[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Reprezentował to, od czego ojciec tak bardzo chciał mnie trzymać z dala.Byłem samotny i rozpaczliwie nie­szczęśliwy, a Lendel był dla mnie miły, nawet wtedy gdy ja od­nosiłem się do niego okropnie.Później dowiedziałem się o nim różnych rzeczy z paru źródeł i raptem mnóstwo spraw dotyczą­cych mnie, które wcześniej wydawały się niewytłumaczalne, nagle znalazły swe uzasadnienie.Obserwowałem cię i pragnąłem od ciebie czegoś więcej ani­żeli przyjaźni.obserwowałem całymi dniami, tygodniami.I jednocześnie.tak bardzo się bałem.Ale nie tak, jak boi się ten mały głuptas tutaj.Obawiałem się, że skoro raz zrobię wy­łom w moim pancerzyku, to ty zranisz mnie tak, jak ranili mnie wszyscy inni.Ale ty tego nie zrobiłeś, Lendelu.Przynajmniej nie tak, jak się tego obawiałem.Wszak to nie ty mnie skrzyw­dziłeś, to utrata ciebie zadała mi ból.- Wydarzyły się różne rzeczy, Lendel i ja zostaliśmy kochan­kami i połączyły nas więzi życia.Teraz już o tym wiem, lecz wówczas nie wiedziałem.Wtedy wiedziałem tylko tyle, że zro­biłbym dla niego wszystko, że popełniłbym każdą zbrodnię, aby tylko go nie utracić.- Nie byłeś heroldem?- Nie, nie byłem nawet uczniem.- Oczy zaszły mu mgłą i zaczęły palić.Vanyel zamrugał powiekami i po chwili jego policzki były mokre od łez, które spływały na rękę opartą na kamiennej balustradzie.- Tylendel miał brata bliźniaka, który został podstępnie zamordowany w wyniku waśni rodowej.W morderstwie posłużono się magią.Nikt nie zdawał się prze­jawiać chęci do uczynienia czegokolwiek w tej sprawie.Umysły Lendela i Stavena łączyła specjalna więź i wskutek tego śmierć Stavena przywiodła Lendela na skraj szaleństwa.Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, a ja pomogłem mu wykraść zakazane księgi z magicznymi zaklęciami.Nie mieściło mi się to w gło­wie.byłem oburzony, że nikt nie zajął się morderstwem Sta­vena.Nie miałem pojęcia, co powinienem robić i nie dostrze­gałem nic niewłaściwego w wymierzeniu zemsty.szczegól­nie widząc, jak bardzo cierpi Lendel.Wymknęliśmy się w Noc Sovan.Było ciemno i zimno, a wicher dął z taką siłą, że gotów byłby zedrzeć z człowieka ubranie.Lecz owa ciemność i chłód nie dorównywały ciemności i chłodowi w sercu Lendela, którego rany jedynie zemsta była w stanie zaleczyć.Pragnąłem tylko, aby był zadowolony, abym wówczas ja mógł odzyskać Tylende­la, którego znałem wcześniej.Moje myśli nigdy nie wykraczały poza to jedno życzenie.-.przy pomocy zaklęcia Bramy przenieśliśmy się do miej­sca, gdzie świętowała owa druga rodzina.Ponieważ łączyła nas więź życia, a ja sam miałem w sobie potencjał magiczny, Len­del mógł użyć mojej energii do wzniesienia Bramy, a swojej do wymierzenia zemsty.I tak uczynił.Przywołał sforę wyrsa i roz­puścił je luzem.Vanyel poczuł, jak chłopiec stojący obok niego wzdrygnął się.Lecz nazbyt pogrążony w swych wspomnieniach, nie zwrócił na to uwagi.Wciąż jeszcze wszystko wyraźnie stało mu przed oczami.Tamten widok wypalił piętno w jego pamięci.Lendel.Jego twarz wykrzywiona żalem i wściekłością, oczy już nie tak łagodne, czai się w nich błysk obłąkania.Struchlali ludzie nie widzący żadnej drogi ucieczki.i z piekła rodem ciało uformowane w cztery bestie wyrsa - diabelska fuzja węża z łasicą o kłach jak sztylety i płonących oczach o barwie siar­ki; i nie zaspokojony nigdy głód, który nawet teraz chłostał umysł Vanyela niczym pejcz.I wtedy za jego plecami rozlega się tę­tent kopyt i koński wrzask będący zarazem wyzwaniem, jak i jękiem po stracie.- Gdy wyrsa zdołały uśmiercić dopiero jedną ofiarę, przez Bramę wpadła Gala.Wyzwała całą sforę.wyparła się Lendela.Cudowne błękitne oczy umarły i straciły blask, głos myśli wybrzmiewał beznamiętnie pomiędzy nim a Lendelem.Nie znam cię.Nie jesteś moim Wybranym.A potem trzask, jakby coś się załamało i absolutna pustka zajęła miejsce miłości.- Gala zaatakowała sforę.Bestie powaliły ją na ziemię i za­gryzły.Oczy Tylendela pałające całym tym piekłem.Serce Tylende­la miotane burzą utraty i agonii.Dusza Tylendela zdruzgotana.Umysł Tylendela pozbawiony przytomności.- Przez Bramę przybyła Savil oraz dwóch innych heroldów i oni zniszczyli wyrsa.za późno, och, bogowie.serce Lende­la, umysł, dusza były w strzępach.Gdy dotarliśmy do Przystani, uciekł.Przez przypadek przepuścili przeze mnie całą energię Bramy i moja utrata przytomności zajęła ich na tyle, że Tylen­del zdołał im umknąć.Nie mógł tego znieść: udręki po stracie Gali, a potem jej śmierci na jego oczach.więc rzucił się.z dzwonnicy.Żałuję, że nie pozwolili mi umrzeć z tobą.Żałuję, że mnie odratowali, gdy chciałem ze sobą skończyć.Och, Lendelu, Len­delu, to nie miało się tak skończyć.Nie potrafił spojrzeć na Tashira.Po prostu nie potrafił.Z oczu popłynęły mu łzy, rozpryskując się na jego rękach.Ści­snął balustradę aż do bólu w palcach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl