[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ty.ty zgodzisz się na to? - zapytała, szukając odpowiedzi wjego zamkniętej twarzy.Samochód zatrzymał się przed Bancroftem.- Nie - powiedział to w sposób tak uprzejmy i ostateczny, \e umysł Meredith przezchwilę nie zaabsorbował tego, co usłyszała.- Nie - powtórzyła niedowierzając.- Ale rozwód jest.- Zapomnij o tym! - warknął.- Zapomnij? Wszystko, czego chcę, zale\y od tego!- To cholerny pech.- W takim razie załatwię to bez twojej zgody! - odparowała.- Spróbuj tylko, a nadam temu taki rozgłos i smaczek, \e trudno ci będzie z tym \yć.Na dobry początek pozwę do sądu twojego pozbawionego charakteru bankiera i zarzucę murozbicie naszego związku.- Rozbicie.- Była zbyt zaskoczona, \eby zachować ostro\ność i wybuchnęła gorzkimśmiechem.- Postradałeś rozum? Jeśli to zrobisz, będziesz wyglądał jak niezguła, jakzdradzony mą\ o złamanym sercu.- A ty będziesz wyglądać jak wiarołomna \ona - skontrował.Zatrzęsła się z wściekłości.- Cholerny egoisto! - wybuchnęła, pąsowiejąc.- Jeśli ośmielisz się publicznieośmieszyć Parkera, zamorduję cię własnymi rękami.Nie jesteś go wart.Do pięt mu niedorosłeś! - eksplodowała.- On jest dziesięć razy bardziej mę\czyzną ni\ ty! Nie musi iść dołó\ka z ka\dą kobietą, którą pozna.Ma zasady, jest d\entelmenem, ale ty tego nie zrozumiesz,bo pod tym szytym na miarę garniturem ciągle jesteś niczym innym, jak tylko brudnymhutnikiem z brudnej mieściny, z brudnym ojcem pijakiem.- A ty - powiedział dziko - jesteś ciągle pozbawioną zasad moralnych, zadufaną wsobie suką!Meredith zrobiła szybki obrót z dłonią gotową do wymierzenia policzka i stłumiłanagle okrzyk bólu.To Matt uchwycił jej nadgarstek zaledwie centymetr od swojej twarzy.Trzymał go w mia\d\ącym uścisku i aksamitnym głosem zagroził:- Jeśli komisja ziemska w Southville nie zmieni swojej decyzji, nie będzie \adnychdalszych dyskusji o rozwodzie.Jeśli zdecyduję się dać ci rozwód, to jego warunki będędyktować ja, a ty i twój ojciec zgodzicie się na nie.- Zwiększył nacisk na jej nadgarstek iprzyciągnął ją do przodu.Ich twarze oddalone były od siebie zaledwie o centymetry.-Zrozumiałaś mnie, Meredith? Ty i twój ojciec nie macie nade mną \adnej władzy.Zróbjeszcze chocia\ raz coś wbrew moim interesom, a będziesz \ałowała, \e to nie twoja matkapozbyła się ciebie, zanim cię urodziła!Wyrwała ramię z jego uścisku.- Jesteś potworem! - zasyczała.Kilka kropli deszczu spadło jej na policzki.Chwyciłaswoje rękawiczki i torebkę.Kierowcę i goryla w jednej osobie obrzuciła druzgoczącymspojrzeniem.Trzymał otwarte dla niej drzwiczki samochodu i obserwował ich słowną bitwę zentuzjastycznym podnieceniem widza meczu tenisowego.Kiedy wysiadła z samochodu, Ernest, który nie od razu ją rozpoznał, ruszył do przodugotów bronić jej przed gro\ącym jej nie zidentyfikowanym niebezpieczeństwem.- Widziałeś tego mę\czyznę w samochodzie? - zapytała ostro odzwiernego.Kiedypotaknął, powiedziała: - To dobrze, bo jeśli on kiedykolwiek pojawi się w pobli\u tegosklepu, masz wezwać policję!ROZDZIAA 28Joe O'Hara podjechał do krawę\nika przed budynkiem Intercorpu.Jeszcze zanimzdą\ył się zatrzymać, Matt, z nadmierną energią otworzył drzwiczki i wyskoczył zsamochodu.- Wezwij Toma Andersona - polecił pannie Stern, zmierzając po lunchu zamaszystymkrokiem do swojego gabinetu.- Potem spróbuj znalezć mi jakąś aspirynę.W dwie minuty pózniej pojawiła się przy jego biurku ze szklanką zimnej wody idwiema aspirynami.- Pan Anderson ju\ wje\d\a na górę - powiedziała, obserwując jego twarz, kiedypopijał tabletki.- Ma pan bardzo napięty rozkład dnia.Mam nadzieję, \e nie łapie pan grypy.Pana Harsha nie ma dzisiaj z tego powodu, tak samo jak dwóch wiceprezydentów i połowydziału przetwarzania danych.Ta grypa zaczyna się bólem głowy.Jako \e panna Stern nigdy nie wykazywała nadmiernego zainteresowania jego stanemzdrowia, było oczywiste dla Matta, \e jedyną przyczyną tego zainteresowania teraz byłatroska o to, \eby udało mu się zrealizować plan dnia.- To nie jest grypa - powiedział krótko.- Ja nigdy nie choruję.- Bezwiednierozmasował bolące mięśnie karku.Ból głowy, który rano był tylko niewielkim, dokuczliwymdyskomfortem, teraz zaczynał pulsować.- Jeśli to jest grypa, mo\e trwać całe tygodnie, a nawet przekształcić się w zapaleniepłuc.Coś takiego przydarzyło się pani Morris z reklamy i panu Lathrup z personalnego.Obydwoje są w szpitalu.Mo\e powinien pan wypocząć, zamiast jechać w przyszłymtygodniu do Indiany.Inaczej pana rozkład.- Nie mam grypy - obwieścił zwięzle.- Po prostu boli mnie głowa.Ton jego głosu zmroził ją.Obróciła się na pięcie i wymaszerowała z gabinetu,zderzając się po drodze z Tomem Andersonem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]