[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja siedziałam na zewnątrz, na schodkach i pławiłam się w lenistwie.Mogłam zrobić coś wartościowego - na przykład pomyśleć o swoim życiu.albo o życiu matki Teresy.albo o życiu jako takim, ale jakoś nie miałam do tego serca,Po oddaniu Maxine w ręce policji poszłam do swojego mieszkania i z zaskoczeniem przekonałam się, że remont wrze pełną parą.Odwiedziłam panią Karwatt i panią Delgado, a potem wróciłam do Morellego i spakowałam rze­czy.Zagrożenie minęło, więc dalsze pozostawanie w towarzystwie Morellego trąciło już stałym związkiem.Niestety, problem w tym, że nie można było mó­wić o związku między nami.Owszem, był wspaniały seks i pewien rodzaj uczu­cia, ale przyszłość wydawała się zbyt oddalona, by poczuć się bezpiecznie.A w dodatku Morelli doprowadzał mnie do szału.Umiał ze mną postępować tak, jakby miał jakąś instrukcję obsługi! Nie wspominając już o babci Belli.Oraz o plemnikach Morellego, przebijających się przez prezerwatywę.Powie­ka zaczęła mi drgać, więc przycisnęłam ją palcem.Widzicie? Tak właśnie wy­gląda wpływ Morellego.Tik w oku.Lepiej będzie zamieszkać z rodzicami.Przetrwam te parę tygodni, potem wpro­wadzę się do odnowionego mieszkania i życie znowu wróci do normy.A wtedy pozbędę się tego cholernego tiku.Dochodziła dziesiąta i ruch na ulicy zamarł.Powietrze było nieruchome i gę­ste.Temperatura spadła.Na niebie mrugało parę gwiazd, usiłujących się przebić przez gęsty smog nad Trenton.Niespecjalnie się im to udawało.O parę ulic ode mnie ktoś grał w koszykówkę.Szumiały klimatyzatory, a w czyimś ogródku ćwierkał samotny świerszcz.Usłyszałam warkot motocykla i pomyślałam leniwie, że może znam kierow­cę.Ten dźwięk sprawiał, że krew krążyła mi szybciej.Silny, ale nie prymitywny.Motocykl zbliżył się i w świetle latami ujrzałam jego sylwetkę.Ducati.Szyb­kość, zwinność i włoski urok.Idealny motocykl dla Morellego.Morelli zatrzymał się przy krawężniku i zdjął kask.Miał na sobie dżinsy, wysokie buty i czarny podkoszulek.Wyglądał jak mężczyzna, którego trzeba się wystrzegać.Podszedł do mnie.- Ładna noc.W sam raz na wieczorne przechadzki.Nie wiem dlaczego, ale przypomniały mi się czasy, kiedy pojechałam na obóz skautowski, usiadłam zbyt blisko ognia i spaliłam sobie buty.- Wydawało mi się, że będziesz ciekawa, czego się dowiedzieliśmy.To mnie poderwało z miejsca.Oczywiście, że byłam ciekawa!- Ubaw, jakich mało.Jeszcze nie widziałem tylu ludzi naraz, którzy by tak się nawzajem pogrążali.Okazuje się, że Leo Glick ma kartotekę na kilometr.Wycho­wywał się w Detroit, pracował dla rodziny Angio.Utrzymywał dyscyplinę.Dwa­dzieścia lat temu uznał, że robi się za stary do pracy fizycznej, więc został pomoc­nikiem drukarza, którego poznał w więzieniu.Joe Costa, rzeczony drukarz, miał parę bardzo dobrych matryc.Leo spędził z nim trzy lata na nauce zawodu, a pew­nego dnia Costa umarł.Leo nie wie, jak to się mogło stać.Przewróciłam oczami.- Właśnie, ja też tak myślę.W każdym razie Leo i Betty wyjechali z Detroit i zamieszkali w Trenton, a po paru latach rozpoczęli działalność.Leo znał Nathana Russo z Detroit.Nathan był księgowym Angio.Wszystko wyglądało nieźle.Nathan prowadził pralnię, Betty była łączniczką i przenosiła towar w czystym praniu.Bardzo higienicznie.- Straszne.Morelli wyszczerzył zęby.- A Maxine? - spytałam.- Maxine kochała Kuntza, ale to prawdziwy palant.Damski bokser.Ma­xine nie była pierwsza.Poza tym znieważał ją na inne sposoby.Powtarzał Maxine, że jest głupia.Pewnego dnia doszło do potwornej awantury i Maxine prysnęła samochodem Kuntza.Kuntz uznał, że jej pokaże, więc wniósł spra­wę i kazał ją aresztować.Maxine wyszła za kaucją, wściekła do nieprzytom­ności.Wróciła do Kuntza i udała, że nadal go kocha, choć tak naprawdę chciała mu tylko skopać tyłek.Kuntz zaczął się chwalić, jaki to z niego wielki gang­ster i jaki jest świetny w fałszowaniu pieniędzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl