[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Eddard Stark jęknął i otworzył oczy.Przez wysokie okna Wieży Namiestnika wlewało się światło księżyca.- Lordzie Eddard? - Nad jego łóżkiem stał cień.- Jak… jak długo? - Prześcieradła miał splątane, nogę umocowaną na szynie i zawiniętą bandażami.Aż do boku czuł strumień tępego bólu.- Sześć dni i siedem nocy.- Głos należał do Yayona Polle’a.Zarządca podsunął mu do ust puchar.- Wypij, panie.- Co?…- To tylko woda.Maester Pycelle powiedział, że będziesz odczuwał pragnienie.Ned napił się.Usta miał spieczone i popękane.Woda była słodka jak miód.- Król zostawił rozkazy - powiedział Yayon Poole, zabierając pusty puchar.- Będzie chciał z tobą rozmawiać, panie.- Rano - odparł Ned.- Kiedy nabiorę siły.- Potrzebował trochę czasu, ponieważ sen całkowicie go osłabił.- Panie - powiedział Poole.- Król nakazał, abyś przybył do niego, gdy tylko otworzysz oczy.- Zarządca zajął się zapalaniem świecy przy łóżku.Ned zaklął pod nosem.Robert nigdy nie był cierpliwy.- Powiedz mu, że jestem zbyt słaby, by pójść do niego.Jeśli ma życzenie rozmawiać ze mną, chętnie przyjmę go tutaj.Mam nadzieję, że obudzisz go z głębokiego snu.I przyślij… - Chciał już powiedzieć: Jory’ego, ale zaraz sobie przypomniał.- Przyślij kapitana straży.Alyn wszedł do sypialni kilka chwil po wyjściu zarządcy.- Panie.- Poole mówi, że leżę tu od sześciu dni - powiedział Ned.- Powiedz mi, co się dzieje.- Królobójca uciekł z miasta - odparł Alyn.- Podobno wrócił do Casterly Rock, żeby przyłączyć się do swojego ojca.Wszyscy mówią o tym, jak lady Catelyn uwięziła Karła.Wystawiłem dodatkowe straże.- Dobrze zrobiłeś - pochwalił go Ned.- A moje córki?- Były z tobą przez cały czas, panie.Sansa modli się w cichości, ale Arya… - Zawahał się.- Nie powiedziała ani słowa, od dnia kiedy cię tutaj przynieśli.Jest taka zawzięta.Nie widziałem podobnego gniewu u dziewczynki.- Bez względu na wszystko - powiedział Ned - macie strzec moich córek.Obawiam się, że to dopiero początek.- Będą bezpieczne, lordzie Stark - powiedział Alyn.- Gwarantuję życiem.- Jory i pozostali…- Powierzyłem ich ciała milczącym siostrom.Zostaną wysłane na północ, do Winterfell.Jory z pewnością chciałby spocząć u boku swojego dziadka.Dziadka, ponieważ ojciec Jory’ego leżał pochowany daleko na południu.Martyn Cassel zginął razem z innymi.Później Ned zburzył wieżę, a z jej skrwawionych kamieni kazał usypać osiem kopców.Podobno przed zburzeniem Rhaegar nazywał tamto miejsce Wieżą Radości, lecz dla Neda stanowiła ona gorzkie wspomnienie.Walczyli we trzech przeciwko siedmiu, lecz tylko dwóm udało się przebić: był to Eddard Stark i mały wyspiarz, Howland Reed.Ned uznał, że powrót snu po tylu latach nie wróży nic dobrego.- Dobrze się spisałeś, Alynie - mówił Ned, kiedy wrócił Yayon Poole.Zarządca skłonił się nisko.- Jego Miłość w towarzystwie Królowej.Ned podciągnął się wyżej i zamrugał gwałtownie, czując ból w nodze.Nie spodziewał się Cersei.Jej przybycie zaniepokoiło go.- Wprowadź ich i zostaw nas samych.Nie chcę, by cokolwiek z naszej rozmowy wyszło poza ściany tego pokoju.- Poole wycofał się.Robert ubrał się starannie.Włożył czarny, aksamitny kubrak z wyszytym na piersi złotą nicią jeleniem Baratheonów, na to nałożył złocistą opończę z płaszczem w czarno-złote kwadraty.W dłoni trzymał dzban z winem, którego dużo już wypił, o czym świadczył wyraźny rumieniec.Za nim weszła Cersei Lannister; we włosach miała tiarę z brylantami.- Wasza Miłość - powiedział Ned.- Wybacz, że nie mogę wstać.- Nieważne - mruknął Król.- Chcesz wina? Z Arbor.Dobre.- Trochę - powiedział Ned.- Głowę mam jeszcze ciężką od makowego mleka.- Inny na twoim miejscu cieszyłby się, że ma ją jeszcze na karku - wtrąciła Królowa.- Zamilknij, kobieto - warknął Robert.Podał Nedowi puchar z winem.- Noga jeszcze cię boli?- Trochę - odparł Ned.W głowie mu się kręciło, ale nie chciał przyznać się do słabości w obecności Królowej.- Pycelle zapewnia, że rana się zagoi.- Robert zmarszczył brwi.- Zakładam, że wiesz, co zrobiła Catelyn.- Wiem.- Ned upił trochę wina.- Moja pani żona nie jest niczemu winna.Wszystko, co uczyniła, zrobiła na moje polecenie.- Wcale mi się to nie podoba, Ned - mruknął Robert.- Jakim prawem ośmielasz się nastawać na moją rodzinę? - zapytała Cersei gniewnym głosem.- Za kogo ty się uważasz?- Jestem Namiestnikiem Króla - odpowiedział Ned z chłodną uprzejmością.- Otrzymałem ten urząd z rąk twojego męża, by utrzymywać królewski pokój i wymierzać jego sprawiedliwość.- Ty byłeś Namiestnikiem, teraz zaś… - zaczęła Cersei.- Cicho! - ryknął Król.- Zadałaś mu pytanie, a on na nie odpowiedział.- Cersei umilkła, blada z wściekłości, a Robert odwrócił się znowu do Neda.- Utrzymywać królewski pokój, mówisz.Zginęło siedmiu ludzi…- Ośmiu - poprawiła go Królowa.- Tregar zmarł rano od rany, którą zadał mu lord Stark.- Uprowadzenie na królewskim trakcie i pijacka burda na ulicy - powiedział Król.- Ned, nie będę tego tolerował…- Catelyn miała powody, żeby zatrzymać Karła…- Powiedziałem, że nie będę tego tolerował! Do diabła z powodami.Każesz jej natychmiast uwolnić karła i pogodzisz się z Jaim’em.- Na moich oczach zaszlachtowali trzech z moich ludzi tylko dlatego, że Jaime zapragnął mnie ukarać.I miałbym o tym zapomnieć?- To nie mój brat stał się przyczyną tego sporu - powiedziała Cersei do Króla.- Lord Stark wracał pijany z burdelu.Jego ludzie zaatakowali Jaime’a oraz żołnierzy, tymczasem jego żona napadła na Tyriona.- Znasz mnie dobrze, Robercie - powiedział Ned.- Jeśli wątpisz w moje słowa, zapytaj lorda Baelisha.Był tam ze mną.- Rozmawiałem z Littlefingerem - powiedział Robert.- Twierdzi, że pojechał po Straż Miejską, zanim jeszcze zaczęła się walka.Jednakże przyznaje, że wracaliście z jakiegoś burdelu.- Z jakiegoś burdelu? A niech cię, Robercie.Pojechałem tam zobaczyć twoją córkę! Matka nazwała ją Barra.Jest bardzo podobna do pierwszego dziecka, które spłodziłeś, kiedy jeszcze byliśmy chłopcami w Yale.- Mówiąc to, nie spuszczał wzroku z Królowej, lecz jej twarz pozostała blada i niewzruszona, ukryta za maską obojętności.Za to Robert mocno się zaczerwienił.- Barra - mruknął.- I co, mam się z tego cieszyć? A niech ją.Myślałem, że ma więcej rozumu.- Ona jest dziwką i pewnie nie ma więcej niż piętnaście lat, a ty oczekiwałeś od niej rozsądku? - powiedział Ned tonem niedowierzania.Ból dokuczał mu bardzo, dlatego czuł, że traci panowanie nad sobą.- Ten głupi dzieciak zakochał się w tobie, Robercie.Król zerknął na Królową.- To nie jest temat do rozmowy w obecności Królowej.- Jej Miłość z niechęcią słucha wszystkiego, co mam do powiedzenia - odparł Ned.- Podobno Królobójca uciekł z miasta.Pozwól mi sprowadzić go tutaj.- Król zakołysał winem w pucharze zamyślony, a potem napił się łyk.- Nie - odpowiedział.- Dość już.Jaime zabił trzech twoich ludzi, ty pięciu jego.Wystarczy.- Czy takie masz wyobrażenie o sprawiedliwości? - wybuchnął Ned.- Jeśli tak, to cieszę się, że nie jestem już twoim Namiestnikiem.Królowa spojrzała na męża.- Gdyby ktokolwiek ośmielił się przemawiać do Targaryena, tak jak on mówi do ciebie…- Bierzesz mnie za Aerysa? - przerwał jej Robert.- Brałam cię za Króla.Na mocy małżeńskiego prawa i łączących nas więzi Jaime i Tyrion są także twoimi braćmi.Starkowie przepędzili jednego z nich, a drugiego uwięzili.Ten człowiek znieważa cię każdym swoim oddechem, a ty stoisz tu pokornie i pytasz, czy boli go noga, czy może chce wina.Twarz Roberta pociemniała z gniewu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]