[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przy takiej prędkości trasa na południe powinna nam zająć około dwudziestu czterech godzin - powiedział Forbushe.- Z dokładnością do godziny.- Dopłynięcie do wejścia zajmie nam następne dwadzieścia cztery godziny, a może więcej, gdybyśmy musieli się kryć.- Trzeba się liczyć z tym, że będziemy do tego zmuszeni - przewidywał Tull.- Wcześniej czy później wykryją nas i zidentyfikują.Forbushe się z tym zgodził.- Ale jesteśmy chyba najszybsi zarówno na wodzie, jak i pod wodą.- Na to właśnie liczę - odpowiedział Tull.- A gdzie dokładnie będą na nas czekali przyjaciele?- Tuż przy wejściu.Wejdziemy na wody rosyjskie i będziemy poza zasięgiem okrętów amerykańskich i innych krajów NATO.Forbushe skinął głową, ale nic już nie powiedział.8.Markham leżał na łóżku opierając się o tylną poręcz i oglądał wiadomości wieczorne.Karin leżała obok niego.Oboje byli nadzy.Próbował się z nią kochać, ale nie mógł.Karin była bardzo wyrozumiała.- A teraz - powiedział spiker - przejdziemy do tego, co uważa się za największą katastrofę podwodną od czasu, gdy niedaleko Cape Cod zatonął Thresher.Marynarka twierdzi, że Command One odbywał rutynowy rejs próbny po przebudowie.Macierzystym portem okrętu dowodzonego przez kapitana Donalda Smitha był Norfolk.W wywiadzie telefonicznym wiceadmirał Hicks powiedział naszemu reporterowi, że Command One był tak przebudowany, że mógł służyć za centrum dowodzenia różnych operacji wojskowych.Powiedział także, iż na głębokości, na jakiej - jak się sądzi - leży okręt, akcja ratunkowa jest niemożliwa i nie może być skuteczna.- Tuż przed rozpoczęciem programu władze udostępniły listę członków załogi.Wielu z nich jest z tych stron.Głos zamilkł, rozległa się cicha muzyka poważna i na ekranie pokazywały się po kolei zdjęcia członków załogi i ich nazwiska.- Czy znasz któregoś z nich? - spytała Karin szeptem.Markham potrząsnął głową, ale nie odpowiedział.Na ekranie pokazało się następnych kilka twarzy i nazwisk; nagle na widok jednej z nich Markham zmarszczył brwi.Przesunął się do drugiego końca łóżka, by lepiej się przyjrzeć twarzy marynarza.- Wydaje mi się, że skądś go znam - powiedział.- Karl Fisher - przeczytała Karin z ekranu.Na ekranie pojawiła się następna fotografia i nazwisko.Markham oparł się z powrotem o poręcz.- Służyliście na tym samym okręcie? - spytała Karin.- Nie jestem pewien.To znaczy, chyba znam tę twarz, ale.- To mi się także czasami zdarza - powiedziała, przytulając się do niego.- Twarz wydaje się znajoma, ale nie możesz powiązać jej z nazwiskiem.A może każdy z nas ma przynajmniej jednego sobowtóra, kogoś, kto wygląda tak, jak ja, albo tak, jak ty.Spojrzał na nią.Opierała się piersiami o jego pierś.Objął ją.- Słuchaj, wiem, że to wszystko może się wydać zwariowane, ale.Położyła mu palec na wargach.- Lubię cię - powiedziała.- Lubię cię, bo jesteś delikatny i dlatego, że obchodzi cię to, co robisz.Nie musisz mi niczego wyjaśniać.- Też cię lubię, Karin - odpowiedział.- Nie tylko dlatego, że to robiliśmy.Nawiasem mówiąc, ostatniej nocy było wspaniale.- Mnie także.Pocałował ją namiętnie w usta i pieścił piersi.- Kochaj mnie, Guy - poprosiła.Puścił ją, całował jej szyję, piersi, brzuch i wilgotne wargi sromu, a ona mruczała z zadowolenia.Przesunęli się tak, by mogła pieścić językiem i ustami jego penisa.Guy zadrżał z rozkoszy; po chwili przesunęli się twarzami do siebie i wszedł w nią.Przez pewien czas żadne z nich się nie ruszało.- To takie wspaniałe czuć cię w środku.Muskając palcami jej nabrzmiałe sutki, zaczął się poruszać.Karin zamknęła oczy.Musnął wargami jej usta.- Szybciej - wyszeptała.Przesunął ręką po jej pośladkach.- Wspaniale jest z tobą - powiedziała, oddychając szybko.- Naprawdę wspanialePoruszał się coraz szybciej.Przytuliła się do jego ramienia, mówiąc coś cicho.Czuł jej paznokcie na skórze pleców.- Och Guy - krzyknęła.- Guy, już! Przeorała paznokciami jego bark.W następnej chwili Guy zamknął oczy i z nieartykułowanym okrzykiem rozkoszy wyzwolił się w niej.- Cudownie - powiedział.- Jesteś cudowną kobietą.I wtulił twarz pomiędzy jej miękkie, ciepłe piersi.Kilka minut później oddzielili się od siebie.- Głodny? - spytała Karin.- Umieram z głodu - odpowiedział.Nagle zadzwonił telefon.Karin popatrzyła na niego pytająco.- To z Nowego Jorku, albo porucznik Beniamin - powiedział podnosząc słuchawkę.Dzwonił Benjamin.- Oglądałeś wiadomości? - spytał.- Tak, o szóstej.- Widziałeś zdjęcia i nazwiska.- Tak - Markham usiadł.- Trzech z tych facetów to moi sztywni - powiedział Benjamin.- Czy mógłbyś tu przyjechać?Nagle Markham zrozumiał: jego niezidentyfikowaną ofiarą był Karl Fisher
[ Pobierz całość w formacie PDF ]