[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czuj duch! - melodramatycznie zaintonował.- Widzi mi się, iż uszy naszego zmiennika złowiły już srebrzyste tony wybijane kopytem naszych Towarzyszy.- Albo bębnienie garsteczki myśli o twój próżny czerep.- Talia ścisnęła Rolana kolanami i galopem wysforowali się do przodu.- To Gryffon!I rzeczywiście był to kolega Talii z Kolegium, który przywdział Biel w tym samym czasie co ona, jednakże najwyraźniej praktykę czeladniczą ukończył wcześniej.Zsunęła się z siodła na ziemię, gdy Rolan zarył się kopytami obok niego, przy wtórze dzwonków wiszących u uzdy, i uścisnąwszy, ucałowała go serdecznie, na co spąsowiał jak róża.Z widoczną ulgą przywitał się z Krisem.Na widok tak ogromnej nieśmiałości, Talia i Kris niemal dusili się ze śmiechu.- Niedaleko stąd znajdziecie gospodę - powiedział, lekko się jąkając.- Czekają tam na was.Pomyślałem, że wolelibyście spędzić noc w miękkim łożu, a więc, gdy Farist odebrał pierwsze sygnały od Rolana, udałem się tam, by ich zawczasu zawiadomić.- Dzięki ci, to wspaniale! - Kris podziękował w imieniu ich obojga, wzruszony tak nie oczekiwaną uprzejmością.- Mam wrażenie, że minęły wieki od czasu, gdyśmy po raz ostatni leżeli w prawdziwym łożu!- Nieprawda! - Talia wpadła mu w słowo.- Mieliśmy to szczęście nie dalej jak przed czterema miesiącami, u Tedrika.- Istotnie, ale to wydaje się zamierzchłą przeszłością.Wpadła mi pewna myśl do głowy! Oto moja pierwsza rada dla ciebie: zawsze staraj się zaplanować swój postój w najbardziej na północ wysuniętej Stanicy Zaopatrzeniowej, opodal Jagodowego Zakątka.Tedric to gospodarz co się zowie, a jakim jest kucharzem.! - Kris wywrócił oczy ku nieba w wyrazie komicznej ekstazy.- A oto moja pierwsza rada: zważaj na innego rodzaju niespodzianki, jakie może zgotować ci północ.- rzekła Talia i pokrótce opisała Gryffonowi objawy plagi i to, jak przetrzebiła ludność w Rozdrożach.Na zmianę przedstawiali mu niebezpieczeństwa i pułapki, na jakie mógł natknąć się, patrolując ten obwód, a potem przekazali mu chirra i resztki zapasów, a Gryffon pomógł objuczyć muły ich rzeczami i o zmierzchu, kiedy on rozgościł się na dobre w Stanicy, Kris z Talią byli gotowi wyruszyć w dalszą drogę.Gdy w ciemności przed nimi ukazały się światełka gospody, Kris wyczuł, że Talia mimowolnie zadrżała.- Wiem - pocieszył ją łagodnie.- To już koniec, lecz dopiero teraz zacznie być naprawdę ciężko.Jednakże jesteś przygotowana.Zaufaj mi, ptaszyno, jesteś przygotowana.- Jesteś tego pewny? - odparła cichutkim, pełnym wątpliwości głosikiem.- Tak pewny jak wszystkiego w mym życiu.Jest tak już od Zachodnich Rogatek.Skoro potrafiłaś uporać się z tym, co tam napotkałaś, poradzisz sobie ze wszystkim: z drażliwymi dygnitarzami, urazami dorastających Dziedziców Tronu, Heroldami o złamanych sercach.- Głuptasami złączonymi więzią na całe życie? - dodała z odrobiną sarkazmu.- Nawet z takimi; zwłaszcza z takimi.Dotąd nie pozwoliłaś, by ci to w czymkolwiek przeszkodziło, i teraz nie dopuścisz do tego.Jesteś przygotowana, moja droga.A jeśli ośmielisz się zrobić ze mnie kłamcę.- Co wtedy zrobisz?- Ja.ja wynajmę Barda, by cię opisał w jakimś jadowitym utworze.- Wielka Bogini! - Talia zachwiała się w siodle, łapiąc się za pierś, jakby dźgnięta sztyletem w serce.Wrócił jej dobry humor.- Śmierć gorsza od Losu!- Bądź więc posłuszna - odparł i uśmiechnął się.- A teraz, ruszajmy! Czeka tam na nas wieczerza i miękkie puchowe łoża, a potem.- Tak - westchnęła, wpatrując się w drogę wiodącą na południe.- W końcu wróciliśmy do domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]