[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To narazie - powiedział z uśmiechem Michał.- Nie zabij się! - powtórzył jeszcze Jakub na odchodnym.* * *Po wyjściu z klasztoru dominikanów Filip wrócił do domu swoich rodziców.Pierwsząnoc nie mógł spać.Próbował czytać ewangelię Jana, zgodnie z zaleceniem, jakie mu dał napożegnanie wraz z Biblią ojciec Marcin, ale z podniecenia nie mógł się skupić.Miał świadomość,że otworzył się zupełnie nowy rozdział jego życia, a w zasadzie& nowe życie.Ale trzeba byłowpierw zamknąć rozdział poprzedni.Nie miał złudzeń.Spodziewał się, że gdy już Marekzorientuje się, co się stało, po niezbędnych konsultacjach z Warszawą, rozpoczną poszukiwania.Już następnego dnia wieczorem, gdy Filip brał kąpiel, ktoś zadzwonił.Matka Filipa dośćnieudolnie skłamała, że Filipa nie ma i tu nie mieszka.Kilka dni pózniej ktoś zadzwonił do domofonu.- Dzień dobry, mówi Sławek, czy zastałem Filipa? - rozpoznał głos Leona.- To ja - Odpowiedział Filip.- Marek jest tu na dole i chciałby porozmawiać.- Zaraz zejdę - był zdenerwowany, ale wiedział, że nie ma innego wyjścia, musi przez toprzejść.Zszedł na dół i wsiadł do ich samochodu.Po raz pierwszy poczuł się w nim zupełnieobco, choć przesiedział na tym miejscu tyle godzin w cotygodniowych przejazdach do Warszawyi z powrotem, znał każdy zakamarek tapicerki, którą przecież często własnoręcznie czyścił.Cowięcej, również ten człowiek siedzący na miejscu kierowcy, muskularny, brodaty, rudzielec,który tak długo kierował jego życiem, stał się dla niego obcy, a raczej osobą niby dobrzeznajomą, ale jednocześnie jakby z innego świata.Ale wiedział, że jest tu po to, aby zerwaćwszystko, co zostało do zerwania.Tymczasem Marek na wstępie próbował go udobruchać. - Wiem, że ostatnio miałeś trudny okres - zaczął.- Popełniono względem ciebie pewnebłędy, znosiłeś bardzo silne naciski.- Naciski nie mają teraz żadnego znaczenia - odpowiedział spokojnie Filip ku własnemuzresztą zaskoczeniu.Czuł w sobie nową, dziwną siłę i nową odwagę, która czyniła go gotowymna wszystko.Najwyrazniej jednak Marek nie zdawał sobie sprawy, co zaszło w jego byłymuczniu, był trochę zbity z tropu.Może jednak wcale nie był  astralnie obecny przy jegomodlitwie? Próbował jednak kontynuować rozmowę zgodnie z planem, który, jak Filip doskonalewiedział, został starannie przygotowany w Warszawie.- Szczerze mówiąc - ciągnął jego niedawny mistrz - podejrzewałem, że coś kombinujesz,ale nie spodziewałem się, że posuniesz się tak daleko.Masz rację, układ, który funkcjonował wPracowni już dawno wymagał zmian, był sztuczny.Ty tylko je przyspieszyłeś.Taki układ jakteraz, że mieszkasz u rodziców, jest bardziej naturalny.Chciałbym ci coś zaproponować na bazietego układu - powiedział, wyjmując jakieś kserokopie.Były to fragmenty książki objaśniającej metody skutecznego i twórczego myślenia.Filipniedawno widział je u Pauliny.Marek zaczął coś tłumaczyć, ale Filip nie okazał zainteresowania.- Wiem, co to jest, ale mnie to nie interesuje - powiedział.Marek zrozumiał, że musi zmienić taktykę.Uderzył zatem z drugiej strony - zgodnie zuzgodnionym planem.Wyjął kolejne ksero.- Wiesz, mam tu opisane dwanaście rodzajów głupoty&Filip najwyrazniej nie chciał czekać, aż Marek go do któregoś przypisze.Postanowił samuderzyć.- Jeśli tylko to masz mi do powiedzenia, to ja sobie już pójdę - stwierdził, faktyczniechwytając za klamkę.Nie był to zbyt mądry kontratak, ale skuteczny.Zmusił Marka doporzucenia gry psychologicznej i przejścia do konkretów.- Czy chcesz już totalnie zerwać wszelkie kontakty z nami? - zapytał wprost.- Tak - potwierdził Filip.Wtedy nastąpił najcięższy, otwarty atak.Zaczął szturchać Filipa jakby chciał goprzebudzić.- Filip! - krzyczał - Nie możesz tak ciągle się oszukiwać! Otrząśnij się! Nie możesz żyć wtakim zakłamaniu! Filip nie widział już sensu dalszej rozmowy.Nie miał żadnych odpowiedzi, ale jednegobył pewien - Bóg go uwolnił od mistrza, Bóg jest prawdą - ale o tym nie mógł dzisiaj rozmawiaćz Markiem, więc zaczął się zbierać do wyjścia.Marek próbował go zatrzymać, mówiąc orzeczach, które zostawił w Pracowni.- Mam telefon, skontaktuję się.Na odchodnym Marek powiedział jeszcze:- Wierzę, że jeszcze kiedyś spotykamy się na tej samej ścieżce. Nie sądzę, chyba, że to będzie ścieżka, na którą właśnie wkroczyłem - pomyślał Filip.* * *Gdy tydzień pózniej usiedli w uczelnianej kawiarni po tym, jak zniecierpliwiony Jakubwyciągnął kolegę z wykładu z metodologii, Michał był już po pierwszym wywiadzie z Filipem.- To opowiadaj, co ci ten Filip zdradził - zagadnął Jakub.- A co cię interesuje? - odpowiedział pytaniem Michał.- Może rzecz najważniejsza, jak daleko są w stanie posunąć się w realizacji swoichcelów?- Chodzi ci o to, czy są gotowi cię załatwić, jak się wyda, że ich szpiegowałeś? Filip niesłyszał o żadnych groznych aktach przemocy w stosunku do byłych członków [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl