[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydobył z ziemi winną latorośl i uczył ludzi, jak się sadzi jej drzewka i jak delikatne jej gałązki przewija się między konarami wiązu.Chcąc dać wszystkim swój wynalazek zwędrował świat cały.Szedł przez Lidię o biało-kamiennych miastach, przez urodzajne pola frygijskie, przez rozpalone w słońcu równiny Persji, przez Medię, na której górach wieczny śnieg leży, przez Szczęśliwą Arabię i Azję, której bogate miasta kąpią się w morzu.W końcu na ostatnich rubieżach ziemi podbił Indie, kraj sennych dziwów.Mówią, że Egipcjan nauczył uprawy roli i bartnictwa.W wędrówce towarzyszyły mu bachantki i menady, ubrane w cętkowane skóry jelonków, i wywijając tyrsami śpiewały pieśni dzikie, szalone.Kozłonogie satyry i pany, syleny o końskim ogonie i centaury mające postać pół końską i pół ludzką cisnęły się gwarnym tłumem za jego rydwanem, bijąc w bębny i cymbały, grając na fletach i piszczałkach.Teraz właśnie wraca ze Wschodu, krainy wszelkich cudów, i zaprowadza nowe obrzędy, które święcić należy nocą, po wąwozach gór, śpiewając na jego cześć pieśni wesołe.A kto mu nie ulegnie i kto w nim boga nie uzna, ten poniesie srogą karę.Oto straszliwy przykład córek Minyasa.Były to trzy śliczne królewny, które umiały cudnie wyszywać.Po całych dniach haftowały, tak że kilka największych komnat w pałacu zaległy od podłogi do sufitu stosy wyszywanych tkanin.Gdy przyszły święta Bachusa, całe Orchomenos wysypało się na pola i lasy z krzykiem nabożnym.Tylko królewny zostały w domu, przy swojej robocie, mówiąc, że gardzą tymi dzikimi obrzędami.Nagle, już późną nocą, świetlicę napełnił dziwny hałas, jakby cymbałów, trąb i fletów.Powietrze przeniknęła woń mirry i szafranu.Tkanina, którą siostry wyszywały, pokryła się zielenią.Z krosien wyrosły latorośle winnej macicy.Światła pogasły, po pokoju przelatywały zapalone pochodnie, z ciemnych kątów ozwał się ryk dzikich zwierząt, pałac zakołysał się i zadrżał w posadach, jakby miał runąć.Strwożone królewny chciały uciekać, gdy wtem ich ciała skurczyły się, a biała skóra zamieniła się w ciemną błonę.Przemienione w nietoperze, unikają odtąd światłości dziennej i nocą latają wokół domów".Tak mówił mądry wieszczek, a cały lud tebański słuchał w skupieniu.Lecz król Penteus zgromił go i zapowiedział, że w swym państwie nie pozwoli na święcenie hałaśliwych uroczystości, które zakłócają porządek publiczny, i że bóg pijaków nie jest żadnym bogiem.Słysząc jawne bluźnierstwo, wszyscy go opuścili i przyłączyli się do orszaku Dionizosa.Wówczas sam poszedł na góry kitajrońskie, gdzie słychać było śpiewy nocne, aby swą powagą królewską położyć kres wyuzdanej zabawie.Lecz bachantki, wśród których znajdowała się jego matka Agaue, rzuciły się na Penteusa i rozszarpały go w kawałki.Dionizos wyobraża nie tylko dobroczynnego ducha wina, ale niejako duszę wszystkiego, co żyje.Rządzi rodzeniem, śmiercią i zmartwychwstaniem i objawia się w bujnej przyrodzie wiosny.Od niego pochodzą trzy tajemnicze panny: Ojno, Spermo, Elais, które posiadają cudowny dar przemieniania wszelkich rzeczy na wino, ziarno i oliwę.Dionizos sam stwarza z niczego mleko i miód, a pod uderzeniem jego laski ze skał wytryska woda.Cała twórcza potęga ziemi tkwi w tym krewniaku Demetry — na równi z nią jest roz-dawcą ukrytego zdrowia ziemi i wszystkich jej bogactw.Wierzono, iż bóg śpi w zimie, a budzi się na wiosnę, i obchodzono uroczyście ten jego sen i przebudzenie.W Elis i w Argos niewiasty wczesną wiosną wywoływały go z morza śpiewaniem hymnów, a w Delfach, gdzie jego kult był prastary, istniała piękna ceremonia mistycznego zmartwychwstania.Corocznie, około zimowego przesilenia, gdy zaczyna dnia przybywać — kapłanki zbierały się nocą w świątyni, w której był “grób Dionizosa", z pochodniami w ręku otaczały jego ołtarz, śpiewały i tańczyły, budząc w ten sposób boga ze snu zimowego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]