[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No ale już nie wiem, co mam ci jeszcze powiedzieć, Wa­leczny, już mi się skończyła cała historia.- Dobrze, bardzo dobrze, Maclovia, rzeczywi­ście, dziękujemy ci za twoją szczerą i spontaniczną wypowiedź w imieniu słuchaczy Głosu Walecznego z Radia Amazonas, którzy, o czym jestem w pełni przekonany, rozumieją twój dramat i litują się nad twoim losem.Jesteśmy ci bardzo zobowiązani za to, że dałaś odważnie świadectwo prawdzie uja­wniając niemoralną działalność Sinobrodego znad rzeki Itaya, choć nie możemy przyznać ci racji, że wszystkie twoje nieszczęścia wzięły się stąd, iż opuściłaś Pantiland.Sądzimy, że ów podejrzany pan Pantoja, wyrzuciwszy cię z pracy, zrobił ci, oczywiście nie mając wcale takiego zamiaru, wiel­ką przysługę, dał ci bowiem szansą moralnego odrodzenia i powrotu do życia godziwego i nor­malnego, czego, mamy nadzieję, pragniesz i co na pewno szybko osiągniesz.Do widzenia, Maclovia.Chwila muzyki.Reklamy handlowe nagrane na płycie i taśmie: 30 sekund.Chwila muzyki.Ostatnie słowa tej nieszczęśliwej kobiety, z któ­rej wyznaniem przed chwilą państwa zapoznali­śmy - mam na myśli ekswizytantkę Maclovię - dramatycznie rozjątrzyły ranę pewnej tragicznej i bolesnej sprawy, która oddaje lepiej niż foto­grafia czy film w technikolorze osobowość postaci, mającej na swoim koncie rzadki i ponury wyczyn stworzenia w Iquitos najmniej podejrzanego i naj­potężniejszego domu schadzek w Peru, a może i w całej Ameryce Łacińskiej.Albowiem w rze­czywistości, co jest pewne i uwierzytelnione, pan Pantaleon Pantoja ma rodzinę, a raczej miał ją i prowadził podwójne życie, z jednej strony grzę­znąc w cuchnącym bagnie seksualnego handlu, z drugiej zaś pozorując czcigodne i zacne życie ro­dzinne, wspomagany nieświadomością, w jakiej utrzymywał najbliższe sobie istoty, niewiedzą żo­ny i małej córeczki o swej rzeczywistej i intratnej działalności.Ale pewnego dnia prawda dotarła do nieszczęśliwej rodziny i niewiedza żony ustąpiła miejsca przerażeniu, zawstydzeniu i słusznemu oburzeniu.Dumnie, z całą godnością znieważonej matki, żony oszukanej w tym, co w swym hono­rze uważała za najświętsze, ta zacna dama z de­terminacją powzięła decyzję opuszczenia domu zbrukanego skandalem.Na lotnisku Teniente Bergeri w Iquitos, pragnąc przekazać jej ból, chcąc towarzyszyć jej aż do schodków nowoczesnego sa­molotu Faucett, który drogą powietrzną miał ją oddalić od naszego ukochanego miasta, obecny był Waleczny!Chwila muzyki, dźwięk silnika samolotowego, wznosi się, opada, pozostaje w tle dźwiękowym.- Dzień dobry szanownej pani.Pani Pantoja, prawda? Miło mi panią poznać.- Tak, ja.A kim pan jest? Co pan trzyma w rę­ku? Gladys, córeńko, uspokój się, nie psuj mi nerwów.Alicja, daj jej smoczek, może się to dziecko uspokoi.- Waleczny, Radio Amazonas, do usług szano­wnej pani.Czy pani pozwoli zająć sobie parę se­kund cennego czasu i udzieli nam wywiadu?- Wywiadu? Ze mną? A to z jakiej racji?- O pani mężu, proszę pani.O przesławnym, powszechnie znanym Pantaleonie Pantoja.- Niech pan po wywiad pójdzie do niego sa­mego, proszę pana, ja już o tym panu nie chcę nic słyszeć ani o jego sławie, bo śmiech mnie bierze, ani o tym ohydnym mieście, którego mam nadzieję nie zobaczyć już nigdy więcej, nawet na obrazku.Zaraz.Proszę pana, proszę się odsunąć, czy pan nie widzi, że pan się pcha na dziecko? - Rozumiem pani ból i rozumieją go słucha­cze, proszę przyjąć do wiadomości, że może pani liczyć na naszą sympatię.Wiemy, że jedynie cier­pienie pchnęło panią do tak obraźliwej wypowiedzi o Perle Amazonii, która niczym pani nie skrzyw­dziła.Raczej to pani mąż wyrządza tej ziemi wiel­ką krzywdę.- Przepraszam cię, Alicjo, ja wiem, że jesteś loretanką, ale przysięgam ci, tak się nacierpiałam w tym mieście, że nienawidzę go z całego serca i nigdy tu nie wrócę, to ty będziesz musiała przy­jeżdżać do mnie do Chiclayo.No i patrz, znowu mi się chce płakać, i to przed wszystkimi, ojej, Alicja, co za wstyd.- Nie płacz, Pochita, no nie płacz, trzymaj się.A ja idiotka nawet chusteczki nie wzięłam, ze so­bą.Daj, wezmę maleńką, potrzymam ci ją.- Pozwoli pani, że będę służyć moją chusteczką.Proszę bardzo, proszę, błagam.Proszę się nie wsty­dzić łez, płacz jest u kobiety tym, czym rosa u kwiatów, proszę pani.- A pan czego jeszcze tutaj chce, no i widzisz, Alicja, co za nudziarz.Powiedziałam już, że nie dam panu żadnego reportażu o moim mężu, który niedługo już nim nie będzie, bo przysięgam ci, Alicja, jak tylko przyjadę do Limy, to idę do adwokata i żądam rozwodu.I na pewno mnie oddadzą małą, niech się tylko dowiedzą o tych świństwach, co ten podlec tutaj robi.- O właśnie, właśnie na ten temat śmieliśmy oczekiwać jakiejś pani deklaracji, chociaż kilku słów, pani Pantoja.Bo jak z tego widać, wiadoma jest pani owa niepospolita handlowa działalność, którą- Proszę już sobie pójść, niech pan sobie już idzie, jeśli pan nie chce, żebym wezwała policję.Już mam pana powyżej uszu, ostrzegam pana, nie mam nastroju, żeby w tej chwili wysłuchiwać chamstw.- Lepiej go nie obrażaj, Pochita, jak cię za­atakuje w swym programie, to co ludzie powiedzą, będą plotkować jeszcze bardziej.Proszę pana, niech ją pan zrozumie, ona jest bardzo przygnębiona, odjeżdża z Iquitos i nie ma ochoty mówić przez radio o swojej udręce.Niech pan to zrozumie.- Oczywiście, że rozumiemy, szanowna pani.Wiedząc, że pani Pantoja ma zamiar wyjechać w związku z niezbyt zaszczytną działalnością, której poświęca się w tym mieście pan Pantoja i która spotkała się z energicznymi słowami pro­testu obywateli, my- Och, co za wstyd, Alicjo, wszyscy o tym wiedzą, wszyscy o tym wiedzieli oprócz mnie, co za idiotka, co za idiotka, nienawidzę tego bandyty, jak mógł mi zrobić coś takiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl