[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemniej, wydaje mi się, że trudno być w II połowie XX wieku pełnym człowiekiem, jeśli się nie pomyśli chociaż czasem o owej, dotąd nie znanej wspólnocie rozumnych, do której ponoć należymy.IV.IntelektronikaPowrót na ziemięMamy rozważyć, czy przejawiająca się w technoewolucji działalność rozumna jest dynamicznym procesem trwałym, nie zmieniającym swego ekspansywnego charakteru przez czas dowolnie długi, czy też musi się ona przekształcać, aż jej podobieństwo do własnego stanu początkowego znika.Chciałbym podkreślić, że rozważanie to będzie się różniło w istotny sposób od cyklu kosmicznego, który je poprzedził.Wszystko, cośmy mówili o cywilizacjach gwiezdnych, nie było płodem jałowych spekulacji — niemniej rozpatrywane hipotezy opierały, się z kolei na innych hipotezach, przez co prawdopodobieństwo wysnuwanych wniosków bywało nieraz nikłe.Zjawiska, o których będziemy mówić teraz, stanowią prognozy, oparte na faktach doskonale znanych i dokładnie zbadanych.Tak więc prawdopodobieństwo procesów, jakie przedstawimy, jest nieporównanie większe od tego, jakie cechowało dyskusję gęstości cywilizacyjnej Wszechświata.Rozpatrzymy przyszłość cywilizacji — pod kątem możliwości rozwojowych nauki.Łatwo powiedzieć, że nauka będzie się rozwijała „zawsze”, że im więcej będziemy poznawali, tym więcej stanie przed nami nowych problemów.Czy ten proces nie będzie miał żadnych ograniczeń? Wydaje się, że tak —że lawinowe tempo poznania ma swój pułap i że, co więcej, już niedługo do niego dotrzemy.Rewolucja Przemysłowa rozpoczęła się w wieku XVII.Korzenie jej, czy raczej lonty — była bowiem podobna bardziej do wybuchu aniżeli do powolnego dojrzewania — sięgają daleko w przeszłość.Na pytanie o „pierwszą j przyczynę” nauki Einstein odpowiedział w sposób tyleż zabawny, co celny: „Nikt się nie drapie, jeśli go nie swędzi”.Naukę, jako siłę napędową ; technologii, uruchomiły potrzeby społeczne.Uruchomiły, upowszechniły, ) nadały jej przyśpieszenie, ale jej nie stworzyły.Prapoczątki nauki sięgają j czasów babilońskich i greckich.Zaczęła się od astronomii, od badania l mechaniki niebios.Wielkie regularności tej mechaniki powołały do życia pierwsze systemy matematyczne, nieporównanie bardziej zawiłe od tych pierwocin rachunku, jakich wymagała starożytna technologia (pomiarów gruntu, budowli itp.).Przy tym Grecy wytworzyli formalne systemy aksjomatyczne (geometria Euklidesa), Babilończycy zaś — niezależną od geometrii arytmetykę.Pierworództwo astronomii w rodzinie nauk dostrzega historyk nauki po dzień dzisiejszy.Druga po niej narodziła się fizyka eksperymentalna, powstała w znacznej mierze pod wpływem pytań stawianych przez astronomię.Fizyka z kolei zapłodniła chemię i wyrwała ją — jakże późno — z mitologicznego snu alchemików.Ostatnią bodaj z dyscyplin przyrodniczych, która już na przełomie naszego wieku wyszła z mgły niesprawdzalnych pojęć, była biologia.Wskazuję tu tylko na przyczyny powstania doniosłe, ale nie wyłączne, ponieważ wzajemne krzyżowanie się wyników poszczególnych nauk przyśpieszało ich wzrost i powstanie nowych ich gałęzi.Z powiedzianego wynika dobitnie, że zarówno „matematyczny duch” nauki współczesnej, jak i jej materialne narzędzie — metoda eksperymentu — istniały już, jakkolwiek zalążkowe, przed Rewolucją Przemysłową.Rewolucja ta nadawała nauce rozmach, ponieważ połączyła wiedzę teoretyczną i praktykę wytwórczą; dzięki temu Technologia od trzystu lat łączy się dodatnim sprzężeniem zwrotnym z Nauką.Uczeni przekazują odkrycia Technologom, a jeśli rezultaty okazują się owocne, badania natychmiast ulegają „wzmocnieniu”.Sprzężenie jest dodatnie, gdyż negatywna postawa Technologów wobec jakiegoś odkrycia Uczonych jeszcze nie oznacza likwidacji badań teoretycznych w tym kierunku.Zresztą świadomie uprościłem charakter związków między obiema dziedzinami: są bardziej zawiłe, aniżeli mógłbym je tu przedstawić.Ponieważ nauka jest zdobywaniem informacji, o tempie jej rozwoju wcale dokładnie świadczy ilość wychodzących periodyków fachowych.Ilość ta wzrasta wykładniczo od XVII wieku.Co 15 lat ilość pism naukowych podwaja się.Zazwyczaj wzrost wykładniczy jest fazą przejściową i nie trwa długo.Tak jest przynajmniej w Naturze.Wykładniczo, to jest do potęgi, rośnie przez krótki czas embrion albo kolonia bakterii na pożywce.Można obliczyć, jak szybko kolonia bakterii obróciłaby w swe ciała masę całej Ziemi.W rzeczywistości środowisko rychło ograniczą taki typ wzrostu, wskutek czego przechodzi on w liniowy albo w stagnację ze spadkiem liczebności.Rozwój nauki, określony przez wzrost liczby informacji naukowych, jest jedynym znanym nam zjawiskiem, które przez trzysta lat nie zmienia swego zdumiewającego tempa.Prawo wzrostu wykładniczego powiada, że dany zbiór rośnie tym szybciej, im jest liczebniejszy.Jego przejawy w nauce powoduje to, że każde odkrycie rodzi całą serię nowych odkryć, przy czym ilość takich „narodzin” jest ściśle proporcjonalna do rozmiarów „populacji odkryć” w danym czasie.Obecnie wychodzi ponad 100 000 periodyków naukowych.Jeśli tempo przyrostu się nie zmieni, w roku 2000 będzie ich wychodziło milion.Ilość uczonych także rośnie wykładniczo.Jak obliczono, gdyby wszystkie uniwersytety i uczelnie USA od dzisiaj jęły produkować wyłącznie fizyków, zabraknie ludzi (nie kandydatów na studentów, ale w ogóle ludzi, wliczając w to dzieci, starców i kobiety) z końcem następnego stulecia.Taki więc, przy obecnym tempie przyrostu naukowego, za jakichś 50 lat każdy mieszkaniec Ziemi byłby uczonym.To jest „pułap bezwzględny”, którego, oczywiście przekroczyć nie można, bo wtedy jeden człowiek musiałby być jednocześnie kilkoma uczonymi naraz.A zatem wzrost wykładniczy nauki zahamuje brak rezerw ludzkich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]