[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.(do Pelikana)Voyez, jak ten KsiÄ…dz patrzy - voyez, quel oeil hagard;To jest dziwny przypadek, un singulier hasard.Powiedz no, mój księżuniu, czy znasz jakie czary,SkÄ…d przewidziaÅ‚eÅ› piorun? - może Boskie kary?(KsiÄ…dz milczy)PrawdÄ™ mówiÄ…c, ten Doktor troszeczkÄ™ przewiniÅ‚,PrawdÄ™ mówiÄ…c, ten Doktor nad powinność czyniÅ‚.On aurait fort a dire - kto wie, sÄ… przestrogi -Mój Boże, czemu prostej nie trzymać siÄ™ drogi!No i cóż, Księże? - milczy!.milczy i zwiesiÅ‚ nos.Ale go puszczÄ™ wolno: - on dirait bien des choses!.(zamyÅ›la siÄ™)PELIKANCha! cha! cha! jeÅ›li Å›ledztwo jest niebezpieczeÅ„stwem,Toć by nas przecie piorun zaszczyciÅ‚ pierwszeÅ„stwem.KS.PIOTROpowiem wam dwie dawne, ale peÅ‚ne treÅ›ci.SENATOR(ciekawy)O piorunie? - Doktorze? - mów!150KS.PIOTR- dwie przypowieÅ›ci.Onego czasu w upaÅ‚ przyszli ludzie różniZasnąć pod cieniem muru; byli to podróżni.MiÄ™dzy nimi byÅ‚ zbójca; a gdy inni spali,AnioÅ‚ PaÅ„ski zbudziÅ‚ go: "WstaÅ„, bo mur siÄ™ wali".On zbójca byÅ‚ ze wszystkich innych najzÅ‚oÅ›liwszy:WstaÅ‚, a mur inne pobiÅ‚.On rÄ™ce zÅ‚ożywszyBogu dziÄ™kowaÅ‚, że mu ocalono zdrowie.A PaÅ„ski anioÅ‚ stanÄ…Å‚ przed nim i tak powie:"Ty najwiÄ™cej zgrzeszyÅ‚eÅ›! kary nie wyminiesz,Lecz ostatni najgÅ‚oÅ›niej, najhaniebniej zginiesz".A druga powieść taka.- Za czasu dawnego.Pewny wódz rzymski pobiÅ‚ króla potężnego;I kazaÅ‚ na Å›mierć zabić wszystkie niewolniki,Wszystkie rotmistrze puÅ‚ków i wszystkie setniki.Ale króla samego przy życiu zostawiÅ‚,Tudzież starosty, tudzież puÅ‚kowniki zbawiÅ‚.-I mówili do siebie gÅ‚upi wiÄ™znie owi:"BÄ™dziem żyć, podziÄ™kujmy za życie wodzowi".Aż jeden żoÅ‚nierz rzymski, co im posÅ‚ugowaÅ‚,RzekÅ‚ im: "ZaprawdÄ™ wódz was przy życiu zachowaÅ‚;Bo was przykuje przy swym tryumfalnym wozieI bÄ™dzie oprowadzaÅ‚ po caÅ‚ym obozie,I do miasta powiedzie; bo wy z tych jesteÅ›cie,Których wodzÄ… po Rzymie, onym sÅ‚awnym mieÅ›cie,Aby lud rzymski krzyknÄ…Å‚: "Patrzcie, co wódz zrobiÅ‚,On takie króle, takie puÅ‚kowniki pobiÅ‚."Potem, gdy was w Å‚aÅ„cuchach zÅ‚otych oprowadzi,151Odda was w rÄ™ce kata,a kat was osadziNa gÅ‚Ä™bokie, podziemne i ciemne wygnanie,KÄ™dy bÄ™dzie pÅ‚acz wieczny i zÄ™bów zgrzytanie".Tak mówiÅ‚ żoÅ‚nierz rzymski; do żoÅ‚nierza tegoKról gromiÄ…c rzekÅ‚: "Twe sÅ‚owa sÄ… sÅ‚owa gÅ‚upiego,CzyÅ› ty kiedy na ucztach z twoim wodzem siedziaÅ‚,AżebyÅ› jego rady, jego myÅ›li wiedziaÅ‚?"Zgromiwszy, piÅ‚ i Å›miaÅ‚ siÄ™ z swymi współwiÄ™zniami,Ze swymi hetmanami i puÅ‚kownikami.SENATOR(znudzony)Il bat la campagne.Księże, gdzie chcesz, ruszaj sobie.JeÅ›li ciÄ™ jeszcze zÅ‚owiÄ™, tak skórÄ™ oskrobiÄ™,%7Å‚e ciÄ™ potem nie pozna twa matka rodzonaI bÄ™dziesz mi wyglÄ…daÅ‚ jak syn Rollisona.(Senator odchodzi do swoich pokojów z Pelikanem.Ks.Piotr idzie ku drzwiom ispotyka Konrada, który, prowadzony na Å›ledztwo od dwóch żoÅ‚nierzy, ujrzawszyKsiÄ™dza wstrzymuje siÄ™ i patrzy naÅ„ dÅ‚ugo)KONRADDziwna rzecz, nie widziaÅ‚em nigdy tej postaci,A znam go, jak jednego z mych rodzonych braci.Czy to we Å›nie? - tak, we Å›nie, teraz przypomniaÅ‚em,Taż sama twarz, te oczy, we Å›nie go widziaÅ‚em.On to, zdaÅ‚o siÄ™, że miÄ™ wyrywaÅ‚ z otchÅ‚ani.(do KsiÄ™dza)Mój Księże, choć jesteÅ›my maÅ‚o sobie znani,Przynajmniej KsiÄ…dz miÄ™ nie znasz: przyjmij dziÄ™kczynienieZa Å‚askÄ™, którÄ… tylko zna moje sumnienie.152Drodzy sÄ… i widzianiwe Å›nie przyjaciele,Gdy prawdziwych na jawie widzim tak niewiele.Wez, proszÄ™, ten pierÅ›cionek, przedaj; daj poÅ‚owÄ™Ubogim, drugÄ… na mszÄ™ za dusze czyscowe;Wiem, co cierpiÄ…, jeżeli czyÅ›ciec jest niewolÄ…;Mnie, kto wie, czy już kiedy sÅ‚uchać mszy pozwolÄ….KS.PIOTRPozwolÄ… - Za pierÅ›cionek ja ci dam przestrogÄ™.Ty pojedziesz w dalekÄ…, nieznajomÄ… drogÄ™;BÄ™dziesz w wielkich, bogatych i rozumnych tÅ‚umie,Szukaj męża, co wiÄ™cej nizli oni umie;Poznasz, bo ciÄ™ powita pierwszy w ImiÄ™ Boże.SÅ‚uchaj, co powie.KONRAD(wpatrujÄ…c siÄ™)Coż to? tyżeÅ›?.czy być może?Stój na chwilÄ™.dla Boga.KS.PIOTRBywaj zdrów! nie mogÄ™.KONRADJedno sÅ‚owo.%7Å‚OANIERZNie wolno! każdy w swojÄ™ drogÄ™.-153SCENA IXNOC DZIADÓWOPODAL WIDA KAPLIC - SMTARZ - GUZLARZ I KOBIETA W %7Å‚AAOBIEGUZLARZJuż idÄ… w cerkiew gromadyI wkrótce zacznÄ… siÄ™ Dziady,Iść nam pora, już noc gÅ‚ucha.KOBIETAJa tam nie pójdÄ™, GuÅ›larzu,Ja chcÄ™ zostać na smÄ™tarzu,ChcÄ™ jednego widzieć ducha:Tego, co przed laty wieluZjawiÅ‚ siÄ™ po mym weselu,Co poÅ›ród duchów gromadyStanÄ…Å‚ nagle krwawy, blady,I mnie dzikim okiem Å‚owiÅ‚,I ani sÅ‚owa nie mówiÅ‚.GUZLARZOn żyÅ‚ może, gdym go badaÅ‚,Dlatego nie odpowiadaÅ‚.Bo na duchów zgromadzenie,W tajemniczÄ… noc na Dziady,Można wzywać żywych cienie.CiaÅ‚a bÄ™dÄ… u biesiadyAlbo u gry, albo w boju,I zostanÄ… tam w pokoju;154Dusza zwana po imieniuObjawia siÄ™ w lekkim cieniu;Lecz póki żyje, ust nie ma,Stoi biaÅ‚a, gÅ‚ucha, niema.KOBIETACoż znaczyÅ‚a w piersiach rana?GUZLARZWidać, że w duszÄ™ zadana.KOBIETAJa tu sama zgubiÄ™ drogÄ™.GUZLARZJa tu z tobÄ… zostać mogÄ™.Tam beze mnie zrobiÄ… czary,Jest tam inny guÅ›larz stary.-Czy sÅ‚yszysz te Å›piewy w dali?Już siÄ™ tam ludzie zebrali.PierwszÄ… klÄ…twÄ™ już zaklÄ™li,KlÄ…twÄ™ wianka i kÄ…dzieli,Wezwali powietrznych duchów.Widzisz tych Å›wiateÅ‚ tysiÄ…ce,Jakby gwiazdy spadajÄ…ce?Ten ognistych ciÄ…g Å‚aÅ„cuchów?To powietrznych roje duchów.Patrz, już nad kaplicÄ… Å›wiecÄ…Pod czarnym niebios obszarem,155Jak goÅ‚Ä™bie, kiedy lecÄ…W nocy nad miasta pożarem,OdbijajÄ…c żar ogniska,Ptastwo jak stado gwiazd bÅ‚yska.KOBIETAOn nie bÄ™dzie z tymi duchy!GUZLARZWidzisz, blask z kaplicy bucha,Teraz klÄ™li ognia wÅ‚adzÄ…;CiaÅ‚a w mocy zÅ‚ego duchaZ pustyÅ„, z mogiÅ‚ wyprowadzÄ….TÄ™dy bÄ™dÄ… ciÄ…gnąć duchy.Poznasz go, jeÅ›li pamiÄ™tasz,Ukryj siÄ™ ze mnÄ… w dÄ…b suchy,W ten dÄ…b suchy i wygniÅ‚y,Tu siÄ™ niegdyÅ› wróżki kryÅ‚y.Już rusza siÄ™ caÅ‚y smÄ™tarz,RozwierajÄ… siÄ™ mogiÅ‚y,WybuchnÄ…Å‚ pÅ‚omyk niebieski;PodskakujÄ… w górÄ™ deski,WysuwajÄ… potÄ™pieÅ„ceBlade gÅ‚owy, dÅ‚ugie rÄ™ce;Widzisz oczy jak żarzewie,Schowaj oczy, skryj siÄ™ w drzewie.Upiór z dala wzrokiem piecze,Lecz guÅ›larza nie urzecze.Ha!156KOBIETACo widzisz?GUZLARZTrup to Å›wieży!W nie zgniÅ‚ej jeszcze odziezy.Dymem siarki trÄ…ci wkoÅ‚o,Czarne ma jak wÄ™giel czoÅ‚o.Zamiast oczu - w jamach czaszki%7Å‚arzÄ… siÄ™ dwie zÅ‚ote blaszki,A w Å›rodku każdego kółkaSiedzi diablik, jak w zrenicy,I wywraca wciąż kozioÅ‚ka,Miga lotem bÅ‚yskawicy.Trup tu bieży, zÄ™bem zgrzyta,Z rÄ™ki przelewa do rÄ™ki,Jak gdyby z sita do sita,WrzÄ…ce srebro - sÅ‚yszysz jÄ™ki?WIDMOGdzie koÅ›ciół? - gdzie koÅ›ciół? gdzie Boga lud chwali?Gdzie koÅ›ciół, ach, pokaż, czÅ‚owiecze.Ach, widzisz, jak we Å‚bie ten dukat miÄ™ pali,Jak srebro stopione dÅ‚oÅ„ piecze.Ach, wylej, czÅ‚owieku, dla biednej sieroty,Dla wiÄ™znia jakiego, dla wdowy,Ach, wylej mi z rÄ™ki żar srebrny i zÅ‚oty,I dukat ten wyÅ‚up mi z gÅ‚owy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]