[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odparł zgodnie z prawdą, że nie ma pojęcia, gdzie tamten może być.Widać nie było go na statku.Kiedy zobaczył Feniksa w pełnej okazałości, aż przystanął na chwilę.Widok był monumentalny, nawet w tym olbrzymim przecież schronie.Statek z trudem się mieścił.- Ciekawe, jak go tu wprowadzili? - pomyślał i zaraz przypomniał sobie o zadaniu.Wszystko szło jak po maśle.Dopiero przy wejściu do windy prowadzącej na górę ktoś się nim zainteresował naprawdę.- Szkoda czasu, wszyscy poszli na obiad - uprzedził go dyżurny sierżant.- Nie wszyscy - stwierdził Al, dając tonem i zachowaniem do zrozumienia, że właśnie wrobiono go w pilną robotę.- Powariowali z tym tempem!- Fakt - zgodził się z nim żołnierz.- Jakby to było diabli wiedzą co! Pan przynajmniej nie musiał tu siedzieć półtora miesiąca, jak my.- Ale teraz posiedzimy razem - zaśmiał się gorzko Al i wszedł do windy podnosząc dłoń z wyciągniętym w górę kciukiem.- Już niedługo - dodał i pojechał na górę.Kiedy znalazł się w śluzie musiał stanąć na chwilę, żeby jeszcze raz upewnić się, że niczego nie pomylił.Wiedział, że Feniks jest największym z dotąd zbudowanych statków, ale co innego wiedzieć, a co innego zobaczyć na własne oczy.Na planach to wszystko wyglądało jakoś bardziej normalnie.W rzeczywistości nawet rozmiary śluzy były olbrzymie.Wszystko się jednak zgadzało.Lewe drzwi to wejście do korytarza prowadzącego do wind.Prawe były wejściem do magazynu.Spojrzał na zegarek.Za jakiś kwadrans powinno tu być znowu tłoczno.Już teraz chyba wszyscy powoli kończą jeść.Przy windzie spotkał Tatianę Monk.- Pan nowy? - zapytała widząc jego wahanie.- Nic się przed wami nie ukryje! - odparł, uśmiechając się jak mógł najszczerzej.Wiedział, że pracownicy nie byli przyzwyczajeni do mutantów równie mocno, jak piloci.Jego zachowanie musiało więc wyglądać normalnie.- Przecież Kir mówił, żebyście nie chodzili sami.Spodziewamy się sabotażu - stwierdziła, przypatrując się mu uważniej.- Al wiedział, że jego odpowiedź będzie decydować o życiu i śmierci.- Wasz admirał popędza nas jak diabli, a chce żeby chodzić razem! Proszę z tym do Głównego! Ja tu nie jestem od gadania.Kazali mi sprawdzić zwój numer sześć w trzeciej komorze silnikowej, bo Głównemu śniło się w nocy, że go źle zabezpieczyli.Szczerze mówiąc, też to uważam za idiotyzm!Tatiana spojrzała na niego jakby cieplej.- Co zrobić stwierdziła tonem, który przy odrobinie dobrej woli można by uznać za pojednawczy.- Nie chcemy wylecieć w powietrze.Al puknął trzy razy w najbliższą ścianę z miną kogoś, kto usłyszał największe bluźnierstwo wszechczasów.- Wy wylecicie w powietrze, a nas będą wieszać - stwierdził z oburzeniem.- To pudło kosztowało czteroletni budżet Floty.- To co? Mogę jechać, czy zaczekamy na resztę? - zapytał, żeby uśpić do końca podejrzenia.- Zaraz powinni tu być - dodał uśmiechając się zalotnie do Tatiany.- Właściwie moglibyśmy sobie pogadać.Macie tu przecież niezły salon.- Lepiej niech pan jedzie - stwierdziła Tatiana, udając zadowolenie.Al doskonale wiedział, że mutantki w ostatnich tygodniach stały się bardzo modne wśród męskiego personelu Floty, bo wszyscy podejrzewali, że niedługo już zabawią na Ziemi.Kiedy drzwi windy zamknęły się za nim, bał się nawet oddychać aż do samego dołu.Nikt nie wiedział jak daleko sięga telepatia mutantów, choć wielu specjalistów twierdziło, że ściany Feniksa powinny ją mocno ograniczać.Al nie miał najmniejszego zamiaru korzystać z nadarzającej się właśnie możliwości sprawdzenia tych założeń.Wysiadł na poziomie maszynowni i teraz już pewniejszym krokiem ruszył wykonać swoje zadanie.Do maszynowni, skąd dopiero można było przejść do tunelu prowadzącego do dysz i luster, było osiemdziesiąt metrów.Na czterdziestym metrze Al Nikrom przestał być sobą.Zachowywał się pozornie tak samo normalnie.To znaczy szedł w napięciu i z czujnością, ale w oczach jego nie można było już nic wyczytać.Pierwszą czynnością było dojście do drzwi otwierających komorę reaktora.Drugą, ich otwarcie i zamknięcie za sobą.Następne cztery czynności polegały na upewnieniu się, czy w pobliżu nie ma nikogo, dotarciu do zaworu awaryjnego dostarczania paliwa umieszczonego w dolnej części dziesięciometrowej średnicy reaktora i otworzeniu go.Po tej ostatniej czynności pracę za niego zaczynał wykonywać automat sterujący zaworem.W rezultacie jego działania przed Alem otworzył się maleńki podajnik, w którym zwykle umieszcza się kapsułkę ze wzbogaconą mieszanką wodorową.Głównie w przypadku, jeżeli załoga chce dłuższy czas lecieć na ciągu ponadmaksymalnym.Poza tym, można było tędy podawać ręcznie paliwo w przypadku awarii głównego podajnika.To była już czysta teoria, bo nigdy nie zdarzyło się, żeby jednocześnie zawiodły wszystkie trzy niezależne układy takiego reaktora.Szóstą czynnością Ala było wyjęcie z kieszeni plastykowego pakieciku o wymiarach kapsuły.Ułożył ją w podajniku i od tej pory rozpoczął się wycofywać.Podajnik automatycznie zamykał wszelkie zawory i w minutę potem wrzucał kapsułę do podajnika paliwa, gdzie ulegała całkowitemu zniszczeniu.Sama kapsułka nie zawierała bowiem paliwa, a z reguły wykonana była z materiału wzbogacającego.Wrócił do drzwi i delikatnie je otworzył.Potem upewnił się, że nikogo w pobliżu nie widzi.Otworzył je więc szerzej i wyszedł zamykając za sobą.Po przejściu dziesięciu kroków znów był sobą.Nie pamiętał niczego ze swoich działań sprzed kilku chwil.Cała akcja trwała dokładnie jedną minutę i trzy sekundy.- Cholera pomyślał ze zdziwieniem - zagapiłem się.Ze zdwojoną uwagą rozejrzał się dookoła.Dalej był sam.Ruszył więc w stronę tunelu prowadzącego do dysz i luster.* * *Tatiana Monk patrzyła przez chwilę w zamknięte drzwi windy i zastanawiała się, czy jednak nie sprawdzić tego inżyniera telepatycznie.Nie zrobiła tego, bo Kir prosił o unikanie zadrażnień z ekipą techniczną za wszelką cenę.Ten facet wydał się jej podejrzany.Potem przestała go podejrzewać i dopiero kiedy zamknęły się za nim drzwi windy jej obawy wróciły ze zdwojoną siłą.Nie mogła sobie w pierwszej chwili uświadomić, co takiego było w nim fałszywe.Telepatycznie nie była w stanie go dosięgnąć.Feniks ekranował wszelkie myśli.Poszła więc w kierunku śluzy.Wywołała dyżurnego na dole i kazała się połączyć z Głównym Inżynierem.- Tu Tatiana.Czy pan wysyłał do nas kogoś, żeby sprawdził jakiś zwój w trzeciej komorze? - zapytała, wciąż wahając się.- Nigdy w życiu! odparł zaniepokojony głos
[ Pobierz całość w formacie PDF ]