[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Do San Francisco jest jakieś dwieście pięćdziesiąt mil, więc. Chcesz przyjechać dziś wieczorem? Myślałem, żeby spróbować. Słuchaj, jeśli chce wam się spać  śpijcie. Nie chce nam się spać. Jeden dzień nie robi żadnej różnicy  powiedziała. Nie pędz jak wariat tylkopo to, żeby jak najszybciej dojechać.Jeśli zaśniesz nad kierownicą. Stracisz nowego thunderbirda, ale zyskasz pieniądze z odszkodowania  dokoń-czył za nią. To nie jest zabawne. Masz rację, nie jest.Przepraszam. Był rozdrażniony, ponieważ musiał ją okła-mywać.Czuł się mały i w jakiś sposób brudny, nawet jeśli chciał tylko zaoszczędzić jejniepotrzebnych zmartwień. Jesteś pewien, że dasz radę? Tak, Courtney. W takim razie będę grzała łóżko. Z tym mogę nie dać rady. Dasz  powiedziała.Znów rozległ się jej śmiech, tym razem cichszy. Zawszedajesz radę. Kiepski żart  powiedział  Kiepski. Ale jeden z tych, które trzeba opowiadać.Więc.kiedy mogę spodziewać się cie-bie i cudownego dziecka?Doyle spojrzał na zegarek Jest za piętnaście dziesiąta.Odlicz czterdzieści pięć minut na kolację.powinni-śmy być w domu około trzeciej nad ranem, jeśli nie zgubimy się po drodze.Posłała mu przez telefon głośnego całusa. Do zobaczenia o trzeciej, kochanie.O jedenastej George Leland minął znak informujący o odległości do San Francisco.Spojrzał na szybkościomierz i dokonał pewnych obliczeń.Nie zrobił tego tak szybko jakniegdyś.Cyfry wymykały mu się.Dodawał gorzej niż trzecioklasista.I nie był już pewnysamego siebie tak jak dawniej, ponieważ liczył trzy razy, zanim uznał odpowiedz za za-dowalającą.Spojrzał na dziewczynę o połyskujących, złotych włosach, która siedział obok niego. Dotrzemy do twego domu przed pierwszą.Może pierwszą trzydzieści  powie-dział. Sobota 21Courtney zgromadziła w jednym miejscu stertę śmieci, jakie pozostały po dostar-czeniu mebli  puste drewniane skrzynki, kartony, stosy podartych gazet, plastikowei papierowe opakowania, sznurki, druty, powrozy  i przeniosła to wszystko do gościn-nej sypialni, która nie była jeszcze umeblowana.Na środku dywanu powstała ogrom-na, brzydka góra.Courtney wyszła na korytarz i zamknęła drzwi, by nie oglądać tegośmietniska.Gotowe.Nie będą musieli patrzeć na ten bałagan albo myśleć o nim aż doponiedziałku, kiedy trzeba będzie przenieść gdzieś całe to świństwo, żeby zrobić miejscedla mebli.Miała świadomość, że przypominało to trochę wmiatanie brudu pod dywan,ale dopóki nikt go nie podnosi, żeby zajrzeć pod spód, to co w tym złego?Wróciła do sypialni i stanęła w drzwiach, rozglądając się uważnie.Komódka z lu-strem, wąski kredensik, nocne stoliki i łóżko zrobione były z ciężkiego, ciemnego drew-na, które wyglądało jak ręcznie rzezbione i polerowane.Dywan był ciemnoniebieskii włochaty.Narzuta na łóżko i zasłony uszyte były z grubego, ciemnozłotego aksamitu,który swą miękkością i miodową barwą przypominał jej ciemno opaloną skórę.Biorącwszystko pod uwagę, myślała, pokój wyglądał diabelnie sexy.Narzuta, naturalnie, nie zwieszała się równo z każdej strony łóżka.Na komódce staływ nieładzie perfumy i kosmetyki do makijażu.Może jeszcze wysokie lustro wymagałowypolerowania.Ale wszystkie te niedociągnięcia sprawiały, że był to właśnie pokójCourtney Doyle.Wszędzie, gdzie mieszkała, panował charakterystyczny dla niej, przy-padkowy, mały i nieszkodliwy bałagan. Pamiętaj  uprzedziła Alexa w noc poprzedzającą ich ślub  nie bierzesz sobieza żonę dobrej gospodyni. Nie chcę żenić się z gospodynią  powiedział. Do diabła, mogę zatrudnić całetuziny gospodyń. I nie jestem fantastyczną kucharką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl