[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy opowiadałam a o mojej młodości, ten fragmentopuściłam.- Celowo? - spytał.Wstała i obeszła ladę, by wziąć szklankę wody.- Być mo\e, choć nie przypuszczam, bym robiła to świadomie.Zmieszne, prawda?Bez zmru\enia oka przyznałam się do kradzie\y, a podświadomie broniłam przed wyznaniem,\e byłam analfabetką.- Nie pojmuję, jak mogło się to zdarzyć osobie tak rozgarniętej jak ty.Rzuciła mu spojrzenie, które sprawiło, \e zapragnął wziąć ją w ramiona, całowaćmiękkie wargi. - Dla pańskiej informacji, panie Benedict, to mo\e przytrafić się ka\demu, ainteligencja nie ma tu nic do rzeczy.W tym kraju jedna na pięć kobiet jest analfabetką.Opuszczały lekcje, gdy były małe, bo potrzebowano ich w domu do pomocy przy rodzeństwiealbo ich rodziny wcią\ zmieniały miejsce zamieszkania, albo jeszcze z innych powodów.Pózniej nie potrafiły nadrobić zaległości, więc zaczynały uwa\ać się za nierozgarnięte irzucały szkołę.I obojętne jaka była przyczyna, rezultat łatwo mo\na przewidzieć: są skazanena cię\ką pracę fizyczną przez całe \ycie lub stają się podopiecznymi opieki społecznej; dająsobą pomiatać mę\czyznom, z którymi się wią\ą, obrzucać obelgami z byle powodu, bo czująsię bezsilne, wydaje im się, \e nie zasługują na lepszą egzystencję.Nie mo\esz sobie nawetwyobrazić, co to znaczy \yć w świecie pełnym informacji znajdujących się poza mo\liwościątwojej percepcji, ale ja pamiętam.Ka\da, najprostsza nawet sprawa, jak choćby odnalezieniedrogi do właściwych drzwi, staje się problemem nie do przeskoczenia.śyjesz w ciągłymstrachu i wstydzie.Cię\ko to znieść, więc wiele z nich udaje, \e nie przejmuje się swą.ułomnością.- A ty, czy wstydziłaś się, choć byłaś jeszcze całkiem mała? - zapytał, zaskoczony tymnowym aspektem jej dzieciństwa.Skinęła głową, wypiła trochę wody i odstawiła szklankę.- W szkole starałam się siadać w pierwszym rzędzie, by nie oglądać śmiejących się zemnie dzieci.Przekonywałam nauczycieli, \e zle widzę.Zack z trudem radził sobie z rozszalałymi w nim emocjami.Wyobraził ją sobie jakodziecko, usiłującą jakoś przetrwać w obcym, obojętnym mieście.- Powiedziałaś, \e opuszczanie szkoły le\ało u podstaw twoich problemów.Dlaczegonikt cię nie przypilnował?- Byłam chorowitym dzieckiem, więc w pierwszej i drugiej klasie opuściłam du\olekcji.Ale nauczyciele lubili mnie, dlatego otrzymywałam promocję.Nauczyciele niepowinni tak postępować, to idiotyczne i szkodliwe! Jednak zdarza się często, zwłaszcza wprzypadku  grzecznych dziewczynek.W trzeciej klasie ju\ wiedziałam, \e nie nadą\ę zaresztą, więc zaczęłam wagarować i przestawać z dzieciakami z ulicy.Moi zastępczy rodzicemieli pełne ręce roboty z innym dziećmi, więc nie połapali się, \e opuszczam szkołę, dopókinie zatrzymano mnie za włóczęgostwo.Wtedy byłam ju\ w czwartej klasie, beznadziejnieopózniona.- I zabrałaś się za  samochodowy interes i drobne kradzie\e, i gdyby nieMathisonowie.Uśmiechnęła się z za\enowaniem i skinęła głową. - Kilka miesięcy temu przypadkowo odkryłam, \e \ona naszego woznego nie umieczytać.Zaczęłam ją uczyć, ona przyprowadziła inną kobietę, ta z kolei następną.Jest ich terazsiedem, uczymy się w prawdziwej klasie.Gdy przyszły po raz pierwszy, nie wierzyły, \epotrafię im pomóc.Były upokorzone, zrezygnowane i głęboko przekonane o swojej głupocie.Najtrudniej poszło z przekonaniem ich, \e jest inaczej.- Zaśmiała się cicho i dodała: -Musiałam zało\yć się z Peggy Listrom, jedną z nich, \e je\eli do wiosny nie nauczy sięodczytywać wszystkich napisów na ulicach i sklepach w Keaton, przez miesiąc będęzajmowała się jej dzieckiem.- Bardzo ryzykowałaś.- Ukrył w \arcie budzącą się w nim czułość.- Nie tak znów bardzo.Przecie\ nie mogłam pozwolić, by wiodła \ycie takie jakdotychczas.Właściwie ju\ wygrałam zakład.- Czyta napisy na ulicach?Skinęła głową.Patrzył w jej oczy rozświetlone podekscytowaniem.- Och, Zack, nie mo\esz sobie wyobrazić, co czuję, gdy słyszę, jak zaczynają czytać!Bardzo długo nie przestają uwa\ać się za nierozgarnięte, a\ pewnego dnia udaje im sięprzeczytać krótkie zdanie.Są wtedy takie dumne! - Wyciągnęła w jego stronę rękę.- Móc jenauczyć.to jakby pochwycić cud.Zack starał się zapanować nad wzruszeniem.- Ty jesteś cudem, panno Mathison - zmusił się do lekkiego tonu.Roześmiała się.- Ja nie, ale mam wra\enie, \e oka\e się nim Debby Sue Cassidy.- Popatrzył zzaciekawieniem, więc dodała: - Ma trzydzieści lat i wygląd bibliotekarki - proste, brązowewłosy, inteligentną twarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl