzi.Co ciekawe, te samochody wcale nie były kradzione.Konrad dogadywał się z właścicielami aut, które były mu potrzebne, i płacił im, żeby rzekomą kradzież zgłaszali dopiero po paru dniach.Właścicielom się opłacało, bo dostawali oczywiście ubezpieczenie, a nasi złodzieje mieli sporo czasu i bez najmniejszego ryzyka przejeżdżali przez granicę.To znaczy niemieccy łącznicy jechali w umówione miejsce i na podane hasło przekazywali samochody Polakom, ci przejeżdżali przez Polskę do granicy wschodniej, przekraczali ją i auta odbierali Rosjanie.Pieniądze zebrane przez Saszę za dostarczony towar musiały się teraz znaleźć na koncie.Należną część Sasza odprowadzał do Igora, resztę przekazywał Adamowi.Do chwili obecnej nie wiem jednak, jak to się odbywało.I w tym momencie Sasza znikał.Brakowało głównego ogniwa łączącego wszystkich szefów.Adam ustaloną część pieniędzy zostawiał w Polsce, resztę przekazywał Konradowi, który wpłacał je na konto.Niewielkimi kwotami, żeby nie wzbudzać podejrzeń.Przypuszczamy, że musieli mieć kilka kont, które przy każdym nowym zamówieniu były kolejno zmieniane.- No dobrze, a są jakieś szansę na odzyskanie tych pieniędzy?- Pracujemy nad tym, ale to nie takie proste.Żaden z nich nie chce rozmawiać na ten temat.- A po co oni wszyscy znali numer konta? - spytałam.- Przecież i tak to Konrad wpłacał pieniądze.- Trzymali się wzajemnie w szachu.W każdej chwili mogli sprawdzić stan konta.Nikt nikogo nie mógł oszukać.- Sprytnie.To znaczy, że gdybym nie znalazła tej kartki od Konrada, nigdy nie dotarlibyście do szefów, tak? - upewniłam się.- Dokładnie.Tylko Sasza kontaktował się z najbliższymi współpracownikami szefów i dzięki niemu dotarliśmy wyżej.- A więc mój udział w tym wszystkim był najważniejszy? -spytałam dumnie.- Niestety.Twoje wścibstwo przyniosło nadzwyczajne efekty- potwierdził.- A dowiedzieliście się już czegoś o Konradzie?- Kompletnie nic.Nie mogą znaleźć ciała.Facet po prostu zniknął.- Dobrze go musieli ukryć - mruknęłam.- Kto go dobrze ukrył?- Przecież ci mówiłam - zdziwiłam się.- Nic mi nie mówiłaś.Co wiesz?- Adam mi powiedział, że Konrad sam się zabił, a oni tylko schowali ciało.- Ty masz sklerozę - stwierdził.- Trzeba było od razu mi o tym powiedzieć.To zupełnie zmienia postać rzeczy.- Przyduś Adama, to ci resztę opowie - poradziłam.- Robimy to od dwóch tygodni, bez rezultatów.Nie chce mówić.- A powiedz mi - zawahałam się przez moment - jak zachował się Igor?Andrzej ku mojemu zdumieniu, nawet się nie zdenerwował.- Mówiono mi, że bardzo spokojnie i dostojnie.Dziwny człowiek.Mają go do nas przywieźć na konfrontację, razem z Jurczynem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]