[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej matka zmarszczyła brwi. Jesteś pewna, że to wszystko, co się wydarzyło? Co chcesz przez to powiedzieć? To wydaje mi się.zabawne powiedziała ochryple Ellen, sięgając po nie dopi-tego drinka. Podejrzane. Co może być podejrzanego w tym, że Jerry się rozchorował? spytała Amy.Ellen sączyła wódkę z sokiem pomarańczowym.Wpatrywała się w Amy ponad kra-wędzią szklanki, a jej spojrzenie było bardziej przenikliwe niż przed minutą.Rozdrażniona Amy odezwała się, zanim matka zdążyła ją o cokolwiek oskarżyć: Mamo, nie spózniłam się.Przyszłam wcześniej.Chyba nie powinnaś mi robić wy-rzutów. Nie wymądrzaj się powiedziała jej matka.Amy wbiła wzrok w podłogę i zaczęła przestępować nerwowo z nogi na nogę. Nie pamiętasz, co rzekł nasz Pan? zapytała Ellen. Czcij ojca swego i matkęswoją.Oto, co On mówi.Czy naprawdę po tylu latach uczęszczania do kościoła i studio-wania Biblii nic ci nie zostało w głowie?Amy nie odpowiedziała.Z doświadczenia wiedziała, że w takich sytuacjach najlepiejbyło milczeć.Ellen dopiła drinka i wstała.Krzesło zaszurało po płytkach podłogi, kiedy odsuwałaje do tyłu.Obeszła stół lekko chwiejąc się na nogach i zatrzymała się przed Amy.Miałakwaśny oddech. Starałam się, tak bardzo się starałam zrobić z ciebie dobrą chrześcijankę.Pilnowałam, żebyś chodziła do kościoła.Zmuszałam cię do czytania Biblii, codziennychmodlitw.Modliłam się z tobą aż do upadłego.Nauczyłam cię tego, co dobre.Starałamsię powstrzymać cię przed czynieniem zła.Ale zawsze miałam świadomość, że możeszwybrać jedną z dwóch stron.Jedną z nich.Dobro albo zło.Zakołysała się i położyła dłoń na ramieniu Amy, żeby utrzymać równowagę. Widziałam w tobie wielki potencjał do czynienia zła.Codziennie modliłam sięz całego serca do Najświętszej Panienki, aby cię strzegła i czuwała nad tobą.Masz w so-bie mrok i nigdy nie możesz pozwolić mu wydostać się na powierzchnię.Ellen przybliżyła się, uniosła brodę Amy i zajrzała jej głęboko w oczy.Amy miała wrażenie, jakby gdzieś w jej głowie wiły się odrażające, zimne jak lódwęże.45Ellen przyglądała się jej z osobliwą pijacką intensywnością, palącym spojrzeniemchorej, trawionej wysoką gorączką.Zdawała się zaglądać w głąb duszy córki, a na jejtwarzy malowała się mieszanina strachu, gniewu i niezłomnej determinacji. Tak wyszeptała. Aatwo mogłabyś przejść na drugą stronę.Tak łatwo.Tojest w tobie.Słabość.Masz w sobie coś złego i w każdej minucie musisz z tym walczyć.Musisz być ostrożna, zawsze ostrożna. Proszę, mamo. Czy dziś wieczorem pozwoliłaś temu chłopcu, aby cię dotykał? Nie, mamo. Aż do ślubu te rzeczy są brudne i plugawe.Jeśli zawiedziesz, szatan cię dopad-nie.To, co jest w tobie, zostanie ujawnione i wszyscy będą mogli to zobaczyć.A niktnie może tego ujrzeć.Nikt nie może wiedzieć, co tkwi głęboko w tobie.Musisz walczyćz tym złem, ujarzmić je. Tak, mamo. Pozwalanie chłopcu, aby cię dotykał, jest straszliwym grzechem. Upijanie się każdej nocy do nieprzytomności również, mamo.Wykorzystywaniewódki jako ucieczki od trosk jest grzechem, a ty w ten sposób wykorzystujesz zarów-no alkohol, jak i kościół, mamo.Dzięki nim zapominasz o swoich kłopotach.Chcesz sięprzed czymś ukryć.Przed czym się ukrywasz, mamo? Czego tak bardzo się boisz?Amy pragnęła wypowiedzieć na głos swoje myśli, ale nie odważyła się tego uczynić. Czy on cię dotykał? zapytała znowu matka. Już ci mówiłam.Nie. Dotknął cię. Nie. Nie kłam. Byliśmy na balu powtórzyła drżącym głosem Amy. I Jerry emu coś zaszko-dziło.Odwiózł mnie do domu.To wszystko, mamo. Dotykał twoich piersi? Nie powiedziała niepewnie Amy.Czuła się zakłopotana. Pozwoliłaś mu, żeby kładł dłonie na twoich udach?Amy pokręciła głową.Ellen zacisnęła dłoń na jej ramieniu.Szponiaste palce wpiły się boleśnie i głębokow ciało. Ty go dotykałaś powiedziała lekko bełkotliwym głosem. Nie stwierdziła Amy. Nie zrobiłam tego. Dotykałaś go między nogami. Mamo, przecież wróciłam do domu WCZEZNIEJ!46Ellen patrzyła na nią przez kilka sekund, usiłując doszukać się prawdy, ale ostatnieiskierki ognia znikły z jej ciemnych oczu.Wypity alkohol znów zaczął działać efektbył piorunujący.Powieki Ellen opadły, a twarz osiadła jakby mocniej na kościach.Natrzezwo była piękną kobietą, ale po pijanemu wyglądała na wymizerowaną i dużo star-szą niż w rzeczywistości.Puściła Amy, odwróciła się i podreptała do stołu.Wzięła pustąszklaneczkę, podeszła do lodówki i dorzuciła kilka świeżych kostek lodu.Dolała odro-binę soku pomarańczowego i sporą porcję wódki. Mamo, czy mogę już iść do swojego pokoju? Chcę się położyć? Nie zapomnij o modlitwie. Nie zapomnę. Odmów też różaniec.To ci nie zaszkodzi. Tak, mamo.Szeleszcząc spódnicą długiej sukni Amy pospiesznie weszła na piętro
[ Pobierz całość w formacie PDF ]