[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To są przyczyny.Zamilkł i po odrobinie popijał piwo, patrząc w dal.Jola zawahała się w ocenie, co tu dla niego ważniej­sze, dziewczyna czy forsa.Byłaby skłonna opowie­dzieć się przy dziewczynie, gdyby nie fakt, że dla jej brata podrywanie dziewczyn w dowolny sposób nie stanowiło najmniejszego problemu.Ale może ta aku­rat nie lubi goryli.No więc forsa, owszem, każdemu potrzebna, tak samo jak i jej.- Rozumiem.I na czym ta moja pomoc miałaby polegać?- Masz kontakt z obiektem i wiesz o nim wszystko.- Bo kto to jest?- Karol Wolski.Teraz Jola zamilkła na długą chwilę.Konrad przy­glądał się siostrze spod oka i z lekkim niepokojem.W Joli z miejsca wybuchł problem.Karol Wolski stanowił jej osobistą perspektywę życiową, w żad­nym wypadku nie zgodziłaby się działać przeciwko niemu.Z drugiej jednakże strony robota Konrada dałaby jej większą wiedzę i lepsze rozeznanie w szan­sach.Z trzeciej wcale nie była pewna, czy na tym Karolu Wolskim rzeczywiście zamierza bazować, taki gruby.Ale taki inteligentny! I taki upiornie bogaty.Ale taki wściekle wymagający.!- No.? - powiedział Konrad.- Konkretnie - zażądała Jola zimnym głosem.- Co by to miało być?- Nic takiego.Pracujesz z nim, nie? On jest, mam wrażenie, punktualny?- Patologicznie- No więc właśnie.Załóżmy, umówiony z tobą gdzieś tam i wiesz, co macie do roboty, ile to potrwa.Telefonik do mnie i ja też już wiem, ile mam czasu dla siebie.Nie muszę na niego czatować.Powiedzmy, on wychodzi skądś tam, z pracy, z konferencji, z jakiegoś służbowego spotkania, znów telefonik do mnie i proszę.Całe godziny zaoszczędzone.- Ale ja nie pracuję z nim bez przerwy.Bywa, że dwa dni go nie widzę na oczy.I co wtedy? - Ja nie wymagam bez przerwy.Wystarczy ko­munikat, że jest gdzieś zaklopsowany na dłużej albo że na czternastą, na przykład, jedzie dokądś.Ubijać biznes albo co.Bywasz potrzebna i wiesz, ile czasu to zajmie, a ja zyskuję trochę swobody.W razie zmiany telefonik.- I tyle? To wszystko?- No pewnie.A coś ty myślała? Że będę z ciebie wydzierał informacje poufne? A co mnie one obchodzą?Jola doznała ulgi.Wiedza o miejscach pobytu Karo­lu Wolskiego nie groziła niczym, ona sama bywała umawiana z pewnym wyprzedzeniem, mogła zatem z góry przewidzieć, gdzie i jak długo Karol będzie zajęty.Jeśli Konradowi pomoże to skończyć studia.- Jeszcze chcę wiedzieć, dlaczego tak za nim łazisz.- Jak to dlaczego? Na zlecenie.- Czyje zlecenie? Kto się tak czepia tego Karola?- Takich rzeczy się nie mówi.Ale ogólnie biorąc, istnieje podejrzenie, że ktoś może mu zrobić drobną przykrość i jakby co.- Ma swoich goryli.- Nie kłóć się ze mną.Żadnych goryli nie ma, w każdym razie nie włóczy ich za sobą po mieście,już ja chyba wiem najlepiej, nie? I zdaje się, że nie każdy musi go kochać.Po namyśle Jola kiwnęła głową.- Fakt.Niektórzy bardzo go nie kochają.- No więc właśnie.Ponadto powiadomiono mnie, że on nie lubi nadmiernej opieki i szlag by go trafił, gdyby wiedział o takiej trosce.Zatem, niestety, dbać o niego należy podstępnie i cześć.Nasz klient, nasz pan, spełniamy wszystkie życzenia.- Ty mi tu nie reklamuj swojej firmy.Czekaj niech się zastanowię.Zajrzyj do tej kawy, może już dobra.Kawa okazała się znakomita, bo Jola nie pożałowała świeżo zmielonego surowca.Wypiwszy pół filiżanki, podjęła decyzję.- Ale coś za coś - zastrzegła się.- Ja cię wynajmować nie będę, ale też bym chciała coś wiedzieć.- Mianowicie?- Wolski wylewny nie jest, o sobie mówić nienawidzi.Służbowo znam go doskonale, fakt, ale prywatnie tyle, co kot napłakał.A ja bym może chciała wiedzieć.Zawahała się.Swoich planów matrymonialnych wyjawiać nie zamierzała, a Konrad półgłówkiem nie był, mógł je z miejsca wywęszyć.Postanowiła też zastosować dyplomację.- Pracuję z nim.Zarabiam.Bazuję na jego biznesach, można powiedzieć.Orientuję się całkiem nieźle w tym międzynarodowym hochsztaplerstwie i bardzo mnie obchodzi przyszłość Wolskiego.Robi rzeczy ryzykowne, udaje mu się, ale jak długo? Rozbestwi się i strzeli byka, a ja przecież te sposoby odstrzału też znam dosyć dobrze i chciałabym wiedzieć, choćby pobieżnie, czy tam już tej fuzyjki ze ściany nie zdejmuje.- A konkretnie? - docisnął podejrzliwie Konrad.- On chyba grywa.Hazard, wyścigi, kasyna.W jakich ilościach? Jak często? Dostał małpiego rozu­mu czy nie? No i czy tam się jakieś dziwy nie plączą, seksowny to on nie jest, rozrzutny też nie, służbowo, mam na myśli, rozrzutny, ale prywatnie.? Raz go przypadkiem widziałam, jak wychodził ze sklepu złoto, srebro, diamenty, jeśli, na przykład, lokuje szmal w diamentach, to już jakaś pociecha, ale jeśli po dziwkach rozprowadza? To co innego, nie? A może się upija, jak go nikt nie widzi, skąd ja mam wiedzieć, strasznie milczy, na przykład, z jednego słowa całe zdanie muszę odgadywać, może to objaw kaca? Jego prywatne życie znam z telefonów od jego żony, a i to mniej niż brudu za paznokciem, właściwie tyle, ile miBeatka naplotkuje.- Jaka Beatka?- Jego osobista sekretarka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl