[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jednak obecnie wewnątrz (czy dookoła) darwinizmu i neodarwinizmu panują dość gwałtowne spory, ponieważ samo pojęcie „ewolucji naturalnej” (przez dobór, także płciowy, dzięki genom, „rozszerzonym fenotypom” itd.) jest właściwie workiem, do którego różni ewolucjoniści, jak Gould albo Dawkins, pakują nietożsame, a częściowo nawet sprzeczne hipotezy.Nie jest oryginalnym efektem przemyśleń moich teza, że „totalny” redukcjonizm, który chce „upchać” wszystkie napędowe czynniki ewolucyjnych procesów do jakiegoś jedynego „motoru”, to grube uproszczenie.Nasz zasób wiedzy o ewolucji, pochodzący w przeważnej mierze z paleontologii, chociaż nie tylko z niej, wciąż jeszcze nie pozwala ujednoznacznić owego czteromiliardoletniego procesu przemian życia (nie wspomnę już nawet o tym, że powstanie życia pozostaje wciąż zagadką, chociaż hipotez, mających ją rozświetlić, namnożyło się wiele rozmaitych: ale NIKOMU NIE UDAŁO SIĘ ŻYCIA W ŻADNEJ POSTACI Z MATERII NIEOŻYWIONEJ „WYKRZESAĆ”).Jakkolwiek można by długo wyliczać oponujące wzajem teorie, jak „punktualizmu”, „saltacjonizmu”, jak „katastrofizmu” (w sensie wyłożonym nie tylko przeze mnie w książce zrazu niemieckiej Das kreative Vernichtungsprinzip im Weltall — czyli „Kreacyjny destrukcjonizm działający w Kosmosie”), wcale nie zamierzam obecnie wchodzić w szranki owych sporów.Najwyżej mogę wspomnieć, o co w nich idzie.Richard Dawkins (oraz kilka lat wcześniej autor tych słów) wyartykułował hipotezę „samolubnego genu”, oznaczającą, że ewolucja zasadniczo biegnie na poziomie „instruktażu genetycznego”, a efektem „genowych instrukcji” są śmiertelne organizmy, które „instruktażowi” służą głównie jako WEHIKUŁY, mające ten instruktaż przekazać dalej, pokoleniom następnym.Ze sporym uproszczeniem aforystycznym nazwałem to kiedyś „błądzeniem błędu”, jako że popełniane w przekazach „instrukcji” genowe „pomyłki” stanowią źródła różnorodności, z których dobór naturalny może czerpać „nowe instrukcje”: w ten sposób prosty, że to, co instrukcji nie umie przekazać, ginie, a pomiędzy tymi ustrojami, które lepiej zostają skonstruowane, rozpoczyna się konkurencja, źle na ogół zwana walką o byt, gdyż nie jest to wcale dosłowna walka.Umyślnie wprowadziłem termin „instrukcji” czy „instruktażu”, ponieważ chodzi w samej rzeczy o informację, „jak sporządzać zdolne do przeżywania ustroje?” To wiemy, ale nie wiemy, czemu przez cztery piąte czasu istnienia ziemskiego życia ograniczało się ono do replikowania prokariotów, tj, mikroskopowych organizmów typu bakteryjnego i algowego.Ani też nie wiemy, dlaczego dopiero kilkaset milionów lat temu, w kambrze, doszło do „eksplozji ewolucyjnej”, jako powstania, zrazu w oceanach, stworzeń wielokomórkowych, a z nich ryb, potem płazów, które weszły na lądy, potem gadów, wreszcie ssaków, jakimi i my jesteśmy.Obecnie już jest pewne praktycznie, że po kataklizmie sprzed 65 milionów lat na przełomie C/K, czyli kredy, wyginęły omal wszystkie gady, co królowały na Ziemi przez jakieś 150–160 milionów lat.Poprzednia katastrofa życia z epoki permskiej pochłonęła, czyli zabiła, bodaj 90 procent wszelkiego życia: trudno jest ustalić, ile jeszcze takich klęsk ponosiło życie, ale biorąc statystycznie, wydaje się, że „informatyczne nośniki życia” są rażone albo z Kosmosu, albo może z wnętrza Ziemi mniej więcej co 100–200 milionów lat.Jednakowoż okazało się, jak „twardy żywot” niesie taka informacja, wskutek czego żadne kataklizmy nie były wstanie zniszczyć jej całkowicie: inaczej mówiąc, o ile nam wiadomo, życie nigdy nie „musiało” rozpoczynać genetycznych narodzin na powrót z łona materii nieożywionej.Ale właściwie wszystko, com zauważył dotąd, to jedynie preludium do zuchwalstwa, jakie chciałbym przepowiedzieć.6Spory biologów ewolucjonistów biorą się głównie stąd, że ani „totalny adaptacjonizm”, ani „saltacjonizm”, ani „loteryjność”, ani „genowa samolubność” brane pojedynczo, z osobna, nie potrafią w naszym pojmowaniu wytłumaczyć „postępów” biegu ewolucji, ani też nadzwyczajnej różnorodności powstających w niej gatunków, rodzajów, gromad, typów i rzędów, ani nie możemy nawet obecnie przysiąc, że w ogóle zasada postępu jest w ewolucji trwale obecna.Dorobiła się ona przeciwników: jedni, jak Stephen Jay Gould, powiadają, że zachodzi wzrost złożoności (wywoływany np
[ Pobierz całość w formacie PDF ]