[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Więzniowie stanęli na środku sali, pod bacznym okiem pretorian.Drubbaal leniwiesączył wino.Inni dowódcy stali w milczeniu, przypatrując się więzniom.Hjalmir spodzmarszczonych brwi lustrował Adamsa. Decymus Pachom melduje powrót ze zwiadu Sykenu natychmiast przejąłinicjatywę. Obecnych dwóch.Pozostali polegli.Obaj wyprężyli się służbowo, na ile tylko pozwalały skrępowane ramiona.Trochęteatru nie mogło zaszkodzić.Drubbaal spoglądał na nich ironicznie; potem wymienił z decymusami spojrzenia.Było jasne, że przed wprowadzeniem więzniów odbyła się narada i podjęto jakieśdecyzje.Odgadnąć je było niepodobieństwem.Adams wpatrywał się w twarz Hjalmira,licząc na jakiś znak, jednak oblicze chirurga pozostawało nieruchome. Nauczyły się długich słów mruknął Drubbaal.Sykenu zmilczał kąśliwostkę. Dlaczego przeszliście przez Linię? To przecież Strona Ludzi powiedziałDrubbaal. Tutaj grozi wam śmierć. Wracamy ze zwiadu, sotniku.Chcę złożyć rutynowy raport z wykonania zadania powiedział Sykenu. Czy spotkaliście po waszej stronie ludzi przebranych za gabery? nie ustawałDrubbaal.Adams zauważył, że sotnik ma poszarzałą, zmęczoną twarz, jakby nie przespał paręnocy. Co się tutaj działo, kiedy ganialiśmy po płaskowyżu? , pomyślał. Jakie zmianyzaszły? Dlaczego decymusi milczą? Reszta naszych poległa powiedział Sykenu. Tylko my dwaj powróciliśmy.Zadanie zostało wykonane.Wiemy, dokąd prowadzi płaskowyż.Wiemy, dokąd wędrująGolcy.Wiemy też, że skarbów tam nie ma.Wyjaśnienia Sykenu odniosły jednak jakiś skutek.Zbyt wiele wiedział o celachzwiadu.Drubbaal zwrócił się do Hjalmira: Czy zwiadowcy przebrali się w skóry busierców?Chirurg spojrzał na więzniów zatroskanym spojrzeniem. Wszyscy założyli skóry gaber.Jedynie sirnpel Barber miał przebranie zszytez kawałków różnych skór powiedział.Adams uświadomił sobie, że obaj nie zdołają udowodnić swojego człowieczeństwa:Sykenu w ogóle nie ściągnie tej skóry, jemu samemu pozostaną placki przyrośniętegofutra. Kto sporządził notatki dokumentujące przebranie i wyposażenie zwiadowców? Ja sam sporządziłem. Hjalmir zwiesił głowę, jakby wydawał wyrok śmierci naAdamsa i Pachoma.Drubbaal rozejrzał się po oficerach. Czy tak mogą wyglądać skóry gaber? znów zwrócił się do Hjalmira, wskazującgłową na skrępowanych. Jest to mało prawdopodobne odpowiedział chirurg. Z reguły mają wydatne,owłosione cyce, odróżniające je od samców.Skóry wykorzystane przez zwiad też takiebyły.Nie są mi znane egzemplarze dorosłych samic pozbawione tej ozdoby.Tylko młodeCzarne, losze, jeszcze cyców nie mają.Jednak. głos Hjalmira zawahał się .nie są miteż znane tak niewielkie skóry dorosłych busierców.Reutel z Quirinu wymienili szybkie spojrzenia.Coś się działo między dowódcami.Decymusi milczeli, jednak ich spojrzenia byływymowne.Czy decyzję podjęto po zażartych kłótniach? Czy po długich wahaniach? Ktoz nich uwierzył w słowa Sykenu?Pretorianie stale mierzyli z kusz w aresztantów.Użycie obrzynów w małej sali byłowykluczone.Nawet ładowanych kulami. A może Drubbaal ma rację? , myślał Adams. Może już nie jesteśmy ludzmi? Możezrobiły się z nas spotworniałe hybrydy?Może zasługujemy tylko na śmierć? Skoro on sam nie był wolny od tychwątpliwości, łatwo mógł sobie wyobrazić, co myśleli oficerowie. Z drugiej strony: skądoni wiedzą, że nie możemy zdjąć przebrań? Hjalmir nas nie badał.Może mają protokoływcześniejszych zwiadów? Czy spotyka się egzemplarze młodzieńcze busierców? rzucił Drubbaal,przechadzając się.Wyglądało, że powtarza wywód z poprzedniej narady.Czy on sam sięwahał? Obserwowano przemianę Stwora Ciemności w Czarnego, jednak nie schwytanowylęgłego osobnika.Nikt go nie zmierzył, nikt też nie określił jego płci.Ja sam takiejprzemiany nigdy nie widziałem.Nie jest niemożliwe, że młode busierce są wielkościgaber, To przypuszczenie? Tak, to tylko przypuszczenie. Takie przypuszczenia nie wystarczą do zmiany naszej decyzji powiedziałDrubbaal do oficerów.Nagle Sykenu nabrał głęboko w piersi powietrza.Jednym skurczem potężnych mięśnirozerwał krępujące go rzemienie. Engilu! Padnij! wrzasnął, odbił się od podłogi i jednym susem skoczył do gardłaDrubbaala.Adams posłusznie wykonał rozkaz swojego dowódcy, waląc gnatami o wyszorowane,białe deski.Sykenu energicznym szarpnięciem przyciągnął do siebie dowódcę, obrócił twarzą dostrażników, jednocześnie kryjąc się za nim przy ścianie.W tej samej chwili w serceDrubbaala wbiły się dwa celne bełty z kusz pretorian, a głęboko w oczodół zagłębiłsztylet rzucony błyskawicznym ruchem przez korpuśnego Croyna.To było ponad ludzkąmiarę.Tylko dzięki nieprawdopodobnej szybkości ruchów Sykenu, która zmyliławyćwiczonych żołnierzy, wszystkie te pociski nie uwięzły w jego ciele.Obaj pretorianie, ignorując leżącego Adamsa, sprawnie napięli cięciwy.Kilkasekund pózniej mierzyli w Sykenu kryjącego się za trupem. Poddaj się, decymusie powiedział spokojnie Reutel. Jednym rozkazem ściągnętu drugi korpus.Tamci użyją obrzynów. Widziałeś moją siłę i szybkość odpowiedział Sykenu. Zanim nadejdą następnitwoi żołnierze, zdążę zabić tych tutaj, a was wszystkich wziąć do niewoli. Oczywiście blefuje, ryzykant , pomyślał Adams. Musisz odpowiedzieć za zamordowanie Drubbaala.To nie pretorianie go zabili,lecz ty. Nie jestem przekonany odezwał się stary Quirinu.Reutel uniósł brwi. Pretorianie wykonali rozkaz powiedział.Tu nie ma wątpliwości stary mówiłz wysiłkiem, oczy mu błyszczały. Jest zgoda wszystkich.Ja chcę wrócić do naszejdyskusji.Pamiętasz moje zdanie.Decyzja Drubbaala była błędna, teraz dodam, że byłajego osobistą zemstą na Krawcu.Pachoma też chciał się pozbyć.Dla nikogo z nas nie jesttajemnicą, że po ostatnich klęskach sotnik zdałby dowództwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]